RSS

Siła Umysłu a Zdrowie

Ot i mamy dylemat! Czy „w zdrowym Ciele zdrowy Duch” a może jednak „w zdrowym Duchu zdrowe Ciało”? Zdrowie jest tematem prawie wszystkich naszych rozmów. Zdrowia życzymy sobie wzajemnie przy każdej okazji.  Wygląda więc na to, że żadna rzecz nie jest tak ściśle związana z doczesnym dobrem ludzi jak nasze zdrowie.

Wpis w Wikipedii, który akceptuję, definiuje zdrowie jako stan pełnego fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu, a nie tylko całkowity brak choroby czy niepełnosprawności; jako sprawność do prowadzenia produktywnego życia społecznego i ekonomicznego a także wymiar duchowy. Wyróżnia się: zdrowie fizyczne – prawidłowe funkcjonowanie organizmu, jego układów i narządów; zdrowie psychiczne – zdolność do rozpoznawania emocji, wyrażania ich w odpowiedni sposób, umiejętność radzenia sobie ze stresem, napięciem, lękiem,  depresją,  agresją, zdolność do logicznego, jasnego myślenia; zdrowie społeczne – zdolność do nawiązywania, podtrzymywania i rozwijania prawidłowych relacji z innymi ludźmi; zdrowie duchowe – u niektórych ludzi związane z wierzeniami i praktykami religijnymi u innych osobisty zbiór zasad, zachowań i sposobów osiągania wewnętrznego spokoju i równowagi. Stan psychiczny chorego i życzliwość społeczna może równoważyć stan chorobowy. Natomiast problemy emocjonalne lub izolacja społeczna mogą sprawić, iż człowiek mimo pełnej sprawności fizycznej poczuje się chory.

Jest więc jest oczywiste, że kluczowymi dla zdrowia czynnikami są psychika[1], zmienne koleje życia i szeroko pojęte środowisko. Dlaczego w takim razie medycyna zachodnia zajmuje się głównie zdrowiem fizycznym deprecjonując pozostałe czynniki i nabija kasę przemysłowi farmaceutycznemu? A te czynniki mają wspólny mianownik – duchowość.

Ludzie w większości reagują mechanicznie – samochód źle działa to do mechanika, czuję się chory to do lekarza. A lekarze, nie znając przyczyn chorób, w dużej liczbie stali się rzemieślnikami-pastylkarzami. Dlatego też coraz większego znaczenia nabiera medycyna alternatywna, ale niektóre jej dziedziny niestety też posługują się błędnym podejściem redukcjonizmu – brakuje mi żelaza czy wapna to poliżę żelazną klamkę czy ścianę i będę zdrowy. To tak nie działa.

By przedstawić mój pogląd w tym temacie pozwolę sobie posłużyć się myśleniem dwóch potencjalnych adwersarzy – Charlesa Haanela i Ryke`a Geerda Hamera. Łączą ich podobnie brzmiące nazwiska, ale czy oni mogą połączyć z powrotem materię z duchowością?

Wprowadzenie

Doktorzy, którzy zajmują się chorymi, powinni zrozumieć czym jest człowiek, czym jest życie i czym jest zdrowie oraz w jaki sposób równowaga i harmonia tych elementów je podtrzymuje.

Leonardo da Vinci

Medycyna nie zna tajemnicy wyleczenia, ale zapewnia sobie umiejętność przedłużania choroby.

Marcel Proust

Koniec XIX i początek XX wieku był szczytem ekscytacji okultyzmem i ezoteryką w szerokim znaczeniu tego słowa wzmocnionym dodatkowo wynalazkami technicznymi rewolucji przemysłowej. Po II wojnie światowej powszechnie zapanował materialistyczny światopogląd. Mistyka, hipnoza, akupunktura, ezoteryka, parapsychologia, choć mocno obecne, były wyśmiewane przez „autorytety” medycyny i innych nauk. I obecnie, choć np. hipnoza czy akupunktura przedarły się przez bariery konwencjonalnej nauki, to w środowisku ludzi przywiązanych do materializmu wygłaszanie poglądów trącających o ezoterykę (duchowość) przyjmowane jest co najmniej z dużą rezerwą.

A w ostatnim czasie możemy zaobserwować zdecydowanie zwiększone zainteresowanie duchowością. W cywilizacji zachodniej duchowość, od czasu przemożnego wpływu Kartezjusza na naukę, została wyeliminowana z pola widzenia naukowców i zawłaszczona przez religię judeochrześcijańską. Chociaż wynikiem tego jest bardzo szybki, szczególnie w ostatnim czasie, rozwój nauki i znaczne pogłębienie wiedzy o świecie materialnym, a wiedza o duchowości jest zamrożona na poziomie średniowiecza, to powstał w ten sposób swoisty „pakt” między światem nauki a kościołem, według którego nauka miała zajmować się materią, czyli tym co możemy rozpoznać naszymi pięcioma zmysłami, a Kościół przejął władzę nad wszystkim co pozazmysłowe a w tym nad duchowością. Podzielone zostało nierozdzielne – materia i umysł (ciało i dusza). Jednocześnie została zdjęta z naukowców odpowiedzialność za badanie 99,99999…%[2] przestrzeni wszechświata. Współczesny wzrost świadomości ludzi powoduje jednak chęć i potrzebę samodzielnego zrozumienia kim jesteśmy i jakie jest nasze miejsce na Ziemi i we Wszechświecie.

Trudno mi jest się tu powstrzymać od ogłoszenia raz jeszcze mojej „ewangelii o winie Kartezjusza[3]”, gdyż tylko odkrycie pierwotnej przyczyny może umożliwić rozwiązanie problemu.

Paradygmat mechanistyczny, reprezentujący filozofię materialistyczną, powstał w wyniku rewolucji naukowej XVI i XVII wieku, związanej z odkryciami Kopernika, Galileusza, Keplera i Newtona. Od tego czasu nauka znalazła oparcie na nowej metodzie badawczej, opartej na matematycznym opisie przyrody i analitycznej metodzie (redukcjonizm) zapoczątkowanej przez Kartezjusza. W wyniku jego przemożnego wpływu paradygmat ten jest dziś widoczny praktycznie w każdej dziedzinie naukowej, od matematyki, fizyki i mechaniki poczynając, poprzez biologię i chemię, na psychologii i medycynie kończąc.

A tak zwana cywilizacja zachodnia jest tym paradygmatem najmocniej zainfekowana. Jesteśmy zdeterminowani przez kulturę, która hołduje obowiązującej nauce i wierzy, że jest ona w pełni obiektywna. Przyjmujemy, że wszystko, co posiada etykietkę naukowości musi być prawdziwe. Pomija się jednak fakt, że współczesna nauka jest ograniczona przez kulturę przepełnioną systemem wzajemnych uzależnień i że mamy do czynienia z „systemem wierzeń” współczesnej nauki, które przedstawiane są generalnie jako dogmaty[4], m.in. w szkolnictwie, i wstrzymują postęp naukowy.

Dr Rupert Sheldrake, twórca hipotez pola morfogenetycznego[5] i rezonansu morficznego wymienia następujące, obecnie jego zdaniem podważalne, „dogmaty” lub założenia współczesnego materializmu naukowego:

  1. Natura jest mechaniczna lub podobna do maszyny
  2. Materia nie ma świadomości
  3. Prawo zachowania masy i energii
  4. Prawa przyrody są niezmienne w czasie i przestrzeni
  5. Natura nie ma celu
  6. Biologiczne dziedziczenie jest materialne (genetyczne lub epigenetyczne)
  7. Pamięć przechowywana jest w mózgu
  8. Umysł jest całkowicie zlokalizowany w głowie
  9. Zjawiska parapsychiczne są złudzeniem
  10. „Mechaniczna”, ortodoksyjna medycyna jest jedyną skuteczną medycyną

Traktowanie przyrody jako maszyny, co było konsekwencją stosowania paradygmatu mechanistycznego, gwałciło podstawowe rozróżnienie tego co naturalne a co sztuczne. Propagatorzy tej filozofii twierdzili, że tak sztuczne jak i naturalne powinny być jednakowo badane, bo są jednakowo działające. Zegar zaś stał się ulubioną konstrukcją mechaniczną, której cechy służyły do modelowania świata naturalnego i ulubioną metaforą filozofii mechanistycznej. Zegar[6] był jednak dobrą metaforą, bo był mechanizmem skomplikowanym, a choć nieożywiony imitował złożone i celowe działania istot rozumnych, był np. wzorem regularności, jaką też obserwowano w przyrodzie.

Mechanicyzm przeciwstawiał się wprost twierdzeniu, że przyrodzie i jej tworom przysługują cele, intencje i  uczucia. Częścią mechanistycznego credo był pogląd, że wszystkie zjawiska przyrody dadzą się ostatecznie wyjaśnić przy pomocy zwykłych mechanicznych przyczyn materialnych.

Z drugiej strony świadome stanowisko redukcjonistyczne[7] postulujące badanie prostych cech zjawisk, by w oparciu o tak nabytą wiedzę próbować wyjaśniać zachowania bardziej złożone jest jedną z najbardziej płodnych koncepcji współczesnej nauki. Niemal w każdej dziedzinie naukowej, a zwłaszcza w naukach ścisłych, koncepcja ta znajduje swą realizację i przynosi wymierne i stosowalne rezultaty.

Podejście redukcjonistyczne, postulując swój program badawczy, pomija, czy raczej odsuwa na drugi plan te własności układów złożonych, które są wynikiem wyłącznie organizacji elementów, i są w pewnym zakresie niezależne od ich budowy. Jako przykład można tu podać jaźń czy świadomość, problem opisu funkcjonowania mózgu, próby opisania złożonych układów jak system pogodowy, systemy ekologiczne itp. O ile działanie ciała Kartezjusz też wyjaśniał przez odwołanie się do przyczyn czysto mechanicznych, o tyle wola, sądy moralne, myślenie (szczególnie abstrakcyjne) czy wyobraźnia miały wynikać z połączenia w człowieku materii i duszy. Kartezjusz wręcz „odkrył” siedlisko duszy, która, jego zdaniem, ulokowała się w szyszynce (Pineal Gland).

Nieważne czy jesteśmy teistami, ateistami, gnostykami czy agnostykami wszyscy, nie zdając sobie z tego sprawy, jesteśmy materialistami. Powód, choć trudny do uwierzenia, jest bardzo prosty. Od około 400 lat, a więc co najmniej od 16 pokoleń, jesteśmy w zachodniej cywilizacji karmieni paradygmatem Kartezjusza i antropocentryzmem. Rozdzielenie duchowości od materii przez Kartezjusza, bardzo chętnie przyjęte przez Kościół, powoduje, że istnieje dla nas tylko to, co potrafimy wyróżnić naszymi pięcioma zmysłami, a duchowość jest zawładnięta przez dogmaty Kościoła. A głębsze tego dno to filozofia materialistyczna, redukcjonizm i mechanicyzm stosowane we wszystkich dziedzinach naukowych i w życiu.

Większość populacji ludzkiej nie rozumie tego, a wielu z tych, od których można by oczekiwać zrozumienia odznacza się chyba lenistwem intelektualnym. Dlaczego mamy trudności w zrozumieniu i przyjęciu faktu, że jesteśmy produktami paradygmatu mechanistycznego?

Pomóc nam w tym może pojawiająca się nowa nauka wyjaśniająca lepiej funkcjonowanie Wszechświata i nasze ludzkie miejsce w nim; nauka, która łączy specjalistów z wielu dziedzin. Fizycy, biolodzy, matematycy, genetycy, psycholodzy a nawet niektórzy lekarze dochodzą do podobnego wniosku, że najwyższy czas połączyć sztucznie rozdzielone 400 lat temu (przez Kartezjusza) ciało i ducha. Kłopot polega na tym, że by udowodnić swoje racje muszą się posługiwać metodyką i językiem utrwalonej klasycznej materialistycznej nauki, a przebicie się do ludzkich umysłów z tą wiedzą jest wyjątkowo trudne, gdyż wiele już pokoleń miało prane mózgi przekonaniami o nadrzędności materii i tylko w niej szukano rozwiązań.

Mam jeszcze jednego kandydata na „winowajcę” a jest nim Charles Darwin, ale o tym kiedy indziej.

Redukcjonistyczny z natury charakter ma organizacja wiedzy naukowej. Strategia sceptycyzmu kartezjańskiego „od ogółu do szczegółu” doprowadziła do rozczłonkowania nauk i wiedzy. Obecnie obowiązujący podział w organizacji nauk rozróżnia: nauki humanistyczne, przyrodnicze i społeczne. Medycyna, w formie nauk medycznych, oddzieliła się całkowicie od tego podziału a psychologia, może ze względu na jej mechanistyczną paranaukowość, pozostała w przedziale nauk społecznych.

Rozpatrzmy przykład medycyny, ponieważ żadna rzecz nie jest tak ściśle związana z doczesnym dobrem ludzi jak nasze zdrowie. Po pierwsze, nauki medyczne nie są zakwalifikowane do nauk humanistycznych, co już świadczy o jakimś nieporozumieniu, gdyż słowo humanitarny oznacza – wykazujący troskę o człowieka, jego potrzeby, mający na celu jego dobro; ludzki. Nie należą też do nauk przyrodniczych. A czyż my nie jesteśmy częścią przyrody?

Na studiach medycznych główna uwaga jest przywiązywana do szczegółowej znajomości budowy człowieka dzieląc go na kawałki aż do atomów. Umożliwia to oczywiście wiele osiągnięć w chirurgii i usunięcie zagrożeń wielu chorób, głównie przez zwrócenie uwagi na rozsądną[8] higienę, ale jednocześnie sugeruje, że każdą dolegliwość można usunąć przepisując „pastylki”. Wielu lekarzy dało się wpędzić w tę pułapkę i stali się rzemieślnikami – „pastylkarzami”. Pozostaje więc pytanie, – Czy na pewno obecna medycyna zachodnia ma na celu dobro człowieka? A może tylko dobro przemysłu farmaceutycznego?

Jeśli jedynym narzędziem, jakie masz, jest młotek, każdy problem wygląda jak gwóźdź.

Abraham Maslow

Jak przykro, że edukacja zdominowana przez filozofię mechanistyczną brnie coraz głębiej w uliczkę bez wyjścia. Wystarczy użyć mikroskopu elektronowego i już wiemy, że to HPV 16 i 18 powodują raka. Za kilka miesięcy, przy obecnym rozwoju technologii, odkryją podtypy typów HPV i stwierdzą jak w radiu Erewań (Iwan Aleksandrowicz wygrał samochód. I sprostowanie – nie Iwan Aleksandrowicz tylko Aleksander Iwanowicz, nie samochód tylko rower i nie wygrał tylko mu ukradli), to nie HPV ale tylko HPVelek powoduje raka a ludzie torturowani chemioterapią i innymi wynalazkami „nowoczesnej medycyny” sponsorowanej przemysłem farmaceutycznym będą dalej umierać nawet choćby tylko z powodu strachu przed chorobami.

Polscy emeryci wydają już więcej pieniędzy na leki niż na jedzenie i w ten sposób finansują, wypełniające programy telewizyjne, reklamy „leków” uzdrawiających wszystkich od stóp do głów. A ponieważ żyjemy w świecie rządzonym przez pieniądze to urzędnicy z NFZ (Narodowy Fundusz Zdrowia) decydują ile minut ma prawo poświęcić lekarz by „wyleczyć” pacjenta przepisując mu pastylki.

Występuje również tendencja do uśredniania wzorców poprzez korzystanie z osiągnięć statystyki. Przykładem niech będzie cholesterol[9]. Stworzenie wzorca prawidłowego poziomu cholesterolu we krwi nie dosyć, że powstało na bazie badań na już niezdrowej populacji (zanieczyszczenie środowiska, wpływy cywilizacyjne), to dodatkowo nie uwzględnia różnic między ludźmi. Podobnie traktuje się ciśnienie krwi. Wszyscy powinniśmy spełniać wzorzec 120/80[10], a gdy śmiemy go nie spełniać, to aplikuje się nam pastylki do końca życia. W psychologii zaś uznano arbitralnie, kto jest normalny a kto nie i z równą ochotą „pastylkuje” się tych odbiegających od „normy””.

Medycyna holistyczna zakłada, że leczy się człowieka a nie jego choroby. Każdy człowiek ma swoje indywidualne potrzeby zdrowotne. U każdego z nas inaczej wygląda kombinacja genetyki, osobowości i biochemii. Odmienny jest także nasz styl życia, bagaż życiowych doświadczeń. Zatem poszukując skutecznego rozwiązania naszych problemów zdrowotnych trzeba pamiętać o tych indywidualnych uwarunkowaniach.

Biolog dr Bruce Lipton, prekursor badań nad komórkami macierzystymi i lider w dziedzinie łączenia nauki z duchowością stwierdził, że możemy wpływać na postać genów własnym umysłem, a więc modyfikować je sami. W książce „The New Biology – Where Mind & Matter Meet” wskazuje na konsekwencje zachowywania wierzeń i przekonań w podświadomości i ich wpływu na nasze zachowania i generalnie na nasze życie.

„Mądrość Twoich Komórek to nowa biologia, która znacząco zmieni cywilizację i świat, w którym żyjemy. Ta nowa biologia odciąga nas od wiary, że jesteśmy ofiarą naszych genów, że jesteśmy biochemicznymi maszynami, że życie jest poza naszą kontrolą, wprowadza nas w inną rzeczywistość, rzeczywistość, w której nasze myśli, wiara i umysł kontrolują nasze geny, nasze zachowanie i życie, którego doświadczamy. Ta biologia oparta jest na aktualnej, nowoczesnej nauce z dodanymi pewnymi nowymi spostrzeżeniami. Nowa nauka przeistacza nas z ofiary w twórcę, dzięki czemu jesteśmy bardzo potężni w tworzeniu i rozwijaniu życia, które prowadzimy.

Gdy patrzysz na siebie, widzisz pojedynczą osobę. Jeśli jednak pojmiesz naturę tego, kim jesteś, to zrozumiesz, że jesteś tak naprawdę społecznością około 50 trylionów żywych komórek. Każda komórka jest żywą osobą, czującym bytem, który ma swoje własne życie i działa, ale oddziałuje wzajemnie z innymi komórkami w naturze społeczności. Gdybym mógł cię zredukować do wielkości komórki i wpuściłbym cię do twojego własnego ciała, to zobaczyłbyś bardzo zajętą metropolię trylionów osób żyjących w jednej skórze. Staje się to istotne w momencie, gdy zrozumiemy, że zdrowie jest wtedy, gdy w tej społeczności panuje harmonia, a choroba pojawia się wtedy, gdy pojawia się dysharmonia, która dąży do zakłócenia relacji w społeczności. Tak, po pierwsze, jesteśmy społecznością.

Jeśli nauka jest oparta na sposobie, w jaki działa życie, wówczas taka nauka znajduje praktyczne zastosowanie w medycynie. Jeśli jednak opierasz swoją naukę na niewłaściwej informacji, wtedy ta nauka może się okazać dla praktyki medycznej szkodliwa. Faktem jest, że konwencjonalna medycyna allopatyczna, najważniejsza medycyna jakiej używamy w zachodnim świecie, jest główną przyczyną śmierci w Stanach Zjednoczonych. Jest też odpowiedzialna za jedno na pięć zejść śmiertelnych w Australii. W biuletynie Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego doktor Barbara Starfield napisała artykuł ujawniający, że według ostrożnych ocen praktyka medyczna jest na trzecim miejscu wśród najczęstszych powodów śmierci w USA. Jednakże ostatnio podobne badanie przeprowadził Gary Null. Okazuje się, że praktyka medyczna jest prawdopodobnie najczęstszym powodem śmierci wśród 750 000 ludzi w Ameryce, którym udzielano każdego roku pomocy medycznej. Jeśliby medycyna wiedziała, co robić, to nie byłoby tylu zejść śmiertelnych.

Kiedy zrozumiemy, że geny są tylko respondentami spostrzeżeń odebranych ze środowiska przez błonę komórkową, to możemy wówczas zrozumieć, gdy nasze życie nie toczy się najlepiej, że musimy zmieniać nie geny, ale naszą percepcję. Łatwiej zmienić percepcję niż ciało fizyczne. W rzeczy samej jest to siła nowej biologii: możemy kontrolować nasze życie, kontrolując naszą percepcję.

„Prawdy” utrzymywane w nauce są w rzeczywistości bzdurami, tak naprawdę są to tylko „założenia” i owe założenia są błędne. Dopóki ich nie poprawimy, będziemy niewłaściwie rozumieć nasz związek z planetą, przyrodą i środowiskiem. Wskutek tego niszczymy środowisko, które dało nam przecież życie.

Wszystko we wszechświecie jest obecnie pojmowane jako stworzone z energii; dla naszej percepcji wszystko wygląda na fizyczne i stałe, jednak w rzeczywistości są to tylko oddziałujące ze sobą energie i siły. Oddziałując wzajemnie ze swoim środowiskiem, jednocześnie wchłaniasz i wysyłasz energię. Prawdopodobnie bliższe są ci określenia „dobra atmosfera” i „zła atmosfera”. Są to fale, w których wszyscy wibrujemy. Wszyscy jesteśmy energią. Energia w twoim ciele odzwierciedla energię znajdującą się wokół ciebie, ponieważ atomy w twoim ciele nie tylko wydzielają energię, ale również ją pochłaniają. Każdy żywy organizm porozumiewa się przy pomocy tych wibracji. Zwierzęta porozumiewają się z roślinami, one porozumiewają się z innymi zwierzętami. Szamani rozmawiają z roślinami, używając wibracji. Jeśli jesteś wyczulony na różnice między „dobrymi” i „złymi” wibracjami, zawsze udajesz się do miejsc, które zwiększą twoje szanse przetrwania, zwiększą twój wzrost, miłość, itd. i trzymasz się z daleka od sytuacji i miejsc, które mogłyby cię wykorzystać lub osłabić ciebie takim, jakim jesteś.

Na przykład mammograf wykrywający raka piersi wizualizuje emisję charakterystycznej energii wyróżniającej nowotwór. Co by się stało, gdybyś zamiast wycinać nowotwór, zastosowałbyś energię, która przy zastosowaniu pewnych wzorców zmieniłaby energię tych komórek ciała i przywróciła je z powrotem do normalnej energii? Przypuszczalnie uzyskałbyś leczniczy skutek. To miałoby sens i byłoby czymś, co od tysięcy lat nazywane jest „uzdrawiającymi rękami”. Odbiorca otrzymuje energię, która oddziałuje wzajemnie z jego ciałem, ingerując w nie i przez tą ingerencję zmienia charakter energii w materii fizycznej, ponieważ materia jest złożona z energii. Jest to przyszłość medycyny, choć obecnie nie jest ona jeszcze aż tak rozwinięta.

Oto moja definicja środowiska: jest to wszystko, począwszy od jądra twojego jestestwa aż po krawędź wszechświata. Zawiera się w tym wszystko, co znajduje się wokół ciebie, jak również planety i słońce oraz cały układ słoneczny. Jesteśmy częścią tego całego pola. Aby zreasumować znaczenie tego wszystkiego, pozwolę sobie zacytować Alberta Einsteina: „Pole jest jedynym urzędem rządzącym cząsteczką”. Oznacza to, że pole, niewidoczna energia, jest jedynym urzędem rządzącym fizyczną rzeczywistością”.

Całość do pobrania – Siła Umysłu.

[1] Całokształt wrodzonych i nabytych dyspozycji duchowych (intelektualnych, uczuciowych, woli); życie duchowe, psychiczne.

[2] Taką liczbę przedstawia Nassim Haramein, biorący pod uwagę pustkę atomów (masa jest tylko w protonie), w odróżnieniu od konwencjonalnego podejścia mówiącego o relacji materii do całej przestrzeni jako 4% do 96%.

[3] Całość (Fraktalny Wszechświatopogląd) do pobrania na https://2luciejwl.wordpress.com/ oraz  YouTube „Wszechświatopogląd” – https://www.youtube.com/playlist?list=PLALxCTBAjwiBAjxHtVTSY1PW39n7wktv- .

[4] Patrz – https://www.youtube.com/watch?v=tGE129dxgx4 .

[5] To co Rupert Sheldrake nazywa Polem Morfogenetycznym Charles Haanel nazywał Uniwersalnym Umysłem a Carl Jung Nieświadomością (podświadomością) Zbiorową.

[6] Paradoksalnie jestem od dawna zafascynowany zegarami, a brak w domu ich tykania czy bicia bardzo mi doskwiera.

[7] Redukcjonizm – pogląd w filozofii nauki, stanowisko metodologiczne przyjmujące, że możliwe i właściwe jest wyjaśnienie i opis własności złożonego układu poprzez opis i wyjaśnienie zachowania jego części.

[8] Nadmierna higiena to trwałe pozbawianie się ochrony własnej, współpracującej z nami w miarę harmonijnie, flory bakteryjnej i „zapraszanie” obcych bakterii, z którymi nasz „system immunologiczny” nie wie jak walczyć.

[9] Organiczny związek chemiczny. Jego pochodne występują w błonie każdej komórki zwierzęcej, działając na nią stabilizująco i decydując o wielu jej własnościach. Cholesterol jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu i pochodzi zarówno ze źródeł pokarmowych jak i biosyntezy. Ustalono, że stosunek cholesterolu produkowanego przez wątrobę a spożywanego w jedzeniu wynosi 2 do 1. Jednak wysiłek zmniejszenia tzw. złego cholesterolu skoncentrowany jest tylko na pożywieniu.

[10] Neurolodzy już oprotestowują ten standard, gdyż zbyt niskie ciśnienie zakłóca prawidłową pracę mózgu.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 02/10/2015 w Uncategorized

 

SIŁA UMYSŁU

Wszystko jest energią i kontrolujemy to mocą naszych myśli

Bez wątpienia laureaci Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki udowodnili, że świat fizyczny jest jednym wielkim oceanem energii, który materializuje się i dematerializuje w ułamku sekundy, w kółko. Nic nie jest stałe. To jest świat fizyki kwantowej.

Udowodnili, że myśli są odpowiedzialne za utrzymywanie tego ciągle zmieniającego się pola energii w formie i kształcie obiektów, które znamy.

Dlaczego więc widzimy osobę, zamiast migoczących skupisk energii?

Pomyśl o rolce filmowej. Film to zbiór około 24 klatek na sekundę. Każda ramka jest oddzielona od drugiej małą przestrzenią. W porównaniu z szybkością, z jaką zmieniają się te ramki, nasze oczy są oszukane i widzimy je jako ciągły film.

Pomyśl o telewizji. Lampa katodowa jest prostą rurą z wiązką elektronów uderzających w ekran w określony sposób, tworząc złudzenie kształtu i ruchu.

W każdym razie tak powstają wszystkie obiekty.

Mamy pięć zmysłów fizycznych (wzrok, słuch, dotyk, zapach i smak). Każdy z tych zmysłów ma określony zakres (na przykład pies słyszy inny zakres dźwięku niż ludzie; węże widzą inne widmo światła niż my i tak dalej). Innymi słowy, nasze zmysły postrzegają energię z pewnego stałego punktu widzenia i tak właśnie tworzą obrazy i formują naszą percepcję.

Ale to nie jest ani dokładne, ani kompletne. To tylko INTERPRETACJA.

Wszystkie nasze interpretacje oparte są wyłącznie na naszej „wewnętrznej mapie” rzeczywistości, ale nie na rzeczywistej prawdzie. Nasza „mapa” jest wynikiem zbiorowego doświadczenia naszego życia osobistego.

Nasze myśli są związane z tą niewidzialną energią i określają, jaką formę przyjmie. Mogą dosłownie zmienić „cząstkę po cząstce” wszechświat, tworząc nasze życie 3D.

Rozejrzyj się.

Wszystko, co widzisz w naszym świecie fizycznym, zaczęło się od pomysłu, który narastał, dopóki nie zmaterializował się w obiekt fizyczny poprzez szereg kroków.

Dosłownie zamieniasz się w swoje najczęstsze myśli.

Twoje życie stało się tym, co sobie wyobrażałeś i w co wierzyłeś.

Świat jest dosłownie twoim lustrem, pozwala doświadczyć wszystkiego, w co wierzysz, że jest prawdą na tym planie 3D … dopóki go nie zmienisz.

Fizyka kwantowa mówi nam, że świat nie jest stały, jak mogłoby się wydawać. Zamiast tego jest to miejsce stałego ruchu, które nasze indywidualne i zbiorowe myśli budują, burzą i odbudowują. To perpetuum mobile.

To, co uważamy za prawdziwe, jest w rzeczywistości iluzją, niemal magią.

Na szczęście zaczęliśmy ujawniać iluzję i, co najważniejsze, uczymy się, jak to zmienić.

Oto proste wyjaśnienie.

Jakie są składniki naszego ciała?

Ludzkie ciało składa się z dziewięciu systemów, w tym układu krążenia, trawiennego, hormonalnego, mięśniowego, nerwowego, rozrodczego, oddechowego, szkieletowego i moczowego.

  1. Z czego składają się te systemy?

-z tkanek i narządów.

  1. Z czego wykonane są tkanki i narządy?

-z komórek.

  1. Z czego zbudowane są komórki?

– z molekuł.

  1. Co tworzy molekułę?

– atomy.

  1. Co tworzy atom?

– cząstki elementarne.

  1. Co tworzy cząstkę elementarną?

– Energia!

Jesteśmy po prostu światłem energetycznym w swojej najpiękniejszej i inteligentnej konfiguracji. Energia, która nieustannie się zmienia pod powierzchnią, a wszystko to jest kontrolowane przez nasz potężny umysł.

Jesteś jedną wielką i potężną istotą ludzką.

Gdybyś widział pod silnym mikroskopem elektronowym i przeprowadzał na nim inne eksperymenty, zauważyłbyś, że składasz się z gromad ciągle zmieniającej się energii w kształcie elektronów, neutronów, fotonów i innych cząstek elementarnych.

Takie jest wszystko inne wokół ciebie. Fizyka kwantowa mówi nam, że akt obserwacji obiektu powoduje, że ten obiekt tam jest.

Obiekt nie istnieje niezależnie od obserwatora! Tak więc, jak widzisz, podczas obserwacji twoja uwaga jest skupiona na czymś i twoja intencja dosłownie tworzy tę rzecz.

To jest naukowo udowodnione.

Twój świat składa się z duszy, umysłu i ciała.

Każda z tych trzech ma unikalną funkcję. To, co możesz zobaczyć na własne oczy i doświadczyć własnym ciałem, to świat fizyczny, który nazywamy CIAŁEM. Ciało jest efektem stworzonym przez przyczynę.

Przyczyna ta nazywana jest MYŚLĄ.

Ciało nie może tworzyć. Może tylko doświadczać i być doświadczanym… to wyjątkowa umiejętność. Z drugiej strony myśl nie może doświadczyć… może tworzyć, tworzyć i interpretować. Potrzebny jest świat względności (świat fizyczny, CIAŁO), którego należy doświadczyć.

Dusza jest wszystkim, tym, które daje życie myśli i ciału.

Ciało nie ma mocy tworzenia, chociaż daje iluzję, że to robi. Ta iluzja jest powodem wielu frustracji. Ciało jest czystym efektem i nie ma mocy do wywoływania lub tworzenia.

Kluczem jest wykorzystanie tych informacji, aby zobaczyć Wszechświat w inny sposób niż teraz, abyśmy mogli manifestować to, czego naprawdę chcemy.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 05/06/2019 w Uncategorized

 

Kim jesteśmy i po co?

Wielu z nas, a może nawet każdy, w określonym etapie życia, zadaje sobie pytanie: Kim jesteśmy i po co?

Jedni załatwiają to krótko stwierdzając: Bóg, niezależnie jakiej proweniencji, tak chciał i już. Sprawa załatwiona. Chyba mają rację, gdy weźmie się pod uwagę powstałe po tym pytaniu, dla tych innych, problemy. Dlaczego więc (ci inni) próbują z determinacją drążyć ten temat? Zacięcie naukowe? Przekora? Chory upór? Infantylność? Zwykła durnota?

A drążenie tego tematu nie ma końca, bo go mieć po prostu nie może. By to wyjaśnić musimy wkroczyć na grząski teren zagadnień – Człowieka, Skali Wszechświata, Nieskończoności, Paradygmatów, Religii, Jednoistności, Świadomości, Życia, Zdrowia i kończymy zagrzebani w mule coraz mniej zrozumiałej wiedzy.

Dlaczego więc kontynuuję? A no, patrz wyżej.

By zobaczyć wersję z ilustracjami: 1-Kim jesteśmy i po co

Człowiek

Człowiek jest uważany za dominujący gatunek na Ziemi.

Obowiązującą obecnie hipotezą próbującą wyjaśnić pojawienie się człowieka rozumnego jest antropogeneza (filogeneza człowieka), czyli pochodzenie, droga rozwojowa i procesy biologiczne, które doprowadziły do powstania anatomicznie nowoczesnego człowieka rozumnego (Homo sapiens), wyjaśniane na gruncie teorii ewolucji w oparciu o osiągnięcia antropologii, filogenetyki molekularnej i antropolingwistyki. Anatomicznie, współczesny człowiek prawdopodobnie powstał około 200 tysięcy lat temu lub nawet później, jak podaje hipoteza zakładająca afrykańskie korzenie człowieka rozumnego; najstarsze wykopaliska mają około 150 tysięcy lat.

Bardzo wątpliwą cechą tej definicji jest jej baza – życie to tylko biologiczne oraz dogmat teorii ewolucji.

Dwie główne koncepcje spierają się o swoje racje odnośnie pochodzenia człowieka – kreacjonizm i teoria ewolucji.

Kreacjonizm zakłada, że Ziemia według interpretacji Biblii ma od ok. 6 do ok. 10 tysięcy[1] lat i wtedy też powstało życie oraz człowiek.

Zasadnicze twierdzenia kreacjonizmu można przedstawić następująco:

  • Wszechświat został stworzony przez Boga z niczego (creatio ex nihilo).
  • Podstawowe rodzaje roślin i zwierząt mają osobne pochodzenie, tj. nie wywodzą się od wspólnego przodka.
  • Ziemia, podstawowe rodzaje żywych organizmów i człowiek, stworzeni zostali w ciągu sześciu 24-godzinnych dni.
  • Stworzone niezależnie rodzaje roślin i zwierząt mogą się pod wpływem nacisków środowiska i mutacji zmieniać tylko w ograniczonym zakresie.
  • Ludzie i małpy nie wywodzą się od wspólnego przodka.

Wcześniej popularny był emanatyzm (w kosmogonii egipskiej,  fenickiej i także helleńskiej sposób powstania i rozwoju wszechświata; proces wyłaniania się z pierwszej zasady (Boga) szeregu bytów tworzących całą rzeczywistość), ale został skutecznie wypleniony przez kościół chrześcijański.

Karol Darwin, przyrodnik i geolog, twórca teorii ewolucji, zgodnie z którą wszystkie gatunki pochodzą od wcześniejszych form. Darwin uważał, że rozgałęziony schemat ewolucji wynika z procesu, który nazwał doborem naturalnym. Prawdziwość teorii ewolucji została zaakceptowana przez wielu naukowców przyrodników i dużą część społeczeństwa już za życia Darwina. W swojej zmodyfikowanej formie odkrycia naukowe Darwina są teorią unifikującą nauki o życiu i wyjaśniającą różnorodność biologiczną.

I tak, jak nie sposób jest się nie zgodzić, że niektóre tezy kreacjonizmu bazującego na Biblii (napisanej nie przez Boga a przez ludzi) są po prostu bez sensu, gdyż nie wytrzymują krytyki wobec udowodnionych faktów, tak teoria ewolucji ma zbyt wiele luk, by przyjmować ją bezkrytycznie.

I tu zaczyna się zabawa.

Michael A. Cremo i Richard L. Thompson w książce „Zakazana Archeologia” odkryli fakty ukrywane przez naukowców; ukrywane bo nie pasowały do obowiązującej teorii. Autorzy przypisują to procesowi „filtracji wiedzy”, procesowi chroniącemu rządzący paradygmat, choć zdarzały się również przypadki bezpośredniego ukrywania faktów. Autorzy nie ukrywają, że są zwolennikami myśli wedyjskiej, która zakłada, że ludzkość ma bardzo długą historię, a istoty człekokształtne i małpokształtne współistniały ze sobą przez długi okres.

W książce jest wiele przykładów „niepolitycznych” faktów. Kilka z nich:

  • W 1979 roku badacze odkryli ślady stóp w warstwach popiołu wulkanicznego datowanych na ponad 3,6 miliona lat. Stwierdzono, że odciski te nie różnią się od śladów współczesnego człowieka, zaś skamieniałe kości stóp australopiteków z tego okresu przypominały budowę kończyn małp człekokształtnych.
  • W końcu XIX wieku podczas wiercenia studni na głębokości 35 metrów wydobyto przedmiot obrobiony mechanicznie, przypominający monetę. Warstwa 35 metrów odpowiada wiekowi między 200 a 400 tysięcy lat temu.
  • Podobnie przy kopaniu studni do głębokości 90 metrów w Nampa, Idaho odkryto figurkę człowieka sprzed około 2 mln lat.
  • Południowo-afrykańscy górnicy znaleźli wiele metalicznych kul. Jedna z nich ma 3 równoległe wyżłobienia wokół średnicy. Złoże w którym zostały znalezione jest datowane na 2,8 mln lat.

Inny przykład od Gregga Bradena, Gaja.com. Odbicie stopy ludzkiej sprzed 290 milionów lat odkryte w Nowym Meksyku.

Genetyczny Dysk odkryty został w Kolumbii przez profesora Jamie Gutierreza-Lega. Ustalono, że pochodzi sprzed ponad 6000 lat i został stworzony przez nieznaną, starożytną cywilizację, która używała obcej nam technologii. Co prawda, datowanie nie jest w tym wypadku zbyt precyzyjne. Najbardziej niezwykłe jest to, co znajduje się na dysku. Jest to mianowicie coś w rodzaju informacji genetycznej lub biologicznej, coś co normalnie można zobaczyć tylko za pomocą mikroskopu. Na dysku przedstawiony jest, na przykład, męski plemnik, a także fazy rozwoju ludzkiego płodu. Jak w tamtych czasach można było zobaczyć chociażby plemniki?

U wybrzeży Japonii oraz Indii odkryto pod wodą kamienne miasta datowane (czas zatopienia) na 12000 lat p.n.e. By miasto było odpowiednio zorganizowane, z infrastrukturą, dostarczaniem żywności itd., to rozwój takiej cywilizacji wymaga co najmniej kilkunastu tysięcy lat. Jak to się ma do „obowiązującej” hipotezy? Według niej w tym czasie dopiero schodziliśmy z drzew i uczyliśmy się chodzić wydając z siebie kwiki i ryki.

Takich przykładów jest wiele więcej, jak choćby odkrycie w 2017 roku mumii trójpalczastej, humanoidalnej istoty na pustyni w Nazca, Peru.

Współczesna nauka ma wiele znakomitych osiągnięć, ale jednocześnie unika tematów, które nie są zgodne z przyjętym paradygmatem ewolucji człowieka. Przykładem jest świątynia Kailasa w Ellora Caves. Zdumiewa, jak było możliwe mając do dyspozycji tylko siłę ludzkich mięśni, dłuta i młotki, by wykuć w bazaltowej, wyjątkowo twardej skale, 34 świątynie zdejmując od góry kolejne warstwy skały, rzeźbiąc je, każdy detal architektoniczny, każdą rzeźbę, pilaster, ołtarz. Nawet obecna technologia miałaby olbrzymie trudności, by wykonać coś takiego. Samo wydobycie urobku byłoby niesamowitym wyzwaniem nie mówiąc już o drążeniu wąskich kilometrowych kanałów.

Na przełomie XIX i XX zaczęły pojawiać się nowe koncepcje, tak budowy wszechświata jak i naszej w nim pozycji. Odkrycie zasad fizyki kwantowej na początku i geometrii fraktalnej w końcu XX wieku rzuca inne światło na nasze prapoczątki. Rozwój Internetu z kolei umożliwia dostarczanie informacji dotąd niedostępnych, choć również pozwala na rozpowszechnianie szamaństwa i teorii spiskowych. Orientowanie się w tym gąszczu informacji wymaga więc zachowania dystansu do tej nowej wiedzy i pewnej dozy sceptycyzmu. Gdy jednak uzyskujemy poparte wiarygodnymi dowodami informacje z różnych źródeł (swoista meta-synteza) to mamy prawo do wyciągania wniosków.

I tak dowody na istnienie człowieka i cywilizacji, na długo wcześniej niż niby zszedł z drzewa, dają do myślenia i uważnego przyjrzenia się, np. koncepcji o stworzeniu człowieka przez Kosmitów czy też człowieka wytworzonego od małp przy pomocy manipulacji genetycznej (też Kosmici). Ślady takich działań można znaleźć w mitach i legendach różnych prehistorycznych cywilizacji, np. Sumerowie twierdzili, że ich niesamowita wiedza z kosmologii, matematyki i nowoczesnego rolnictwa pochodziła od bogów przybyłych z Kosmosu i że sami od nich pochodzą. Gliniane tabliczki mówiące o tym to 5000 lat p.n.e. Gdy uważniej przyjrzymy się mitologii greckiej i nie tylko (cyklopy, centaury, giganci), to czy nie możemy zaryzykować twierdzenia, że te stwory mogły być nieudanymi efektami eksperymentów genetycznych?

W Republice Mali żyje społeczność Dogonów. Mają wiele do czynienia ze starożytnym (jakieś 12 tys. lat, a nie 4 tys.) Egiptem, co jest zadziwiające biorąc pod uwagę dzielącą ich odległość. Istnieją sugestie, że mogli kiedyś z jakiegoś powodu opuścić Egipt. Mają oni nie tylko podobne pismo hieroglifowe, ale co najbardziej zadziwiające, podobną rozległą wiedzę kosmologiczną. Np., kapłani dogońscy zapytani, ile subcząsteczek zawiera atom, odpowiedzieli 266, gdy Hawking, zapytany o to samo, odpowiedział, więcej niż 200. Patrz: https://www.youtube.com/watch?v=DdgDGlDgt8E.

Po odkryciu zasad fizyki kwantowej kolejne, dotąd obowiązujące, koncepcje waliły się w gruzy. Ogólna teoria względności Einsteina wymagała uzupełnienia o szczególną kwantową. Coraz częściej fizycy dochodzili do ściany, co spowodowało pojawianie się nowych myśli i koncepcji. Odkrycie przez Mandelbrota geometrii fraktalnej i powrót do podstaw „złotego podziału (1,618)” i „świętej geometrii” (kłania się Platon i paru innych) spowodowało znowu zainteresowanie filozofią neoplatońską i emanatyzmem. Najważniejszym rezultatem było jednak stwierdzenie, że wszechświat nie jest chaosem, jest uporządkowany zgodnie z regułami matematycznymi (Bóg?).

Przejdźmy w takim razie do Złotego Podziału. Jest to podział odcinka na dwie części tak, by stosunek długości dłuższej z nich do krótszej był taki sam, jak całego odcinka do części dłuższej (stosunek ten nazywa się złotą liczbą i oznaczony grecką literą φ).

Złoty Podział jest podstawą konstrukcji Brył Platońskich i Kwiatu Życia.  Matematycy, począwszy od Euklidesa, badali złoty podział z powodu jego wyjątkowych i interesujących własności.

Złoty Podział jest również „wszyty” w ciąg liczb Fibonacciego. Ciąg rozpoczyna się od dwóch jedynek, a każda następna liczba stanowi sumę dwóch poprzednich: 1, 1, 2, 3, 5, 8, 13, 21, 34, 55, 89, 144, 233, 377, 610, 987, 1597,… W wyniku podzielenia każdej z liczb ciągu przez jej poprzednika otrzymuje się iloraz oscylujący wokół 1,618, a więc liczby Złotego Podziału. W miarę zwiększania się liczb zmniejszają się odchylenia od tej wartości. Dokładna wartość granicy jest złotą liczbą:  φ=5√+12=1,6180339887498948482…

Następną cechą tego ciągu jest spirala zbudowana z ćwiartek okręgów, których promienie są kolejnymi liczbami Fibonacciego..

W Świętej Geometrii, której bazą jest Złoty Podział, szczególną rolę spełnia pentagram – 5-cio ramienna gwiazda. Pitagorejczycy widzieli w pentagramie symbol doskonałości, kojarzyli go z życiem i zdrowiem. Babilończycy często rysowali go na pojemnikach z żywnością, co miało zapobiegać jej gniciu. Dla pierwszych chrześcijan pentagram odzwierciedlał pięć ran Jezusa. Pentagram może również odzwierciedlać pięć zmysłów człowieka; pięć żywiołów: powietrze, wodę, wiatr, ogień i światło; pięć światów: fizyczny, eteryczny, astralny, mentalny i duchowy.

Porządek układu słonecznego pokazał Hartmut Warm przy pomocy stworzonego przez siebie programu komputerowego, który umożliwia symulację obiegu planet.

Ziemia i Wenus połączone linią w symulowanym przebiegu 8-miu lat tworzą pentagram[2].

W podobny sposób traktowane Jupiter i Uran, tym razem już w przedziale tysiąca lat, najpierw tworzą heksagram a potem pentagram.

A o co chodzi z tą geometrią fraktalną?

Pojęcie fraktala wprowadził do matematyki w latach siedemdziesiątych XX wieku Benoît Mandelbrot. Cechami fraktali jest samopodobieństwo i samoorganizacja. Poniżej fraktal Mandelbrota w kolejnych powiększeniach.

Mandelbrot używając komputera do wizualizacji uczynił z fraktali przedmiot intensywnych badań. O ważności tego zagadnienia zadecydowały zastosowania w różnych dziedzinach, zwłaszcza poza matematyką, np. obecnie prawie każdy telefon komórkowy korzysta z wbudowanej anteny fraktalnej. Liczne odpowiedniki fraktali istnieją też w naturze. Ilustrują to filmiki:

https://www.youtube.com/watch?v=t4r-GBtrAiE, https://www.youtube.com/watch?time_continue=7&v=HIR-E2rENrU

oraz 3-wymiarowa wersja fraktala Mandelbrota (Mandelbulb)

https://www.youtube.com/watch?time_continue=2&v=cDd8R0xlkNA.

Natura działa według ściśle określonego klucza, bądź wzorca. Nie znając go, możemy postrzegać ją jako chaotyczną i przypadkową. Nasz świat nie ma takich kształtów, o jakich uczymy się na lekcjach geometrii (euklidesowej) w szkole. W naturze rzadko można spotkać coś idealnie kulistego czy sześciennego – ba, trudno nawet o zwykłą linię prostą. To, co widzimy, z reguły jest nieregularne, postrzępione, chropowate. Wyjaśniają to filmiki „Geometria Fraktalna w działaniu”.

https://www.youtube.com/watch?v=t4r-GBtrAiE.

https://www.youtube.com/watch?v=HIR-E2rENrU&t=14s.

Złota Proporcja w budowie ciała ludzkiego, jak i bazowa wiedza, jest świetnie i wyczerpująco wyjaśniona w http://swietageometria.info/wprowadzenie.

Występuje ona (ZP) powszechnie w naturze we wszystkich spiralach, które leżą u podłoża procesu wzrostu. Widoczny jest w wygięciu kłów słonia, rogów dzikiej owcy i pazurków kanarka, w budowie ananasa i stokrotki. Odciski naszych palców również podlegają tej zasadzie. Planety naszego układu słonecznego rozchodzą się promieniście od słońca, a galaktyki rozwijają się w rytmie tej złotej spirali. Wygląda na to, że ciąg Fibonacciego określa prawo, które stanowi podstawę emanacji wszelkiej energii w naturze.

Jajo motyla: Kolejny przykład wszechświata tworzącego struktury w rezonansie z podstawową geometrią struktury czasoprzestrzeni, z możliwością samoreplikacji w struktury fraktalne (motyle), które z kolei tworzą bardziej rezonansowe struktury fraktalne. Wszechświat sam się tworzy…

„I właśnie od takiej geometrii powinniśmy zaczynać naukę w szkołach, a nie od abstrakcyjnych brył i figur” – twierdzi Benoît Mandelbrot. Te złożone struktury można opisać bardzo prostymi wzorami matematycznymi – i możliwe, że dotyczy to całej otaczającej nas rzeczywistości.

„Wszystko jest energią. Dostrój się do częstotliwości rzeczywistości, a znajdziesz się w tej rzeczywistości. Nie może być inaczej. To nie filozofia. To fizyka” – Albert Einstein.

Wszystko wibruje i wiruje, tak w skali makro jak i mikro.

Aleksander Lauterwasser, niemiecki naukowiec, kontynuując prace Hladniego i Jannyego, eksperymentując z wodą, medium o najwyższej czułości, udowadnia, że każdy organizm charakteryzuje się wibracjami właściwymi dla niego i dla jego rzeczywistości, a więc niemożliwy do realizacji jest sen dżdżownicy o zamianie w motyla. Inaczej mówiąc: współwibruj albo giń.

Patrz: https://www.youtube.com/watch?v=aGx7GhHU5ZE.

Skala Wszechświata

Jesteśmy istotami żyjącymi na planecie Ziemia. Spójrzmy więc, gdzie znajdujemy się w skali wszechświata.

Obserwowalną, tak się sądzi według obecnej technologii, wielkością (średnicą) wszechświata jest 92 mld lat świetlnych (1rś = 9,4605·1012 km), a przecież jest możliwe, że jest nieskończony. W znanym nam wszechświecie jest 5 do 10 razy więcej gwiazd niż ziarenek piasku na wszystkich plażach świata łącznie, lecz jedno ziarenko piasku zawiera w sobie więcej atomów niż jest gwiazd we wszechświecie.

Najmniejszą z rzeczy, jaką można by zmierzyć jest najmniejsza długość fali widma elektromagnetycznego: długość Plancka, która wynosi 1,616 x 10-35 metrów. Długość Plancka jest 1020 razy mniejsza niż rozmiar protonu.

Wewnątrz objętości każdego protonu znajduje się 1060 sfer o średnicy równej długości Plancka. Gdyby powiększyć każdą z tych maleńkich jednostek sferycznych Plancka do wielkości ziarenka piasku, wówczas średnica protonu wynosiłaby tyle, ile wynosi odległość od Słońca do układu Alfa Centaury (gwiazdy wielokrotnej w gwiazdozbiorze Centaura położonej najbliżej Ziemi, nie licząc Słońca), tj. ok. 40 miliardów km!

Gdzie mieścimy się w tej skali my, ludzie?

Ocenia się, że istota ludzka średniej wielkości składa się z około 7 x 1027 atomów. Atomy mają rozmiary rzędu 10-10 metra. Umieszczenie człowieka w tej skali stwarza trudności, gdyż wolelibyśmy posługiwać się raczej, zrozumianą dla nas bardziej, masą w kilogramach. Dla porównania masa najlżejszego pierwiastka wodoru to 1,67 x 10-27 kilograma a wapnia to 6,65 x 10-26 kilograma. Te przykładowe wartości wymnożone przez ilość atomów w człowieku (7 x 1027) ciągle nie dają wyobrażenia o naszym miejscu w skali wszechświata, gdy weźmiemy pod uwagę, że materia stanowi tylko około od 10-9 do 10-12 % wielkości wszechświata.

Co by nie powiedzieć, wygląda na to, że jesteśmy bardzo maleńkimi pyłkami w strukturze wszechświata i próby jego zrozumienia z naszej perspektywy wydają się być nierealne.

Posiadamy 5 zmysłów pozwalających nam egzystować w świecie materialnym. Najważniejszy z nich to widzenie, które stanowi 83% naszego postrzegania. Poniższy obrazek ilustruje naszą możliwość postrzegania wszechświata:

A więc następnym razem, gdy pomyślisz, że „widzieć to uwierzyć”, pamiętaj, że nasze oczy mogą tylko dostrzec 1/10 miliardową informacji, które są w spektrum elektromagnetycznym. Nawet chociaż akceptujemy rzeczywistość nam prezentowaną, to tak naprawdę mamy tylko malutkie okienko na to, co się naprawdę dzieje.

Trzymając się więc dalej porównań, jesteśmy jak roztocza w dywanie próbujące zrozumieć wszechświat na bazie wiedzy o włosiu tego dywanu.

Nieskończoność

Wyjątkowo trudne do zrozumienia pojęcie. Jak możliwe jest dla nas, karmionych przez wieki ideologią materialistyczną, gdzie wszystko jest z grubsza poukładane, by coś nie miało początku i końca, by mogło być dzielone na nieskończoną ilość części. Konsekwencje nieprzyjęcia do wiadomości, że coś może być nieskończone, że istniało, że jest i że zawsze będzie, prowadzą do błędnych wniosków, że możemy panować nad przyrodą, pogodą i otaczającym nas kosmosem. Wykorzystują to religie obiecując nam wieczność (a jednak!) i przewodnią rolę we wszechświecie jako stwory boskie.

Problem z nieskończonością mieli już starożytni i nie tylko. Gottfried Wilhelm Leibniz w XVII wieku pisał: „nie ma nic bardziej namacalnego niż absurdalność idei liczby właściwie nieskończonej”. A jednak w XIX wieku niemiecki matematyk Georg Cantor poważnie potraktował ideę aktualnej nieskończoności, a więc nieskończoności istniejącej jako samodzielny i konkretny byt. Symbolem jest „leniwa ósemka”, położona na boku cyfra 8, którą zaproponował angielski matematyk John Wallis w XVII wieku.

Jakie to ma znaczenie dla nas? Będąc tymi bardzo maleńkimi pyłkami wszechświata, stajemy się jeszcze bardziej nieistotni na jego mapie, gdy jest nieskończony. Są jednak i pozytywy. Łatwiej jest nam uwierzyć w możliwość wiecznego życia (duchowego), a może nawet i w możliwość reinkarnacji. A ta nieistotność jest względna, gdyż mamy, choć bardzo maleńki, ale jednak wpływ na wszechświat i co się w nim dzieje, przez prawo Jednoistności.

Większość naukowców jest przekonana, że Wszechświat powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu i istnieje od tego czasu. Teoria ta, która miałaby wyjaśniać jego powstanie, jest bardzo popularna, choć jest to przecież tylko, i tylko, teoria. Materialistyczne spojrzenie daje tu o sobie silnie znać. Nie potrafimy zrozumieć czegoś, czego nie da się zmierzyć, nazwać i określić początku i końca.

Na szczęście pojawia się inne myślenie. Uczeni, Ahmed Farag Ali z egipskiego Benha University oraz Saurya Das z brytyjskiego University of Lethbridge, opracowali nowy model, według którego Wszechświat istnieje od zawsze, a Wielki Wybuch nigdy nie miał miejsca.

Uważają oni, że osobliwość z której rozpoczął się Wielki Wybuch jest największym problemem ogólnej teorii względności, ponieważ wygląda to tak, jakby wszelkie prawa fizyki nagle przestały działać. Uczeni w swoich badaniach opierali się o prace fizyka teoretyka Davida Bohma, który na początku lat 50-tych badał możliwość zastąpienia geodezji klasycznej trajektoriami kwantowymi.

Inni badacze (Roger Penrose, Stephen Hawking i inni) twierdzą z kolei, że jest możliwe, że Wielki Wybuch następuje cyklicznie i dostarczają na to dowodów.

A więc mamy pulsujący wszechświat, czyli nieskończony!

No dobrze, ale co w takim razie z uznaniem najmniejszej cząstki czyli długości Plancka. Jeśli wszechświat jest nieskończony to musi coś istnieć poniżej Plancka, choć nawet Nassim Haramein, radykalny fizyk próbujący określić związek teorii względności Einsteina z fizyką kwantową, posługuje się w swoich obliczeniach jednostkami Plancka jako najmniejszymi. Może robi to dlatego, by móc udowodnić swoje racje przy pomocy obowiązujących reguł matematycznych?

Haramein zaprzecza sam sobie stwierdzając, że nie istnieje coś takiego jak jakaś Jednostka.

„Czy istnieje coś takiego jak Jednostka? Jednostka czego? Czy możemy, na przykład, powiedzieć, że jesteśmy osobnymi osobami, gdy każdy z nas składa się z około 100 miliardów komórek, które z kolei składają się ze 100 miliardów atomów? Wewnątrz nukleonu każdego z naszych atomów są dużo, dużo mniejsze protony wirujące wokół siebie z szybkością światła. W każdym z nich jest 1060 bardzo malutkich kłębków energii nazywanych wokselami Plancka (sferyczne jednostki Plancka), które będąc podstawową strukturą czasoprzestrzeni tworzą nieskończoną, w pełni fraktalną 3-wymiarową grafikę Kwiatu Życia, strukturę którą nazywamy Przestrzenią”.

Każdą przestrzeń ograniczoną warunkiem brzegowym (granicą) można podzielić nieskończoną ilość razy, za każdym razem otrzymując nowy zestaw informacji. Dlatego też wszystko, co jest skończone (ograniczone warunkiem brzegowym) zawiera w sobie nieskończoność.

Paradygmaty

„Jeśli jedynym narzędziem, jakie masz, jest młotek, każdy problem wygląda jak gwóźdź”

Abraham Maslow

Paradygmat może być brzemienny w skutki, gdy stanowi punkt wyjścia i podstawę rozumienia całej rzeczywistości i, co za tym idzie, całej cywilizacji. Historycznym przykładem takich skutków był paradygmat Ptolemeusza w astronomii dający Ziemi centralne miejsce we Wszechświecie. Minęły wieki zanim Kopernik umożliwił prawidłowy rozwój astronomii wyjaśniając reguły rządzące układem słonecznym. Podobne skutki (jak Ptolemeusz) spowodował Newton w fizyce i mechanice i dopiero fizyka kwantowa, choć rozumiana przez tak niewielu, wprowadziła bardzo istotną korektę do założeń Newtona.

Paradygmat mechanistyczny, reprezentujący filozofię materialistyczną, powstał w wyniku rewolucji naukowej XVI i XVII wieku, związanej z odkryciami Kopernika, Galileusza, Keplera i Newtona. Od tego czasu nauka znalazła oparcie na nowej metodzie badawczej, opartej na matematycznym opisie przyrody i analitycznej metodzie (redukcjonizm) zapoczątkowanej przez Kartezjusza. W wyniku jego przemożnego wpływu paradygmat ten jest dziś widoczny praktycznie w każdej dziedzinie naukowej, od matematyki, fizyki i mechaniki poczynając, poprzez biologię i chemię, na psychologii i medycynie kończąc.

A tak zwana cywilizacja zachodnia jest tym paradygmatem najmocniej zainfekowana. Jesteśmy zdeterminowani przez kulturę, która hołduje obowiązującej nauce i wierzy, że jest ona w pełni obiektywna. Przyjmujemy, że wszystko, co posiada etykietkę naukowości, musi być prawdziwe.

Traktowanie przyrody jako maszyny, co było konsekwencją stosowania paradygmatu mechanistycznego, gwałciło podstawowe rozróżnienie tego co naturalne a co sztuczne. Propagatorzy tej filozofii twierdzili, że tak sztuczne jak i naturalne powinny być jednakowo badane, bo są jednakowo działające. Zegar zaś stał się ulubioną konstrukcją mechaniczną, której cechy służyły do modelowania świata naturalnego i ulubioną metaforą filozofii mechanistycznej. Zegar był jednak dobrą metaforą, bo był mechanizmem skomplikowanym, a choć nieożywiony imitował złożone i celowe działania istot rozumnych, był np. wzorem regularności, jaką też obserwowano w przyrodzie. Maszyny dostarczały wzorca, jaki jest właściwy kształt i zakres wiedzy o przyrodzie.

Mechanicyzm przeciwstawiał się wprost twierdzeniu, że przyrodzie i jej tworom przysługują cele, intencje i  uczucia. Mechanicyzm zwalczał założenie filozofii naturalistycznej, wedle której wszelka materia jest ożywiona. Częścią mechanistycznego credo był pogląd, że wszystkie zjawiska przyrody dadzą się ostatecznie wyjaśnić przy pomocy zwykłych mechanicznych przyczyn materialnych.

Z drugiej strony świadome stanowisko redukcjonistyczne[3] postulujące badanie prostych cech zjawisk, by w oparciu o tak nabytą wiedzę próbować wyjaśniać zachowania bardziej złożone jest jedną z najbardziej płodnych koncepcji współczesnej nauki. Niemal w każdej dziedzinie naukowej, a zwłaszcza w naukach ścisłych, koncepcja ta znajduje swą realizację i przynosi wymierne i stosowalne rezultaty.

Podejście redukcjonistyczne, postulując swój program badawczy, jednak pomija, czy raczej odsuwa na drugi plan te własności układów złożonych, które nie znajdują odbicia na niższym poziomie organizacji układu, jak na przykład te cechy, które są wynikiem wyłącznie organizacji elementów, i są w pewnym zakresie niezależne od ich budowy. Jako przykład można tu podać jaźń czy świadomość, problem opisu funkcjonowania mózgu, próby opisania złożonych układów jak system pogodowy, systemy ekologiczne itp. O ile działanie ciała Kartezjusz też wyjaśniał przez odwołanie się do przyczyn czysto mechanicznych, o tyle wola, sądy moralne, myślenie (szczególnie abstrakcyjne) czy wyobraźnia miały wynikać z połączenia w człowieku materii i duszy. Kartezjusz wręcz „odkrył” siedlisko duszy, która, jego zdaniem, ulokowała się w szyszynce (Pineal Gland).

Według niektórych źródeł twierdzi się, że bał się losu Galileusza po jego konflikcie z kościołem katolickim i dlatego celowo rozdzielił materię od duszy (umysłu).

Powstał w ten sposób swoisty „pakt” między światem nauki a kościołem, według którego nauka miała zajmować się materią, czyli tym co możemy rozpoznać naszymi pięcioma zmysłami, a Kościół przejął władzę nad wszystkim co pozazmysłowe a w tym nad duchowością. Podzielone zostało nierozdzielne – materia i umysł (ciało i dusza). Jednocześnie została zdjęta z naukowców odpowiedzialność za badanie 99,99999…%[4] przestrzeni wszechświata.

A wszechświat nie jest próżnią. Einstein zaprzeczał istnieniu eteru, ale jednocześnie twierdził, że absolutna próżnia istnieć nie może[5]. Materia stanowi 0,00000…1% przestrzeni wszechświata i tym obszarem, z uporem godnym lepszej sprawy, zajmują się odtąd naukowcy.

Powszechnie uważa się, że matematyka i fizyka są królowymi nauk. Radykalny postęp w tych naukach rozpoczął się od Kopernika i Galileusza i przyspieszał następnie w postępie geometrycznym. Idea atomów (niepodzielnych elementów) pojawiła się już w starożytności (Indie, Grecja). W XVII i XVIII wieku chemicy potwierdzili te przypuszczenia, identyfikując pierwiastki chemiczne. Na początku XX wieku fizycy odkryli wewnętrzną strukturę atomów, pokazując tym samym, że są one podzielne. Dla zjawisk zachodzących wewnątrz atomów konieczne jest stosowanie mechaniki kwantowej, gdyż mechanika klasyczna nie daje poprawnego opisu.

Fizyka kwantowa została zdefiniowana w 1925 roku (Heisenberg i Schrödinger) po opublikowaniu prekursorskich prac teoretycznych Einsteina i Bohra. Wraz ze szczególną teorią względności mechanika kwantowa jest obecnie podstawą opisu wszelkich zjawisk fizycznych. W świecie wewnątrzatomowym wiedza o jednym wyklucza jednak wiedzę o czymś innym – zasada nieoznaczoności[6]. Dlatego fizyka kwantowa nie może być opisana zmysłami. Naukowcy wydają się tego nie dostrzegać i uparcie brną w coraz większą szczegółowość poszukując „boskiej cząstki” i wydają na to setki miliardów z pieniędzy podatników. Bardziej efektywne wydaje się odwołanie do mistyki i intuicji, a więc holistyczne podejście do świata w przeciwieństwie do mechanistycznego spojrzenia Kartezjusza i Newtona.

Prawdą jest, że stosowanie tego paradygmatu w matematyce, mechanice czy inżynierii przyczyniło się do wielu osiągnięć. Mechanistyczny obraz świata umożliwił rozwój technicznych dziedzin, zwłaszcza elektroniki, informatyki, transportu oraz telekomunikacji i multimediów. Mechanistyczne ujmowanie biologicznego życia również doprowadziło do odkrycia wielu istotnych zależności przy badaniu żywych organizmów.

Jednak stosowanie tego paradygmatu (świat jest maszyną) do wszystkich dziedzin naukowych, oraz zakorzenienie go w powszechnie, przez kulturę Zachodu, przyjętych formach myślenia i postrzegania, przyczyniło się do wielu szkód tak na polu ekologii, w naukach medycznych, jak i w przedmiocie mego zainteresowania czyli metodach organizowania się ludzi.

Produktem ubocznym panowania w kulturze zachodniej (i już nie tylko) paradygmatu Kartezjusza jest powrót i wzmocnienie przeświadczenia o słuszności antropocentryzmu[7].

Redukcjonistyczny z natury charakter ma organizacja wiedzy naukowej. Strategia sceptycyzmu kartezjańskiego „od ogółu do szczegółu” doprowadziła do rozczłonkowania nauk i wiedzy. Obecnie obowiązujący podział w organizacji nauk rozróżnia: nauki humanistyczne, przyrodnicze i społeczne. Medycyna, w formie nauk medycznych, oddzieliła się całkowicie od tego podziału a psychologia, może ze względu na jej mechanistyczną paranaukowość, pozostała w przedziale nauk społecznych.

Dr Rupert Sheldrake, brytyjski biolog i pisarz. Twórca hipotez pola morfogenetycznego i rezonansu morficznego. Badacz telepatii. Krytyk „systemu wierzeń” współczesnej nauki, które jego zdaniem przestawiane są generalnie jako dogmaty, m.in. w szkolnictwie, i wstrzymują postęp naukowy.

Sheldrake odebrał wykształcenie w Clare College na Uniwersytecie Cambridge (nauki przyrodnicze, później doktorat w dziedzinie biochemii) oraz na Uniwersytecie Harvarda (filozofia i historia nauki).

Sheldrake wymienia następujące, obecnie jego zdaniem podważalne, „dogmaty” lub założenia współczesnego materializmu naukowego:

  1. Natura jest mechaniczna lub podobna do maszyny
  2. Materia nie ma świadomości
  3. Prawo zachowania masy i energii
  4. Prawa przyrody są niezmienne w czasie i przestrzeni
  5. Natura nie ma celu
  6. Biologiczne dziedziczenie jest materialne (genetyczne lub epigenetyczne)
  7. Pamięć przechowywana jest w mózgu
  8. Umysł jest całkowicie zlokalizowany w głowie
  9. Zjawiska parapsychiczne są złudzeniem
  10. „mechaniczna”, ortodoksyjna medycyna jest jedyną skuteczną medycyną

Patrz: https://www.youtube.com/watch?v=tGE129dxgx4 .

Skutki panowania przez 400 lat paradygmatu Kartezjusza są brzemienne. Nieważne czy nazywamy siebie ateistami, agnostykami, katolikami, protestantami, buddystami czy mahometanami to wszyscy jesteśmy materialistami. Coś co nie da się zobaczyć, dotknąć, powąchać, usłyszeć czy poczuć, to nie istnieje. Podobnie jest z religijnością. Mamy wyprane mózgi nachalną propagandą religijną i nie zdając sobie z tego sprawy popieramy działania kościoła świętując niby kościelne święta, nie oponując np. przeciw chrzczeniu nieświadomych dzieci czy religii w szkołach. Będąc niby ateistami mówimy „dzięki Bogu”, gdy czegoś udało się nam uniknąć; wołamy „Jezus Maria”, gdy jesteśmy przerażeni itd., itp.

Dlaczego mamy trudności w zrozumieniu i przyjęciu faktu, że jesteśmy produktami paradygmatu mechanistycznego? Wróćmy do Kartezjusza, który tłumaczy to tak, – „Rozsądek jest to rzecz ze wszystkich na świecie najlepiej rozdzielona, każdy bowiem sądzi, że jest w nią tak dobrze zaopatrzony, iż nawet ci, których we wszystkim innym najtrudniej jest zadowolić, nie zwykli pragnąć go więcej, niźli posiadają”. Współcześnie mówi się prościej, że Bóg jedyną rzecz rozdzielił sprawiedliwie a jest to rozum, bo nikt nie narzeka na jego brak.

Religie

„Ludzkość to szalony gatunek: modli się do niewidzialnego Boga i wyzyskuje widzialną naturę nie zdając sobie sprawy, że widzialna natura jest niewidzialnym Bogiem, do którego się modli”.

Hubert Reeves, astrofizyk.

Religie towarzyszą człowiekowi od zawsze i wywierają ogromny wpływ na życie społeczne. Za najstarszą (istnieje tak długo jak ludzkość) uznaje się animizm. Wszystkie późniejsze religie zawierają w sobie jego elementy. Hinduizm jest drugą w skali czasu religią (około 3000 lat p.n.e.), choć sam utrzymuje, że jego korzenie tkwią w bardzo odległej, legendarnej przeszłości. Hinduizm uznaje kanon świętych tekstów zwanych Weda, do których odwołują się chętnie ludzie poszukujący prawdy o człowieku. Buddyzm, judaizm, chrześcijaństwo i islam określa się mianem religii światowych. Judaizm pełni rolę szczególną, gdyż był pierwszą religią monoteistyczną, która wywarła istotny wpływ zarówno na chrześcijaństwo, jak i na islam. Obie te wielkie religie stanowią kontynuację, reinterpretację i reformę nauk judaizmu.

Poniższa ilustracja pokazuje rozwój religii:

Ludzie potrzebują religii, bo chcieliby wierzyć, że ich życiem nie rządzi przypadkowość. Zrozumienie, że wszechświat nie jest chaosem, że rządzą w nim prawa matematyczne, nie jest dane wszystkim. Zdecydowana większość populacji ludzkiej, zajęta zmaganiem się o przetrwanie, nie próbuje dochodzić prawdy o sobie.

Miliony utalentowanych, uzdolnionych ludzi, wielu z nich obdarzonych unikalnymi umiejętnościami, których osiągnięcia mogłyby znaczyć tak wiele dla ich otoczenia, dla ich rodzin oraz szczęście i zadowolenie dla nich samych, nie wiedzą co mogą. Walczą, wysilają się, marnują swoje siły życiowe, by mimo to pozostać niezadowolonymi i zniechęconymi, chociaż z drugiej strony coś ich pcha do działania, gdyż czują instynktownie, że jest gdzieś droga do osiągnięcia celu.

Droga, której ze względu na swoją ignorancję nie potrafią rozpoznać i w konsekwencji błądzą robiąc desperackie wysiłki przez całe lata. Desperackie do tego stopnia, że rozwiązanie swoich problemów widzą już tylko w modlitwach do Boga i wysyłaniem do niego próśb o pomoc. Te prośby to nic innego jak okazywanie bezsilności a okazanie bezsilności, według praw natury, jest skazaniem się na unicestwienie, tak jak okazanie strachu głodnemu drapieżnikowi.

Bolesław Prus w “Faraonie”, ilustrując skutki próśb, opisuję taką scenkę:

Matka pod koniec dnia woła synka bawiącego się na brzegu Nilu,  – Chodź do domu, kolacja, paciorek i spać. Dzieciak nie bardzo wie jaki ma być ten paciorek, więc dziękuje Bogu za dobrych rodziców, za fajny dzień, który spędził na zabawie. Do Boga wędrują jednak różne modlitwy. Jedni modlą się o deszcz bo zagraża im susza, inni o słońce i ciepło. Te modlitwy eliminują się nawzajem i dociera do Boga tylko modlitwa chłopca, który dziękuje za wszystko, a o nic nie prosi.

Bóg to nie pan z brodą, którego wspominał Jerzy Waldorff twierdząc, że jest już tak stary, że pamięta Boga, gdy jeszcze nie miał brody, tylko jest to Uniwersalna Inteligencja (Jednoistność), która stworzyła i ciągle tworzy wszystko, a z którą można się komunikować tylko naszą podświadomością, która to jest, i musi być, bo nie ma innego logicznego rozwiązania, częścią tej uniwersalnej. Uruchomienia do działania podświadomości trzeba się jednak na nowo nauczyć, gdyż zatraciliśmy tę umiejętność poprzez wieki.

Nie jest łatwo zdać się pozornie tylko na siebie. Pozornie, bo jak głosił Ralph Waldo Emmerson[8] Bóg jest Wszechmogący, Wszechwiedzący i Wszechobecny, a więc musimy i my mieć część jego mocy i dostęp do jego wiedzy. Mam również nadzieję, że wiemy o tym, że od myślenia wszystko się zaczyna. To własnym myśleniem kształtujemy swój los. Myślenie o bezsilności może sprowadzić tylko bezsilność i nic więcej.

Z natury rzeczy skoncentruję się na wpływie chrześcijaństwa, i jego radykalnego, bardzo wpływowego kościoła katolickiego, na życie ludzi w tzw. cywilizacji zachodniej i w tym Polski.

Religia chrześcijańska, wykorzystując mechanistyczne założenia i chcąc (prawdopodobnie w dobrej wierze?) obarczyć człowieka odpowiedzialnością za przyrodę, ustanowiła nad nią jego władzę pozwalając w ten sposób traktować wszystko co żywe i nieżywe jako zasoby do wyłącznej jego dyspozycji i twierdząc jednocześnie, że tylko życie człowieka powinno podlegać pełnej ochronie. Brzemienne tego skutki są szczególnie widoczne w ekologii. Ziemia może w sposób zrównoważony utrzymać od 2 do 3 miliardów ludzi, a już jest nas blisko 8 miliardów. A przecież każdy z nas ma niezaprzeczalne prawo do otoczenia się co najmniej 1m3 betonu z wiadomymi skutkami. Miernik zagęszczenia populacji dla ludzi jest przez specjalistów ustalony na 9 miliardów. Podchodzimy więc niebezpiecznie blisko do granicy, za którą może oczekiwać następny[9] kataklizm.

Niczym nieograniczony rozwój przemysłu powoduje rabunkową gospodarkę zasobami. Lasy, albo są wypalane, albo służą jako śmietnisko. Na zwierzęta już nie polujemy dla pożywienia, tylko produkujemy je barbarzyńsko jako mięso. Psy, koty i inne udomowione zwierzęta służą nam jako zabawki, które można wyrzucić, gdy się zużyją[10].

Wróćmy jeszcze na chwilę do „paktu”. Kościół, mający ogromną procentową przewagę (ma w dyspozycji 99,99999….% przestrzeni wszechświata) wykorzystuje to i bez żenady wkracza na poletko przeznaczone dla nauki. Ciało, a więc i wszystkie jego komórki, ze względu na swoją materialność powinny być przecież, choćby teoretycznie, w gestii naukowców. Mamy jednak problem momentu połączenia ciała z duszą (jeśli takowa istnieje) i jej oddzielenia się. Św. Augustyn twierdził, że dusza łączy się z ciałem po 40 dniach od zapłodnienia. Zgadza się to o dziwo ze zdaniem medycyny, która stwierdza, że zapłodnione jajo zagnieżdża się prawidłowo w macicy po 6 tygodniach. W temacie opuszczenia ciała przez duszę zdania są podzielone; jedni twierdzą, że opuszcza ciało w momencie ustania akcji życiowych a inni, że nawet dopiero po trzech dniach.

W ostatnich latach kościół katolicki prowadzi zdecydowaną i ekstremalnie dogmatyczną krucjatę, którą nazywa ochroną życia ludzkiego. Dotyczy to głównie aborcji i eutanazji. Stwierdza autorytatywnie, że życie (wstąpienie duszy w ciało) ma miejsce już w pojedynczej komórce i żąda absolutnego zakazu przerywania ciąży. A jesteśmy przecież formami „żywej” energii i, tak jak inne formy życia (np. zwierzęta, drzewa), zgodnie z prawem naturalnym, mamy prawo do przetrwania, obrony własnego jestestwa i godnego życia. Kościół jakby zapominał, że twierdzi, że Bóg stworzył ludzi na swój obraz (Księga Rodzaju 1:26), a więc podobnie jak Bóg mamy wolną wolę i mamy prawo się bronić (np. przed niechcianą ciążą). A autorytatywne stwierdzenie o nadrzędności gatunku ludzkiego nad przyrodą w gruncie rzeczy obraca się przeciwko nam (szkody ekologiczne, zatruwanie powietrza). Manipulujemy przyrodę ingerując w genetykę, wycinamy lasy, regulujemy rzeki. Bez jakiejkolwiek żenady dokonujemy sterylizacji i eutanazji zwierząt. Niczym nieograniczony przyrost gatunku ludzkiego powoduje groźne konsekwencje zakłócając harmonię natury.  Ziemia ma istnieć również dla przyszłych pokoleń, a więc będąc tego świadomi nie możemy skazywać naszego potomstwa na mizerne życie i nieszczęścia.

Odnośnie transplantacji występują również kontrowersje. Np. niektóre odłamy religii judeochrześcijańskiej uważają ciało, które powinno być tylko pojazdem dla duszy, za równie święte i nie zezwalają na transplantacje. Główny nurt tej religii (katolicyzm) dopiero w wyniku wpływu papieża Jana Pawła II zaaprobował tę metodę ratowania życia człowieka.

Wygląda na to, że obecna twarda postawa hierarchii kościelnej w tych kwestiach ma bardziej podłoże polityczne niż teologiczne, gdyż spadek ilości duszyczek zasilających tacę jest przedmiotem dużego jej zmartwienia. W roku 2016 w mszach w Polsce uczestniczyło 37% „zobowiązanych” katolików, a do komunii przystąpiło 16%. „Obowiązkowy” chrzest otrzymało 374 tys. dzieci.

Kościół katolicki w Polsce, po okresie zaborów i komunizmu, w którym odegrał pozytywną rolę, a urzeczony i rozzuchwalony tym „sukcesem” (papieże aprobowali rozbiory Polski i faszyzm), próbuje stworzyć z Polski państwo wyznaniowe. W szkołach i przedszkolach uczy się katechizmu kościoła katolickiego. Nie dosyć, że płacą za to wszyscy obywatele, a więc ateiści i inni różnowiercy, to nasycanie młodych umysłów dogmatami wymyślonymi przez jedną hierarchię kościelną jest jednak chyba co najmniej niewłaściwe. Religie są bardzo ważnym elementem naszego życia, dlaczego więc nie uczymy w szkołach o wszystkich religiach. Do ewentualnego chrztu powinni przystępować świadomi ludzie. Dzieci do wieku 6 lat nie są świadome, chłoną wiedzę jak gąbki wodę i uznają ją za prawdę. Wykorzystywanie tego jest, delikatnie mówiąc, nieetyczne i świadczy niezbyt dobrze o hierarchii kościelnej i politykach.

I jeszcze coś, co mnie wnerwia – odzwierzęce inwektywy. Dominujący w językowym obrazie świata antropocentryzm (wspomagany zdecydowanie przez kościół katolicki) powoduje, że to człowiekowi przypisuje się cechy bycia dobrym, wartościowym, a zwierzętom odmawia się tych przymiotów. Przeniesienie nazw zwierząt na ludzi powoduje, że stają się pejoratywami. W językach europejskich człowiek ma twarz, głowę, umiera i je, a zwierzę ma pysk, łeb, zdycha i żre. A termin zezwierzęcenie odnosi się do krańcowego etycznego upadku człowieka. Hipokryzja ludzi, którzy twierdzą, że kochają zwierzęta, jest powalająca.

Jednoistność

Odejdźmy na chwilę od czystej fraktalności i dodajmy coś z wiedzy kultury wschodniej, która od dawna rozumie prawa natury i Jednoistność wszechświata. Tao jest prawem natury i podstawowej zasady wszechświata. Yin i yang są symbolami Tao. Z połączenia w różnym stopniu yin i yang powstaje pięć elementów – woda, ogień, drewno, metal i ziemia – pięć faz transformacji, albo pięć energii, które określają kurs naturalnych zjawisk. Yin i Yang reprezentuje dwie podstawowe siły, które tworzą i harmonizują wszechświat przez ich współdziałanie. Te dwie przeciwne, kolidujące siły znajdują się w każdym działaniu. One symbolizują dwie przeciwstawne energie, które przez ich fluktuacje i współdziałanie, są odpowiedzialne za dynamiczny wszechświat. To znaczy, że rzeczywistość składa się z relacji między przeciwnościami i przeciwnymi zasadami.

Popatrzmy jaka jest relacja symbolu Yin – Yang z Geometrią Fraktalną. Yin – yang jest często przedstawiany w otoczeniu 64 zagadkowych zestawów odcinków.

Nassim Haramein rozsupłał tę zagadkę następująco. Gdy weźmiemy odpowiednie dwa zestawy odcinków to razem utworzą heksagram czyli przenikające się czworościany foremne.

Przedstawiając to w 2D otrzymujemy 6-ramienną gwiazdę nazywaną Gwiazdą Dawida.

Łącząc tak kolejne zestawy otrzymamy 64 heksagramy, które w płaszczyźnie przedstawiają Kwiat Życia.

Podwójny kolektor czasoprzestrzeni prezentowany przez Harameina przedstawia właśnie charakterystyczną biegunowość Yin – Yang (dobro-zło, jasność-ciemność, biały-czarny, góra-dolina, plus-minus itd.)

To, co jest i czego nie ma
Podąża wspólnie,
Mocne równoważy słabe,
Krótkie równoważy długie,
Przedtem i potem łączą całość,
Dźwięk i fala tworzą harmonię.

Lao Tsu – Ojciec Taoizmu

Chińczycy wierzą, że problemy powstają nie wtedy, gdy te dwie siły walczą, ale kiedy jest brak równowagi między nimi w środowisku.  Powodzie, rozwody, albo nawet pożar w kuchni – wszystko może zostać przypisane dysharmonii w siłach yin i yang. Pojęcia yin i yang oznaczają też różne sposoby patrzenia na świat; że wszystko ma przynajmniej dwa aspekty. Równowaga dotyczy tego jak przeżywasz swoje życie i zarządzasz swoim biznesem i ludźmi. Znajdując właściwą równowagę w swoim ciele, umyśle, życiu i biznesie pomagasz sobie udoskonalić cele i szybciej je osiągać. To będzie prowadziło do lepszego zdrowia, ducha i powodzenia.

O Jednoistności mówili mędrcy mistyczni. Dowód na to, tym razem zgodny z obowiązującą nauką, daje nam Nassim Haramein[11] w jego „Unified Field Theory” i „The Schwarzschild Proton”.

Nassim Haramein stwierdza:

„Jednym z fundamentalnych błędów w rozumieniu wszechświata jest idea, że jest możliwe odseparowanie czegoś od wszystkiego innego. Każdy punkt, każda rzecz w całym wszechświecie są połączone do każdego innego punktu, rzeczy we wszechświecie przez Przestrzeń, która definiuje wszystko we wszechświecie. Możecie myśleć, że przestrzeń jest pusta[12], ale nauka udowodniła, że jest to iluzja. Przestrzeń jest całkowicie zajęta przez bardzo malutkie wibracje nazywane fluktuacjami próżni, które zsumowane tworzą nieskończoną ilość energii.

Energia ta powoduje, że wszystko we wszechświecie wiruje: atomy, pole energii ludzkiego ciała, planety, gwiazdy, galaktyki i nawet wszechświat jako taki. Energia wszystkiego we wszechświecie co nazywamy „rzeczami” (tzn. materii mającej masę), pochodzi od energii przestrzeni, która definiuje tę materię.

To pole energii wypełniające cały wszechświat było przez dziesiątki lat różnie nazywane: eter, wypełniona przestrzeń, pole punktu zerowego, kwantowa piana, pole źródłowe, próżnia, Bóg. Nazywajcie jak chcecie, ale Przestrzeń wypełniająca wszystko, także łączy wszystko. Nie ma takiej rzeczy jak separacja we wszechświecie”.

A w jednym z wywiadów w 2012 roku tak tłumaczy Jednoistność: „mamy teorię względności dotyczącą skali makro i teorię kwantową odnoszącą się do skali mikro. W obecnej nauce brak jest teorii łączącej te dwie. Gdy jednak popatrzyć na atom składający się 99,999..9% z „pustki” oznacza to, że wszystko wokół nas jest pustką, że nasze ciała są puste. Patrząc od strony teorii kwantowej widzimy, że ta pustka atomu jest strukturą czasoprzestrzeni, oscylującą nieskończoną ilością energii. W równym stopniu dotyczy to skali makro. Przestrzeń, zgodnie z przeprowadzonym przeze mnie dowodem matematycznym, zilustrowanym fraktalną geometrią, jest wypełniona energią o nieskończonej gęstości, a więc to nie materia definiuje przestrzeń (pustkę) a odwrotnie przestrzeń definiuje materię. Myśląc w ten sposób doszedłem do Teorii Zunifikowanego Pola, połączenia teorii kwantowej z teorią względności. A jeśli wszechświat jest nieskończoną energią to i atom zawiera nieskończoną, bądź co najmniej bardzo dużą ilość energii. Może w takim razie atom jest po prostu oscylującą energią. Idąc dalej, atom zaczął mi wyglądać jak osobliwość, jak miniaturowa „czarna dziura”, jak punkt nieskończonej gęstości, ponieważ jest nieskończenie podzielny. Atom w takim razie wymienia energię z przestrzenią a przestrzeń ładuje energią atom. Mamy do czynienia z radiacją na zewnątrz i grawitacją do wewnątrz atomu. Każdy punkt we wszechświecie jest więc połączony poprzez wibracje (oscylacje) ze wszystkimi innymi punktami we wszechświecie a więc i my jesteśmy w ten sposób połączeni ze wszystkim we wszechświecie”.

John Hagelin z kolei twierdzi, że odkrycie Zunifikowanego Pola, Pola Superstrun daje nam możliwość stwierdzenia, że Życie jest Jedno, że my jesteśmy Jednym. Jeśli spojrzymy na to od strony umysłu i materii to widzimy, że świadomość nie jest atrybutem mózgu. Tylko uniwersalna świadomość może nas łączyć. Głębokie zrozumienie, że Świadomość nie jest wynikiem czysto molekularno-chemicznych procesów w mózgu, a jest fundamentem natury, pozwoli nam rozwiązywać problemy umysłu i ciała. Możemy odczuć jak Świadomość przenika naszą fizjologię i objawia się jako świadomość, której doznajemy percepcją zmysłów, widzimy, czujemy itp. Mamy więc podstawę by połączyć neurologię z fizyką kwantową.

Fritjof Capra słynny ze swojej książki „The Tao of Physics”, porównując fizykę kwantową z mistyką, zauważa: w mistycznej, duchowej tradycji, w głębokim medytacyjnym doświadczeniu zobaczymy, że obserwator i obserwowany łączą się i już nie mogą być rozłączeni. Mistycy twierdzą, że zanika różnica, gdyż istota wnika we wszechświat. Nie ma różnicy między nami i wszechświatem. Takie doświadczenie ma każdy z nas np. w doznaniu seksualnym.

Świadomość

„Szukanie świadomości w mózgu jest jak szukanie spikera wewnątrz odbiornika radiowego”.
Nassim Haramein

Psychologowie, neurolodzy, ewolucjoniści, teolodzy, kognitywiści, antropolodzy, nawet informatycy i fizycy, wszyscy łamią sobie głowy nad pojemnym, nieostrym i tajemniczym pojęciem świadomości.

Dodatkowo mamy problem językowy, np. rozróżnienie angielskiego consciousness, awareness, vigilance nie całkiem odpowiada naszemu „świadomość” i „przytomność”.

Do dzisiaj na pytanie czym jest świadomość, można znaleźć tyle samo odpowiedzi jak na pytanie: czym jest życie? Definicje świadomości są najróżniejsze. Znana jest też teoria, która mówi, że świadomość jest czymś tak pierwotnym we wszechświecie jak energia.

Zdaniem niektórych fizyków teoretycznych, fizyka klasyczna nie umożliwia kompleksowego, holistycznego podejścia uwzględniającego czynnik świadomości, a umożliwia to mechanika kwantowa. Mechanika kwantowa jest uważana za najbardziej precyzyjną z nauk, których zasady pozwalają obliczać zachowania cząstek elementarnych i świata składającego się z nich. Wprowadzenie wyższego wymiaru mikroskopijnych struktur subtelnej materii jako tła materialnych elementarnych cząstek dostarcza wytłumaczenia, że nie tylko woda, ale wszystkie substancje mają homeopatyczne własności pamięci. Inaczej mówiąc, ich źródło nie jest w polu fizycznej materii, ale znajduje się w tle podstawowego pola subtelnej materii struktury elementarnych cząstek. Dodatkowo odkryto, że dookoła minerałów, żyjących organizmów i wszystkich niebiańskich ciał istnieją wymierne makroskopijne, daleko rozciągnięte subtelne pola z właściwościami super-świetlnymi. Takie skutki subtelnego pola, na przykład, tłumaczą istnienie i działanie Globalnej Siatki Hartmanna (Global Hartmann Grid), Morfogenetycznych Pól Sheldrake`a (Sheldrake’s Morphogenetic Fields), Globalnej Świadomości Nelsona (Nelson’s Global Consciousness) i dla istnienia zbiorowej świadomości w globalnej albo regionalnej skali.

A co nam rzecze Nassim Haramein?

„Co to jest świadomość? Jakie jest odczucie bycia świadomym? By coś takiego nastąpiło, musi być informacja zwrotna. Np. patrzysz na siebie w lustrze wiedząc, że to ty. A co jeśli świadomość jest funkcją zwracania się Przestrzeni ku sobie, co byłoby dynamiką, która generuje samoświadomość, albo zasilaniem informacjami struktury czasoprzestrzeni, a czasoprzestrzeń zwraca informacje w formie naszych codziennych doświadczeń? Ten mechanizm sprzężenia zwrotnego może być źródłem samoorganizujących się systemów, które widzimy wokół nas na poziomie biologicznym i w końcu stawaniem się samoświadomym. Jest to rzeczywistym rozwojem przyglądającej się sobie i uczącej się o sobie czasoprzestrzeni”.

Nie jest przypadkiem, że mówię o Jedności czy może lepiej Jednoistności, gdy próbuję odpowiedzieć sobie na pytanie, – Jak żyć?, poprzedzając to pytaniem, – Kim jestem? Wiele tysięcy lat temu myśliciele kultur wschodnich już to wyjaśniali. Niektóre nurty filozoficzne cywilizacji zachodniej, drapieżna ekonomia kapitalistyczna i przewodząca w tej cywilizacji religia katolicka spowodowały, że czujemy się odseparowani od siebie i od natury. Czyż w takim razie nie powinniśmy powrócić do korzeni i stwierdzić, że Życie jest Jedno, że my jesteśmy Jednym.

Jeśli spojrzymy na to od strony umysłu i materii to widzimy, że świadomość nie jest atrybutem mózgu. Tylko uniwersalna świadomość może nas łączyć. Głębokie zrozumienie, że świadomość nie jest wynikiem czysto molekularno-chemicznych procesów w mózgu, a jest fundamentem natury, pozwoli nam lepiej rozwiązywać problemy umysłu i ciała. Możemy odczuć jak świadomość przenika naszą fizjologię i objawia się jako świadomość, której doznajemy percepcją zmysłów, widzimy, odczuwamy itp. Mamy więc podstawę by połączyć neurologię z fizyką kwantową.

Zaczynając nasz pobyt na świecie, gdy zyskujemy świadomość, uczymy się pobierać informacje z otoczenia, od rodziców, z książek, a obecnie z technologii. Żyjemy w czasach przeładowania informacjami, a więc jest ważne na czym się koncentrujemy.

Wiemy, że wszechświat ma pętlę sprzężenia zwrotnego i że nasz mózg ma również takową. Nasze myśli nie tylko są wdrukowane we wszechświat, ale również wywierają głęboki skutek na nasz odbiór świata. Dar świadomości pozwala odczuwać cudowne momenty życia, ale również oznacza, że odczuwamy bolesne momenty. Ponieważ nasze mózgi mają niezwykłą umiejętność adaptacji, to możemy się nauczyć, jak odsuwać to od siebie, jak zmieniać nasze doznania przez zmianę tego, co wstawimy w nasze sprzężenie zwrotne.

Wdzięczność i pozytywne myśli nadbudowują się tworząc wznoszącą się spiralę przez połączenie z przyjaciółmi i z naturą. Mamy moc wszechświata w sobie i możemy przezwyciężać wszystko w życiu. Jako jednostka wysyłasz myśli i intencje do przestrzeni wszechświata i poprzez jego mechanizm sprzężenia zwrotnego wpływa w ciebie globalna energia. Jesteś w ciągłym kosmicznym tańcu ze wszechświatem. Przepływ energii jest prawdziwy i możemy to odczuwać. Wielu ludzi nauczyło się z nią łączyć poprzez jogę i medytację.

Nassim Haramein omawia niektóre aspekty najbardziej ekscytującej nowej fizyki pojawiającej się dzisiaj w świecie. Przedefiniowuje relację między obserwatorem i naukowymi eksperymentami, wyjaśnia skalę najmniejszych części w polu informacji wszechświata i wyjaśnia, dlaczego jest niezmiernie niskie prawdopodobieństwo życia opartego na przypadkowości. Jego teoria, oparta na naukowych eksperymentach i surowej matematyce, ma dalekosiężne implikacje dla jednoczenia pola biologii i fizyki i wyjaśnia rolę świadomości w tych naukach w nowy sposób.

Ostatnio opublikowany w Journal of NeuroQuantology artykuł przedstawia jednolity holofraktograficzny model, który przedefiniowuje pogląd naukowców na fizykę świadomości i jednolite wzajemne oddziaływanie dynamiki informacji od najbardziej elementarnych poziomów wszechświata do żywych systemów i kosmosu jako całości.

Autorzy przeprowadzają dowody na niezależną od skali naturę świadomości, w której geometria toroidalna, jak dobrze znany podwójny torus, może modelować świadomość na wszystkich poziomach fraktalnych wszechświata i jak to się łączy w ludzkim kognitywnym systemie jako holograficzny roboczy obszar w mózgu, „horyzoncie zdarzeń mózgu”.

Biocentryczny wszechświat, lub biocentryzm – pojęcie zaproponowane w 2007 przez amerykańskiego doktora medycyny Roberta Lanzę (regeneracyjna medycyna i biologia), który widzi biologię jako centralny napęd nauki o wszechświecie. Biocentryzm stwierdza, że życie i biologia są centralne do bycia, rzeczywistości i kosmosu – świadomość tworzy wszechświat a nie odwrotnie. To dowodzi, że bieżące teorie fizycznego świata nie funkcjonują i może nigdy nie będą funkcjonować, dopóki nie wyjaśnią w pełni życia i świadomości. Gdy fizyka jest uznana podstawową do badania wszechświata, a chemia podstawową do badania życia, biocentryzm twierdzi, że naukowcy będą potrzebowali umieścić biologię przed innymi naukami, by przedstawić teorię wszystkiego.

Teoria wszystkiego wysnuta przez doktora Roberta Lanzę, wedle której otaczająca nas rzeczywistość jest tym, czym jest w zależności od obserwatora. Według tej teorii nie istnieje obiektywny obraz rzeczywistości, bo inaczej postrzegają ludzkie zmysły a inaczej zmysły zwierzęcia lub owada. Wszystko zatem, co nas otacza, jest tylko reproduktywnym wytworem naszych umysłów stanowiącym jedynie subiektywną imitację prawdziwego wizerunku rzeczywistości. Częścią tej teorii jest również twierdzenie, że to nie wszechświat kreuje życie, ale odwrotnie to życie czyni istnienie wszechświata.

Życie

Choć już wiemy, że jesteśmy niezbyt istotnymi cząstkami wszechświata, to chcielibyśmy jednak wiedzieć, jak to jest, że żyjemy i co znaczy, że umieramy.

Zjawisko życia jest tym, co pojawia się w ludzkim poznaniu świata w sposób oczywisty.

W początkach filozoficznego namysłu nad światem całą rzeczywistość postrzegano jako ożywioną (hylozoizm). Nie rozróżniano tego, co ożywione, od tego, co nieożywione.

W starożytności całościowe ujęcie rzeczywistości pojawiło się w Chinach w postaci współwystępowania pierwiastka żeńskiego i męskiego. W Indiach dominował panteizm. Wszystko – cała rzeczywistość – jest przepełniona bezosobowym ożywiającym duchem. Z kolei poglądy autorów pochodzących z Bliskiego Wschodu zawierały dualizm. Rzeczywistość jest podzielona na to, co materialne, i na to, co duchowe.

W starożytnej Grecji problem życia był jednym z najczęściej podejmowanych tematów. Kwestią życia zajmowali się jońscy filozofowie przyrody. Uznawali je za powstałe z wody (Tales), ognia (Heraklit), mułu (Ksenofanes), ziemi (Empedokles), układu atomów (Demokryt). Jedni uważali, że wyłania się ono z materii, inni – że jest pochodzenia pozamaterialnego.

Dla Arystotelesa żywe były te elementy świata, które są zdolne do ruchu. Samą istotę życia nazwał pojęciem entelechia – siła życiowa. Jest ona czynnikiem niematerialnym wszystkiego, co określa się jako żyjące. Tomasz z Akwinu w poszukiwaniu istoty życia bazował na intuicji intelektualnej. Termin życie jest, według niego, pojęciem abstrakcyjnym.

Zacznijmy od współcześnie obowiązującej materialistycznej definicji życia. Życie według biologii to zespół procesów życiowych – swoistych, wysoko zorganizowanych funkcjonalnie (w cykle i sieci),  przemian fizycznych i reakcji chemicznych, zachodzących w otwartych termodynamicznie, wyodrębnionych z otoczenia układach fizycznych (zawierających zawsze kwasy nukleinowe i białka, według stanu współczesnej wiedzy), zbudowanych morfologicznie (o hierarchicznej strukturze, składających się z jednej lub wielu komórek (organizmach, osobnikach) oraz swoistych zjawisk biologicznych, zachodzących z udziałem tych organizmów – istniejący na Ziemi, a być może też na innych planetach.

Życie widzi się tylko w biologii zgodnie z obowiązującym paradygmatem materialistycznym. Co widzimy, słyszymy, czujemy, dotykamy przecież coś, co się porusza, wzrasta, wydaje dźwięki, pachnie lub śmierdzi, to żyje.

Gdy spojrzymy jednak na stałego partnera życia czyli śmierć, to możemy się pokusić o bardziej ogólny pogląd. Choćby, że życie musiało istnieć zanim nastąpiła śmierć. A czy gwiazdy też nie umierają; czy wcześniej w takim razie żyły?

Inne podejście. Wychodzimy z założenia, że „co na górze to i na dole”. Jednocześnie chcemy wiedzieć, – Kim jesteśmy?, Po co? Bądźmy więc konsekwentni. Znamy sekwencję: cząstki subatomowe, proton, atom i elektrony, cząsteczka, związek chemiczny, materia, struktury „żywe”, Ziemia (Gaja), układ słoneczny, galaktyka, wszechświat i może wszechświaty.

Teoria kwantowa udowadnia inteligencję kwantów, protonów, atomów, cząsteczek itd. Wiemy również, że wodór jest, znaną nam, najczystszą formą energii a jest to najprostszy atom. Prowadzi to do wniosku, że wszystko jest energią, wibracją i wirowaniem; jest informacją, a więc idąc dalej jest inteligencją. Bądźmy więc dalej konsekwentni i przyznajmy, że nie dosyć, że układ słoneczny przypomina budowę atomu, to jego składniki muszą być inteligentne i „żywe”. A więc nie tylko my jesteśmy żywi, żywa jest Ziemia, żywe jest Słońce itd.

Idźmy dalej. Czy czasem wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, tsunami nie są wypryskami, katarem czy czkawką Ziemi w obronie przed nami, wirusami i bakteriami na jej ciele? A Słońce zachowuje się podobnie. Gdy jego „układ elektronów” ulega zakłóceniom, wprowadza porządek wybuchami „gniewu”. Jesteśmy drobinkami całości, może nawet mniejszymi w proporcji do wszechświata niż cząstki subatomowe do atomu i dlatego wykazujmy trochę więcej pokory i uległości dla Uniwersalnej Inteligencji. Nie rządzimy naturą, innymi zwierzętami, kosmosem i nigdy nie będzie nam to dane. Jednocześnie bierzmy z niej (Uniwersalnej Inteligencji) co potrafimy i cieszmy się tą chwilką czasu jaką mamy w naszym życiu materialnym.

Zdrowie

Ot i mamy dylemat! Czy „w zdrowym Ciele zdrowy Duch” a może jednak „w zdrowym Duchu zdrowe Ciało”? Zdrowie jest tematem prawie wszystkich naszych rozmów. Zdrowia życzymy sobie wzajemnie przy każdej okazji.  Wygląda więc na to, że żadna rzecz nie jest tak ściśle związana z doczesnym dobrem ludzi jak nasze zdrowie.

Wpis w Wikipedii, który akceptuję, definiuje zdrowie jako stan pełnego fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu, a nie tylko całkowity brak choroby czy niepełnosprawności; jako sprawność do prowadzenia produktywnego życia społecznego i ekonomicznego a także wymiar duchowy. Wyróżnia się: zdrowie fizyczne – prawidłowe funkcjonowanie organizmu, jego układów i narządów; zdrowie psychiczne – zdolność do rozpoznawania emocji, wyrażania ich w odpowiedni sposób, umiejętność radzenia sobie ze stresem, napięciem, lękiem,  depresją,  agresją, zdolność do logicznego, jasnego myślenia; zdrowie społeczne – zdolność do nawiązywania, podtrzymywania i rozwijania prawidłowych relacji z innymi ludźmi; zdrowie duchowe – u niektórych ludzi związane z wierzeniami i praktykami religijnymi u innych osobisty zbiór zasad, zachowań i sposobów osiągania wewnętrznego spokoju i równowagi. Stan psychiczny chorego i życzliwość społeczna może równoważyć stan chorobowy. Natomiast problemy emocjonalne lub izolacja społeczna mogą sprawić, iż człowiek mimo pełnej sprawności fizycznej poczuje się chory.

Nasze zdrowie, nasz dobrostan, kojarzymy z medycyną. Nie rozumiem więc dlaczego nauki medyczne nie są zakwalifikowane do nauk humanistycznych, co już świadczy o jakimś nieporozumieniu, gdyż słowo humanitarny oznacza – wykazujący troskę o człowieka, jego potrzeby, mający na celu jego dobro; ludzki. Nie należą też do nauk przyrodniczych. A czyż my nie jesteśmy częścią przyrody?

Medycyna holistyczna zakłada, że leczy się człowieka a nie jego choroby. Każdy człowiek ma swoje indywidualne potrzeby zdrowotne. U każdego z nas inaczej wygląda kombinacja genetyki, osobowości i biochemii. Odmienny jest także nasz styl życia, bagaż życiowych doświadczeń. Zatem poszukując skutecznego rozwiązania naszych problemów zdrowotnych trzeba pamiętać o tych indywidualnych uwarunkowaniach.

Na studiach medycznych główna uwaga jest przywiązywana do szczegółowej znajomości budowy człowieka dzieląc go na kawałki aż do atomów. Umożliwia to oczywiście wiele osiągnięć w chirurgii i usunięcie zagrożeń wielu chorób, głównie przez zwrócenie uwagi na rozsądną[13] higienę, ale jednocześnie sugeruje, że każdą dolegliwość można usunąć przepisując „pastylki”. Wielu lekarzy dało się wpędzić w tę pułapkę i stali się rzemieślnikami – „pastylkarzami”. Pozostaje więc pytanie, – Czy na pewno obecna medycyna zachodnia ma na celu dobro człowieka? A może tylko dobro przemysłu farmaceutycznego?

Przemysł farmaceutyczny po porażce wykorzystania ludzkiego genomu do produkcji leków (na każdy „zdefektowany” gen chciano tworzyć lek) gorączkowo szuka innych okazji na zarabianie. Ludzki genom zawiera tylko około 25 tysięcy genów. Nie mamy ich więcej niż zwierzęta hodowlane, psy i koty czy szkodniki z naszych pól uprawnych. Od płaskich robaków z gatunku nicieni mamy ich 6 tysięcy więcej. Nie dosyć więc, że upada nasze przekonanie o wyższości „naczelnego gatunku” to biedny przemysł farmaceutyczny ma wyraźny problem golenia nas z pieniędzy.

Polscy emeryci wydają już więcej pieniędzy na leki niż na jedzenie i w ten sposób finansują, wypełniające programy telewizyjne, reklamy „leków” uzdrawiających wszystkich od stóp do głów. A ponieważ żyjemy w świecie rządzonym przez pieniądze to urzędnicy z NFZ (Narodowy Fundusz Zdrowia) decydują, ile minut ma prawo poświęcić lekarz by „wyleczyć” pacjenta przepisując mu pastylki.

Występuje również tendencja do uśredniania wzorców poprzez nieprawidłowe korzystanie ze statystyki. Przykładem niech będzie cholesterol[14]. Stworzenie wzorca prawidłowego poziomu cholesterolu we krwi nie dosyć, że powstało na bazie badań na już niezdrowej populacji (zanieczyszczenie środowiska, wpływy cywilizacyjne), to dodatkowo nie uwzględnia różnic między ludźmi. Podobnie traktuje się ciśnienie krwi. Wszyscy powinniśmy spełniać wzorzec 120/80[15], a gdy śmiemy go nie spełniać, to aplikuje się nam pastylki do końca życia. W psychologii zaś uznano arbitralnie, kto jest normalny a kto nie i z równą ochotą „pastylkuje” się tych odbiegających od „normy”.

Interesujące podejście do zdrowia i chorób przedstawił dr Hamer „tworząc” Germańską Nową Medycynę. Jakiś czas temu natrafiłem na niego w Internecie i początkowo odrzuciłem jako następne szamaństwo. Wróciłem jednak, przyjrzałem się dokładniej i nagle zobaczyłem odniesienia do siebie samego, moich przypadków chorobowych, jak i trafionych przez choroby moich bliskich i pasowało jak ulał. Doszedłem do wniosku, – Jasny gwint, ten facet może mieć rację i choć to postać dość kontrowersyjna, to jednak warto wziąć go pod uwagę!

Twierdzi on, że wszystkie medyczne teorie, konwencjonalne czy alternatywne, przeszłe czy aktualne, są oparte na koncepcji, że choroby to nieprawidłowe działania organizmu. Odkrycia dr Hamera pokazują jednakże, że nic w Naturze nie jest „chore”, ale zawsze biologicznie sensowne. Według Pięciu Biologicznych Praw, choroby nie mają złośliwego charakteru, co zakłada konwencjonalna medycyna, ale są starowiecznymi „Biologicznymi Specjalnymi Programami Natury”, które towarzyszą jednostce podczas niespodziewanej emocjonalnej niedoli.

Natura nie jest naszym wrogiem. Nie jesteśmy tu po to by z nią walczyć. Nauczmy się ją rozumieć i akceptować jej reguły. To jest najważniejsza konkluzja Nowej Medycyny dr Hamera.

Pełny tekst w formacie PDF: https://2luciejwl.wordpress.com/wp-content/uploads/2015/12/gnm.pdf.

Jako typowy chłop zawsze miałem awersję do lekarzy a jednak czasami odwiedzałem ich bo wszyscy tak robili. Moje nieświadome, choć zdecydowane, przystąpienie do opozycji antylekarskiej miało miejsce w Australii gdzieś koło roku 1996. A był to dla mnie bardzo stresujący okres zakończony powrotem do Europy. „Bez przyczyny” nawaliło mi prawe kolano. Wkrótce, próbując oszczędzać to prawe, poczułem lewe i tylko laska mogła mi pomóc. Chirurg zaproponował mi, że zrobi dziurkę i zobaczy co tam jest. Intuicyjnie nie zgodziłem się na to i dalej wspierałem się laską. W tym samym czasie, jak teraz wiem w wyniku stresu, miałem wysokie ciśnienie. Co poradził mi lekarz? Oczywiście pastylki do końca życia, a więc i na to się nie zgodziłem.

Uruchomił się jednak proces myślowy i zacząłem sobie przypominać jak to ze mną było. Byłem anemicznym dzieckiem Powstania Warszawskiego. Po wojnie nastąpiły coroczne pobyty w szpitalu na wszystkie możliwe choroby. Ostatni raz był to dyfteryt w Szpitalu Wolskim. Miałem gorączkę przekraczającą 41 stopni. Miałem wtedy coś około 13 lat i pamiętam jak lewitowałem pod sufitem a kołdra miała monstrualne rozmiary. Dostałem widocznie dawkę jakiegoś straszliwego zajzajera i stało się coś niezrozumiałego, gdyż od tego czasu nigdy już nie miałem gorączki. Rok później uprawiałem już sport i mężniałem do tego stopnia, że będąc za ciężki musiałem zrezygnować z wyczynowego biegania i przejść na skoki.

Świadomie już wkroczyłem na zaminowane pole medycyny alternatywnej chcąc pomóc bardzo bliskiej osobie, którą nawiedził „rak” piersi. Natrafiłem na literaturę o samoleczeniu i zacząłem otwierać oczy. Później już było tylko gorzej. Przećwiczyłem leczenie przez nakładanie rąk, refleksologię, a w następnym przypadku bardzo bliskiej mi osoby chorującej na reumatyzm i zespół Sjögrena wszedłem, by jej towarzyszyć, w Żywienie Optymalne dr Jana Kwaśniewskiego oraz leczenie prądami selektywnymi. Trwało to 4,5 roku i czułem się wspaniale. Wróciłem samoistnie do młodzieńczej wagi i byłem pełen energii. Mojej towarzyszce nie pomogło to wcale (poza zlikwidowaniem prądami selektywnymi chronicznie zimnych dłoni), a to żywienie było tak nudne bądź pracochłonne, że trzeba było z tego zrezygnować.

A co z tymi kolanami? Po powrocie do Polski rozchodziłem te kwalifikujące się do operacji kolana i nie minęło ½ roku jak mogłem zacząć biegać. Na wysokie ciśnienie nigdy nie zażyłem ani jednej pastylki a podejrzenie arytmii serca (raczej podniecenie w wyniku sytuacji życiowych) załatwiam trzema głębokimi oddechami nosem do przepony, przesunięciem powietrza do płuc poprzez splot słoneczny, wydech ustami i spokój.

Pięć lat temu, jako typowy objaw kryzysu epileptoicznego, doświadczyłem zawału (DHS®-em – Dirk Hamer Syndrom była śmierć mojej matki i okoliczności z tym związane). Próbowano mnie zmusić do brania całej baterii pastylek. No cóż uległem, ale bez tabletki na zbijanie cholesterolu. Po roku odrzuciłem już wszystkie.

Obecnie moje pudełko na leki służy do przechowywania przypraw, a ja nie biorę nawet tabletek od bólu głowy, choć muszę się przyznać, że przez długi okres brałem Ascorutical Forte wierząc wtedy w to, że system immunologiczny jest wzmacniany w ten sposób. Przez długi okres piłem również Muszyniankę wierząc z kolei w dostawę przez nią magnezu. Od wielu miesięcy jestem na kranówce.

Poleciłbym również książkę Thorwalda Dethlefsena i Rudigera Dahlke „Przez chorobę do samopoznania” (Krankheit als Weg. Deutung und Bedeutung der Krankheitsbilder. Dr Thorwald Dethlefsen to znany na całym świecie dyplomowany psycholog oraz psychoterapeuta. Z kolei dr Ruediger Dahlke jest lekarzem, a także specjalistą od terapii naturalnych. Oprócz tego jest również uważany za autorytet w dziedzinie holistycznego zdrowia oraz duchowości.

„Jest to książka niewygodna, gdyż odbiera człowiekowi chorobę jako alibi dla jego nierozwiązanych problemów. Chcemy w niej pokazać, że chory nie jest niewinną ofiarą jakichś niedoskonałości natury, lecz także sam jest sprawcą swej choroby. Nie mamy przy tym na myśli jakiegoś zanieczyszczenia środowiska, cywilizacji, niezdrowego trybu życia lub tym podobnych znanych ,,winnych”; chcielibyśmy natomiast na plan pierwszy wysunąć metafizyczny aspekt „bycia chorym”. Symptomy widziane od tej strony okazują się cielesnymi formami wyrazu konfliktów psychicznych, a poprzez swą symbolikę wskazują każdorazowy problem pacjenta. W pierwszej części książki przedstawimy teoretyczne przesłanki i filozofię choroby. W części drugiej przedstawiamy najczęstsze objawy chorobowe w ich symbolicznym znaczeniu, odczytując je jako formy wyrazu problemów psychicznych. Jednocześnie posłużyliśmy się tematem choroby jako pretekstem do poruszenia wielu tematów światopoglądowych i ezoterycznych, których znaczenie rozsadza węższe ramy choroby. Ta książka nie jest naukowa, gdyż brak w niej ostrożności cechującej „naukową prezentację”. Została napisana dla ludzi gotowych pójść drogą zamiast usiąść na jej skraju i spędzać czas na żonglowaniu niewiążącymi i pustymi frazesami. Ludzie, których celem jest oświecenie, nie mają czasu na naukę – oni potrzebują wiedzy”.

W ostatnich latach w naukach przyrodniczych dokonała się istotna zmiana. Nastąpił powrót do uznania związku między umysłem a ciałem. Należy przypomnieć, że związek ten był nieuznawany a wręcz ukrywany przez przeszło 400 lat. „Nowa” biologia definiuje jak nasze myśli, nastawienia i przekonania tworzą warunki naszej egzystencji począwszy od zdrowia do choroby. Odkąd tylko 1% chorób można przypisać genetycznym błędom, to pozostałe 99% jest możliwe do przypisania bezpośrednio środowisku oraz percepcji tego środowiska przez nasz system nerwowy. Biomechanikę stresu rozpoznaje się jako najważniejsze źródło choroby i odpowiedzialnego za 70 do 90% wszystkich wizyt lekarskich. Stres, przez jego wpływ na telomery, promuje zaburzenia i przedwczesne starzenie się organizmu. Dr Bruce H. Lipton, sławny biolog komórkowy, w książce „Biologia Przekonań” opisuje dokładnie molekularne ścieżki, dzięki którym to następuje.

Patrz: https://www.youtube.com/watch?v=X6dMLShQGjc

oraz https://www.youtube.com/watch?v=Fgx53sn5epo

Nasza podświadomość może mieć silniejszą moc, niż nam się wydaje. To, o czym myślimy, jak postrzegamy świat, wpływa na nasze ciało i ogólne samopoczucie. I nie jest to bynajmniej stwierdzenie godne wróżki czy badacza zjawisk paranormalnych, a naukowa teza ukazująca biochemiczne skutki działania mózgu. Ciało i umysł człowieka są bowiem ze sobą ściśle powiązane. Bruce Lipton twierdzi również, że 70 – 80% leków to w gruncie rzeczy placebo.

Dr. Joe Dispenza, z kolei, przejeździł świat przekazując ludziom naukę zmiany. Notując znaczące zmiany w zdrowiu ludzi podczas jego warsztatów, zaczął prowadzić kronikę postępu jego studentów przez rygorystyczne naukowe testy, zawierające skany mózgu, testy krwi i monitorowanie serca. W tym angażującym wykładzie, Dr. Dispenza, mając wielowymiarowe doświadczenia i działający w różnych dziedzinach, przedstawia swoje wyniki, które pokazują ludzi uzdrawiających siebie od chronicznych chorób. Traktując naukę jako współczesny model mistycyzmu, Dr. Dispenza łączy fizykę kwantową z neurologią, neuroendokrynologią, psychoneuroimmunologią i nawet epigenetyką, by zbudować model informacyjnej transformacji, a więc możemy zrozumieć co robimy i dlaczego, co czyni tę pracę łatwiejszą. Patrz: https://www.youtube.com/watch?v=p606spyWSDw

Pokaż mi co jesz, a powiem ci kim jesteś!

Prawie 99% masy ciała człowieka stanowi tylko 6 pierwiastków: tlen, węgiel, wodór, azot, wapń i fosfor. 6 kolejnych: potas, siarka, sód, chlor i magnez stanowi już tylko 0.85% masy człowieka. Wszystkie wyżej wymienione pierwiastki uznawane są za niezbędne do życia. Pozostałe występują w ludzkim organizmie w śladowych ilościach i około 12 z nich również uznawane jest za konieczne do prawidłowego funkcjonowania.

Przemysł farmaceutyczny korzysta z okazji i proponuje nam do połykania suplementy, które mają nas uzdrowić i utrzymać w zdrowiu. Mam duże wątpliwości, czy jest to właściwa droga? Czy organizm oczekuje dostarczania budulcowych materiałów w czystej chemicznej postaci w taki sposób?

Skąd możemy otrzymać te budulcowe materiały? W łonie matki pewnie od niej, a później prawdopodobnie z jedzenia. Co i w jakiej ilości powinniśmy jeść? Przez wieki nikt nie zajmował się poszukiwaniem odpowiedzi na to pytanie. Jedzono co było dostępne w danym rejonie w ilości koniecznej do zasilenia organizmu w energię. Często było to pożywienie dość proste i monotonne – ryż w Chinach, ziemniaki w Irlandii, kasze w Polsce czy ryby w Japonii. Mięso było tylko od święta i raczej dla bogatych. Dożyliśmy w ten sposób do wieku XX.

W wyniku filozofii redukcjonizmu i szczegółowego podziału wiedzy powstał nowy dział – dietetyka. Dotąd mieliśmy łańcuch pokarmowy i mogliśmy zjadać wszystko, co było poniżej nas w tym łańcuchu. Od 1980 roku wzbogaciliśmy się o piramidę żywieniową, którą wynaleziono w USA a Europa chętnie to przejęła. I zaczęło się! Piramida jest korygowana co kilka lat i korygowane są zalecenia. Nie jedzcie masła tylko margarynę, a może jednak masło. Nie jedzcie jajek bo cholesterol, a przecież jajka mają wszystkie składniki potrzebne, by powstał żywy organizm. Nie spożywajcie w ogóle soli, a później jednak nie, sól jest potrzebna itd., itp.

W ostatnich latach media zauważyły okazję do zarobku i nie ma stacji, w której nie byłoby, czasem i kilka razy dziennie, programów kuchenno-jedzeniowych.

Zapomina się o tym, że nie żyjemy po to by jeść, a raczej jemy po to żeby żyć.

Gdy w roku 1997 wróciłem do Polski byłem naprawdę zbudowany szczupłością Polaków po doświadczeniach z opasami australijskimi i niemieckimi. Niestety w ciągu 20 lat nadrobiliśmy skutecznie te „zaniedbania”. Co drugiego Polaka prowadzi teraz wystający brzuch, a z co drugiej Polki wylewają się „miszelinki”. Mając nadwagę 10 kg, to tak jakbyśmy cały czas nosili wiadro wody. Na to potrzeba energii, jemy więc odpowiednio więcej i koło się zamyka. Że to nie może być zdrowe, chyba nie trzeba przekonywać.

Od dawna istniał wegetarianizm, a teraz się rozwija w dużym tempie. Kiedyś były inne powody, ale teraz zaczyna królować wegetarianizm i weganizm ideologiczny. Nie będziemy jeść zwierząt, bo są produkowane przemysłowo, a produkcja paszy dla nich niszczy ekologię.

Sławnymi wegetarianami byli między innymi: Leonardo da Vinci, Lew Tołstoj, Artur Schopenhauer, Albert Einstein, Franz Kafka, Brigitte Bardot czy Clint Eastwood.

Ciekawostka z początku łańcucha pokarmowego:

Niesporczaki, około tysiąca ich gatunków, żyją w różnych warunkach (wilgotny mech, ściółka leśna, słodka i słona woda) i pożywiają się roślinami lub małymi bezkręgowcami. Mają wielkość poniżej 1 mm i nazywane są misiami wodnymi; potrafią przetrwać, tak w próżni, jak i pod ciśnieniem 1200 razy większym niż atmosferyczne; mogą przeżyć w temperaturach od -200 do +150; kompletnie odwodnione mogą przetrwać nawet 10 lat (znaleziono osobnika żyjącego na wysuszonym mchu 120 lat); znoszą 1000 razy większe promieniowanie niż inne zwierzęta; wysłane na 10 dni w kosmiczną próżnię i poddane promieniowaniu UV przetrwały.

A teraz koniec łańcucha pokarmowego – ludzie bretarianie.

„Myślę, że fizyka znalazła się w ślepej uliczce ignorując efekty duchowości”.

Brian Josephson, fizyk, nagroda Nobla.

Nie je , nie pije, a chodzi i żyje!

Austriacki reżyser P. A. Straubinger zrobił film „Na początku było światło” (Am Anfang war das Licht), w którym zajął się bretarianami badając i dostarczając dowodów, tak na oszustwa, jak i prawdziwe przypadki życia bez jedzenia i picia. W filmie tym stawia pytanie, czy mamy do czynienia z szarlatanerią czy z zapomnianą wiedzą? Jak reagują tradycyjni naukowcy na ten fenomen? Czy znajdziemy wyjaśnienie żywienia się światłem (praną)? Bazując na wiarygodnych przypadkach załącza wywiady i zaprotokółowane eksperymenty laboratoryjne.

I tak przypadek Ellen Greve (Jasmuheen), która zrobiła z bretarianizmu biznes a udowodniono jej oszustwo. Inaczej sprawa się ma z hinduskim jogą Mataji Prahlad Janim. Żyje ponad 60 lat bez jedzenia i picia. Prahlada Janiego przebadano dwukrotnie. Pierwszy test odbył się w 2003 roku, pomiędzy 28 kwietnia i 6 maja. Legendarny bretarianin pozostawał przez ten czas pod stałym nadzorem 30 kamer video, które śledziły każdy jego ruch. Zespół złożony z hinduskich naukowców i wojskowych stwierdził, że podczas eksperymentu fakir nic nie jadł, ani nie pił; podawano mu jedynie czystą wodę do mycia. Po zakończeniu badań pacjent nie wykazywał jakichkolwiek oznak osłabienia czy odwodnienia. W 2010 roku Jani przeszedł drugą obserwację na oddziale szpitalnym w Indiach. Tym razem również wygimnastykowany staruszek po skończonym teście, po prostu wstał z łóżka i wrócił do swojej wioski. W obu przypadkach przez cały czas Jani nie załatwiał potrzeb fizjologicznych.

Wnioski

No i przyszedł czas na wyciągnięcie wniosków.

Wygląda na to, że w naszej cielesnej postaci jesteśmy maluteńkimi, wręcz nieistotnymi, drobinkami wszechświata. Co zaś dotyczy ewentualnej duszy i jej znaczenia zdania mogą być podzielone. Jeśli wierzyć w różne formy reinkarnacji (hinduizm, antropozofia itp.) dusze są wieczne i pojawiają się materialnie by doświadczyć mizerii życia cielesnego, lub dokonać czegoś istotnego dla ich rozwoju. Może to jest odpowiedź na pytanie: po co?

Czy pochodzimy od małp? Nie ma na to dowodów, a raczej wygląda na to, że pojawiamy się tak samo jak cała różnorodność materialnego wszechświata.

Jestem zmuszony rozczarować ateistów. Bóg istnieje! Nie jest to, co prawda, pan z brodą, czy chaos i przypadkowość, tylko reguły matematyczne (geometria fraktalna), które rządzą wszechświatem, a więc sam wszechświat jest chyba tym Bogiem. Powinno to być wam bliskie, gdyż jesteście z natury wyznawcami mechanicyzmu w którym matematyka pełni znaczną, a może nawet przewodnią, rolę.

Jeśli już tak, to rozczaruję również różnowierców. Ten Bóg jest wszystkim, dla wszystkich, niezależnie której religii postanowiliście się słuchać. Wszechświat jest Jednym, a my jego cząsteczkami i stanowimy z nim jego Jednoistność.

Wszechświat jest niezmierzonym oceanem energii, a my jesteśmy, czasowo zgrupowanymi w ciało, cząstkami tej energii. Zawirowania w tym obszarze nazywamy chorobami i próbujemy się ich arogancko pozbyć ingerując w to z naszego, bardzo niskiego, poziomu wiedzy (lekarze nie znają pierwotnej przyczyny żadnej z chorób). Po pierwsze nauczmy się kontrolować stres (kontrolować a nie zwalczać) i unikajmy pastylek, które nie leczą, usuwają tylko objawy, zaśmiecają nasze organizmy chemią i powodują wiele szkód działaniami ubocznymi.

Spróbujmy znowu „słuchać” naszych organizmów, te podpowiedzą nam, co jest dla nas dobre, a czego powinniśmy unikać. Pamiętajmy jednak, że możemy być przez umysł oszukiwani. Muszę zjeść coś słodkiego czy napić się czegoś mocnego to wynik zaśmieconej złymi nawykami i fałszywymi przekonaniami podświadomości, która wymaga posprzątania. Praca nad tym posprzątaniem powinna być rozpoczęta wręcz natychmiast.

Spróbujmy bardziej konkretnie odpowiedzieć na pytanie: po co żyjemy?

Żyjemy by doświadczać. Każdy ma możliwość wyboru czego i co doświadczać będzie. Życie ma sens, kiedy uwierzymy i zaczniemy żyć tym, czym chcemy żyć i tym kim chcemy być.

Popełniłem kiedyś „Fraktalny Wszechświatopogląd”, by udowodnić jak należy się organizować w XXI wieku (https://2luciejwl.wordpress.com/wp-content/uploads/2015/05/wszechc59bwiatopoglc485d_4.pdf) i teraz powyższy tekst. Dam sobie chyba spokój z pisaniem, w którym nie jestem najlepszy, do czasu, gdy znowu pojawi się coś rewolucyjnego. I to by było na tyle.

Wojtek Luciejewski

[1] A co, gdybyśmy przyjęli, że są to lata i dni np., świetlne (czasowa skala wszechświata) a nie te ludzkie. Całość nabiera innego znaczenia.

[2] Więcej w tym filmiku – https://www.youtube.com/watch?v=CEGCZipBMs4.

[3] Redukcjonizm – pogląd w filozofii nauki, stanowisko metodologiczne przyjmujące, że możliwe i właściwe jest wyjaśnienie i opis własności złożonego układu poprzez opis i wyjaśnienie zachowania jego części.

[4] Taką liczbę przedstawia Nassim Haramein, biorący pod uwagę pustkę atomów (masa jest tylko w protonie), w odróżnieniu od konwencjonalnego podejścia mówiącego o relacji materii do całej przestrzeni jako 4% do 96%.

[5] Jak dotąd udowadnia to najlepiej Efekt Casimira pokazujący, że próżnia wypełniona jest ogromną ilością cząstek wirtualnych, które pojawiają się i niemal natychmiast znikają dzięki fluktuacjom kwantowym.

[6] Zasada nieoznaczoności Heisenberga mówi, że istnieją takie pary wielkości (np. położenie i pęd cząstki atomowej), których nie da się jednocześnie zmierzyć z dowolną dokładnością. Akt pomiaru jednej wielkości wpływa na układ tak, że część informacji o drugiej wielkości jest tracona. Zasada nieoznaczoności nie wynika z niedoskonałości metod ani instrumentów pomiaru, lecz z samej natury rzeczywistości.

[7] Antropocentryzm – pogląd, według którego człowiek jest ośrodkiem i celem świata, a wszystko w przyrodzie dzieje się ze względu na niego; interpretacja świata wyłącznie z punktu widzenia doświadczenia ludzkiego.

[8] Ralph Waldo Emmerson (1803 – 1882) – amerykański poeta i eseista, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli i pisarzy XIX wieku, autor intelektualnej deklaracji niepodległości.

[9] Mamy coraz więcej dowodów na to, że mieliśmy już do czynienia z cyklicznymi kataklizmami.

[10] Nie kto inny a właśnie Karol Wojtyła (jak przykro!), w dokumencie „Miłość i odpowiedzialność” stwierdza, że osoba jest jedynym bytem w świecie, jest „kimś”, podczas gdy wszystkie inne byty są „czymś”. Ten jednostronny i ślepy antropocentryzm jest przyczyną wszelkiego zła, jakie wyrządzane jest przyrodzie i kryzysu, który dotyka samego człowieka.

[11] Nassim Haramein rozwinął podstawy do jednolitej teorii materii i energii, którą nazywał „Holofractographic Universe”. Twierdzi, że jego poprawki do teorii Einsteina równania pola, które zawiera moment obrotowy i efekty Coriolisa w ”dynamice plazmy” interakcji z polaryzacją próżni i geometryczną strukturą“, tworzy jednolitą teorię pola. Co więcej, on i dr Rauscher opracowali “Prawo skalowania zorganizowanej materii”, która wyjaśnia wszystkie sprawy od subatomowych do galaktycznych i uniwersalnego rozmiaru różnej wielkości czarnych dziur. Jego teorie pola i fraktali i związane z tym “Prawo Skalowania” są integralną częścią jego koncepcji „Holofractographic Universe”. Nassim Haramein w akcji w Saarbrücken w 2012 roku – https://www.youtube.com/watch?v=KTk0OWfnsCY.

[13] Nadmierna higiena to trwałe pozbawianie się ochrony własnej, współpracującej z nami w miarę harmonijnie, flory bakteryjnej i „zapraszanie” obcych bakterii, z którymi nasz system immunologiczny nie wie jak walczyć.

[14] Organiczny związek chemiczny. Jego pochodne występują w błonie każdej komórki zwierzęcej, działając na nią stabilizująco i decydując o wielu jej własnościach. Cholesterol jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu i pochodzi zarówno ze źródeł pokarmowych jak i biosyntezy. Ustalono, że stosunek cholesterolu produkowanego przez wątrobę a spożywanego w jedzeniu wynosi 2 do 1. Jednak wysiłek zmniejszenia tzw. złego cholesterolu skoncentrowany jest tylko na pożywieniu.

[15] Neurolodzy już oprotestowują ten standard, gdyż zbyt niskie ciśnienie zakłóca prawidłową pracę mózgu.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 16/09/2018 w Uncategorized

 

Odkrycie, co to jest Świadomość, wydaje się być już bardzo blisko

Jednolita Sieć Pamięci Przestrzeni: od Genezy Kosmosu do Świadomości

Nassim Haramein, William David Brown, Amira Val Baker

„The Unified Spacememory Network: from Cosmogenesis to Consciousness – Ekstrakt

Ostatni rozwój zaawansowanych modeli zjednoczonej fizyki pogłębił zrozumienie podstawowej natury przestrzeni, czasu, energii i materii. Staje się oczywistym, że to informacja i geometria są podstawowe dla wyjaśniania tych fundamentalnych stanów.

W poprzedniej pracy zademonstrowaliśmy, że subatomowa struktura protonu, i ostatnio elektronu, może być wyprowadzona bezpośrednio z czasoprzestrzennej holograficznej struktury kwantowych oscylatorów próżni fluktuujących w skali Plancka jako piksele czasoprzestrzeni i demonstrujących, że czasoprzestrzeń na mikroskopijnym poziomie skali Plancka wyodrębnia się w kwanty informacji.

Stwierdziliśmy, że kiedy rozważamy szczegółową strukturę informacji/energii czasoprzestrzeni, z której powstaje materia i masa i zjawisko samoorganizujących się systemów, a to prowadzi do samoświadomości, a świadomość z kolei jest integralna z naturalnie pojawiającą się własnością dynamiki sprzężenia zwrotnego informacji czasoprzestrzeni.

W tej pracy, opisujemy jak integralna funkcja dynamiki informacji czasoprzestrzeni, która rodzi energię masy, jest brakującym elementem w rozumieniu ewolucji i rozwoju samoorganizujących się fizycznych systemów generalnie i powstawaniu biologicznego organizmu w szczególności.

Oceniamy nieklasyczne ilości mechanicznych zjawisk fizycznych i biologicznych systemów w świetle holograficznego twierdzenia Maldaceny-Susskinda, z którego jest wyprowadzona równoważność geometrii tuneli czasoprzestrzennych i kwantowego splątania.

Sugerujemy, że w skali Plancka splątana struktura mikro-tuneli czasoprzestrzeni w wielorakich współrzędnych czasoprzestrzeni rodzi wielkocząsteczkowe zgromadzenia żywych komórek i, że to splątanie tuneli może funkcjonować w pamięci i zdolności nauki biologicznej jednostki.

Ponadto, rekursywna informacja kodująca procesy sprzężenia zwrotnego kwantowej czasoprzestrzennej sieci mikro-tuneli, którą nazywamy Pamięcią Przestrzeni, umożliwia pamięć i naukę w fizycznych systemach we wszystkich skalach, wywołując uniwersalne ewolucyjne tendencje do wyższych poziomów porządkowania i złożoności, a te są fundamentalne dla ewolucji, wrażliwości i Świadomości.

Pełna wersja artykułu w języku angielskim w formacie .pdf – USMN

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 25/06/2017 w Uncategorized

 

Inna wersja medytacji do „Efektu placebo” Joe Dispenzy

Zrobiłem nową wersję tej medytacji. Mam nadzieję, że jest lepsza. W końcu – „Übung macht den Meister”. Do pobrania – .

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 26/08/2016 w Uncategorized

 

Czy jesteśmy kowalami własnego losu?

W jaki sposób świadomość może wpłynąć konstruktywnie na nasze życie? Jak możemy wykorzystać odkrycia fizyki kwantowej i innych nauk w życiu codziennym, aby zapewnić sobie przepływ energii i poczucie pełni istnienia? Obie książki, odwołując się do współczesnej nauki, starają się odpowiedzieć na te pytania.

Fenomenalnie klarowne omówienie książek Richarda Bartletta ” Fizyka cudów” i Bruca Liptona „Biologia przekonań”. Artykuł Ewy Wodniak z jej blogu „asocjacje.pl”.

Do pobrania: Bartlett i Lipton.

Fizyka-cudow-193x300   LEOKS-214x300_1

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 16/08/2016 w Uncategorized

 

Siła umysłu a zdrowie – kontynuacja

Takie tam pro publico bono.

Postanowiłem zrobić audio do treści medytacji proponowanej przez Joe Dispenzę  w książce „Efekt placebo” i stało się. Jest do pobrania – .

Zanim jednak pokażę jak z tego skorzystać, chciałbym zwrócić uwagę na kilka rzeczy.

W ostatnich latach daję się zauważyć wyraźny trend jakby łączenia na powrót materii i duchowości rozdzielonych około 400 lat temu głównie w wyniku wpływu Kartezjusza. Impulsem wydaje się być odkrycie około 100 lat temu praw fizyki kwantowej, a radykalny postęp technologiczny ostatnich lat zaczął umożliwiać udowadnianie tych praw przy pomocy narzędzi konwencjonalnej nauki.

W ramach moich „badań” nad wpływem umysłu na zdrowie zajmuję się ostatnio dwoma autorami. Jest to dr Richard Bartlett z jego „Matrycą energetyczną i innowacyjnym uzdrawianiem” oraz dr Joe Dispenza z „Efektem placebo i naukowymi dowodami na uzdrawiającą moc Twojego umysłu”. Dr Bartletta (kręgarstwo i neuropatia) oskarża się o przeczytanie wszystkich książek o zjawisku kwantowym. Dr Dispenza z kolei ma za sobą wnikliwe studia i stopnie naukowe w biochemii, neurologii i chemii.Obaj bardzo śmiało podejmują temat odchodzenia od materialistycznego podejścia do oceny rzeczywistości i z powodzeniem wykorzystują wiedzę o fizyce kwantowej, by wyjaśnić „prawdziwą” rzeczywistość natury i Kosmosu. Dotyczy to głównie udowodnionego już faktu, że cząsteczka atomowa, gdy nieobserwowana jest falą, a przez nas postrzegany świat prawdopodobnie hologramem.

A ta „prawdziwa” rzeczywistość jest kompletnie różna od tej doznawanej przez nas naszymi zmysłami, a więc niematerialna, falowa, wibrująca i zawierająca nieskończoną ilość możliwości, a w tym możliwości dla nas niedostępne, gdy chcemy widzieć i rozumieć świat postrzegając go tylko naszymi pięcioma zmysłami.

Polecam przeczytanie „Efektu placebo” tym, którzy wolą wiedzieć i zrozumieć, a nie tylko wierzyć. Co nie znaczy, że dla tych mających problem z wiedzą stricte przyrodniczą (fizyka, chemia) efekt placebo nie zadziała. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że może być im łatwiej, gdyż skostniała logika umysłów matematyczno-fizycznych może tu być wręcz przeszkodą. Z tego właśnie powodu ideę „dwupunktu” Bartletta wg „Matrycy energetycznej” odłożyłem sobie na później, gdy nauczę się lepiej odczuwać sercem zamiast rozumem.

Przejdźmy więc do procedury medytacji. Medytacja jest podzielona na trzy części. Część pierwsza to użycie techniki otwartej koncentracji, by wejść na bardziej spójny poziom fal mózgowych alfa lub theta. W części drugiej odnajdziecie chwilę obecną i będziecie trwać przez kilkanaście minut w próżni kwantowej. Część trzecia służy zmianie przekonań.

  1. Rozpoczynamy od ustanowienia intencji zmiany. Zmiany stanu zdrowia, ale tu zacytuję definicję zdrowia: Wpis w Wikipedii, który akceptuję, definiuje „zdrowie jako stan pełnego fizycznego, umysłowego i społecznego dobrostanu, a nie tylko całkowity brak choroby czy niepełnosprawności; jako sprawność do prowadzenia produktywnego życia społecznego i ekonomicznego a także wymiar duchowy. Wyróżnia się: zdrowie fizyczne – prawidłowe funkcjonowanie organizmu, jego układów i narządów; zdrowie psychiczne – zdolność do rozpoznawania emocji, wyrażania ich w odpowiedni sposób, umiejętność radzenia sobie ze stresem, napięciem, lękiem,  depresją,  agresją, zdolność do logicznego, jasnego myślenia; zdrowie społeczne – zdolność do nawiązywania, podtrzymywania i rozwijania prawidłowych relacji z innymi ludźmi; zdrowie duchowe – u niektórych ludzi związane z wierzeniami i praktykami religijnymi u innych osobisty zbiór zasad, zachowań i sposobów osiągania wewnętrznego spokoju i równowagi. Stan psychiczny chorego i życzliwość społeczna może równoważyć stan chorobowy. Natomiast problemy emocjonalne lub izolacja społeczna mogą sprawić, iż człowiek mimo pełnej sprawności fizycznej poczuje się chory”. Dr Dispenza radzi by użyć kartki podzielonej na pół i po lewej stronie zanotować dwa przekonania czy stany, które chcesz zmienić (np., Zawsze będę cierpieć moją chorobę; Życie jest zbyt trudne; Ludzie są wrogo nastawieni; Sukces wymaga mnóstwa pracy; Nigdy się nie zmienię), a po prawej nowe stany czy przekonania, jako już istniejące.
  2. Kiedy medytować? Codziennie tuż przed pójściem spać lub zaraz po przebudzeniu.
  3. Gdzie medytować? Miejsce ciche, krzesło lub podłoga a nie łóżko czy rozkładany fotel. Wyłączone wszystkie media.
  4. Wygoda ciała. Luźne ubranie, bez zegarka, okularów i biżuterii. Przed skorzystaj z toalety. Kręgosłup wyprostowany.
  5. Jak długo medytować? Około 45 minut do godziny.

I to by było na tyle. Życzę powodzenia.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 14/08/2016 w Uncategorized

 

Siła Umysłu a Zdrowie: Przez chorobę do samopoznania

Ta książka całkowicie zmieni Twoje podejście do chorób. Została jednak napisana dla tych ludzi, którzy poszukują prawdy i wiedzą, że osiągną ją tylko poprzez uczciwe samopoznanie.

Oto znani na całym świecie autorzy – psycholog i lekarz, autorytety w dziedzinie duchowości i całościowego podejścia do zdrowia, udowadniają, iż schorzenia, które Cię spotykają mają podłoże psychosomatyczne. Ujawniają także, że sprawcą nękających dolegliwości jesteś głównie Ty sam. Sam podświadomie je wywołujesz i ich pragniesz. To zaburzenie wewnętrznej równowagi przyciąga choroby. Dzięki diagnozowaniu ich symptomów możesz leczyć źródło dolegliwości, a nie tylko skutki.

Od emocji i sytuacji, które Cię spotykają zależy stan Twojego zdrowia. Jeśli jesteś osobą narażoną na konflikty, z pewnością nie omijają Cię częste infekcje. Z kolei agresja może wywoływać u Ciebie alergie. Choroba jest Twoim najcenniejszym przyjacielem, gdyż każdy jej objaw stanowi drogowskaz prowadzący wprost do całkowitego uzdrowienia.

Choroba źródłem Twojego zdrowia!

Przedmowa

Jest to książka niewygodna, gdyż odbiera człowiekowi chorobę jako alibi dla jego nierozwiązanych problemów. Chcemy w niej pokazać, że chory nie jest niewinną ofiarą jakichś niedoskonałości natury, lecz także sam jest sprawcą swej choroby. Nie mamy przy tym na myśli jakiegoś zanieczyszczenia środowiska, cywilizacji, niezdrowego trybu życia lub tym podobnych znanych ,,winnych”; chcielibyśmy natomiast na plan pierwszy wysunąć metafizyczny aspekt „bycia chorym”. Symptomy widziane od tej strony okazują się cielesnymi formami wyrazu konfliktów psychicznych, a poprzez swą symbolikę wskazują każdorazowy problem pacjenta.

W pierwszej części książki przedstawimy teoretyczne przesłanki i filozofię choroby. Gorąco polecamy staranne i dokładne, a nawet kilkakrotne przeczytanie pierwszej części przed przystąpieniem do lektury części drugiej. Tę książkę można by określić mianem kontynuacji czy też egzegezy naszej pierwszej książki zatytułowanej Schicksal als Chance (Przeznaczenie twoją szansą), chociaż staraliśmy się nadać jej własny wymiar i odrębność. Niemniej uważamy lekturę książki „Schicksal als Chance” za dobry wstęp lub uzupełnienie zwłaszcza, gdyby część teoretyczna miała sprawić trudności.

W części drugiej przedstawiamy najczęstsze objawy chorobowe w ich symbolicznym znaczeniu, odczytując je jako formy wyrazu problemów psychicznych. Indeks poszczególnych symptomów zamieszczony na końcu książki umożliwi czytelnikowi w razie potrzeby szybkie odnalezienie określonego symptomu. Niemniej naszym pierwszorzędnym zamiarem jest nauczenie czytelnika – poprzez interpretacje – nowego sposobu widzenia, które ma mu umożliwić samodzielne rozpoznawanie oraz rozumienie sensu i znaczenia symboli.

Jednocześnie posłużyliśmy się tematem choroby jako pretekstem do poruszenia wielu tematów światopoglądowych i ezoterycznych, których znaczenie rozsadza węższe ramy choroby. Ta książka nie jest trudna, ale też nie jest tak prosta i banalna, jak może się wydać tym wszystkim, którzy nie rozumieją naszej koncepcji. Ta książka nie jest naukowa, gdyż brak w niej ostrożności cechującej „naukową prezentację”. Została napisana dla ludzi gotowych pójść drogą zamiast usiąść na jej skraju i spędzać czas na żonglowaniu niewiążącymi i pustymi frazesami. Ludzie, których celem jest oświecenie, nie mają czasu na naukę – oni potrzebują wiedzy. Ta książka natrafi na bardzo wielki opór – jednocześnie mamy jednak nadzieję, że trafi także do ludzi (niewielu lub wielu), którzy zechcą ją potraktować jako pomoc na swej drodze. Bo właśnie dla nich ją napisaliśmy!

Autorzy

W załączeniu cały tekst w formacie pdf: Przez chorobę do samopoznania

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 27/01/2016 w Uncategorized

 

Nowa Biologia – Siła umysłu, Zdrowie, Organizacja Fraktalna

Wybrane teksty Bruca Liptona związane z ukazaniem się DVD o tym samym tytule.

Tłumaczenie: Ivellios

1) Nowa Biologia: Mądrość Twoich Komórek – jak twoja wiara steruje twoją biologią

Mądrość Twoich Komórek to nowa biologia, która znacząco zmieni cywilizację i świat, w którym żyjemy. Ta nowa biologia odciąga nas od wiary, że jesteśmy ofiarą naszych genów, że jesteśmy biochemicznymi maszynami, że życie jest poza naszą kontrolą, wprowadza nas w inną rzeczywistość, rzeczywistość, w której nasze myśli, wiara i umysł kontrolują nasze geny, nasze zachowanie i życie, którego doświadczamy. Ta biologia oparta jest na aktualnej, nowoczesnej nauce z dodanymi pewnymi nowymi spostrzeżeniami.

Nowa nauka przeistacza nas z ofiary w twórcę, dzięki czemu jesteśmy bardzo potężni w tworzeniu i rozwijaniu życia, które prowadzimy. Jest to właściwie wiedza jaźni i, jeśli zrozumiemy stary aksjomat mówiący że „Wiedza jest mocą”, wtedy naprawdę zaczniemy rozumieć, że wiedza sama w sobie jest mocą. Oto, dlaczego sądzę, że zaczniemy rozumieć nową biologię.

Wlatując w wewnętrzną przestrzeń

Moje pierwsze wprowadzenie do biologii miało miejsce w drugiej klasie [podstawówki]. Nauczyciel przyniósł mikroskop, żeby pokazać nam komórki, i do dziś pamiętam, jak ekscytujące było to przeżycie. Na uniwersytecie podczas studiów przechodziłem od konwencjonalnych mikroskopów do mikroskopów elektronowych i miałem kolejne okazje ku temu, by przyjrzeć się życiu komórek. Lekcje, których się nauczyłem, znacząco zmieniły moje życie i dały mi poglądy na świat, w którym żyjemy, którymi chciałbym się z tobą podzielić.
Używając mikroskopu elektronowego nie tylko oglądałem komórki z zewnątrz, ale też byłem w stanie poznać ich anatomię i zrozumieć naturę ich organizacji, struktury i funkcje. Tak jak ludzie opowiadają o locie w przestrzeń kosmiczną, tak ja wleciałem do przestrzeni wewnętrznej i dojrzałem nowe perspektywy, coraz bardziej rozumiejąc naturę życia, naturę komórek i nasze współdziałanie z naszymi własnymi komórkami.

W tym czasie zacząłem się też uczyć o kulturach komórek. W roku 1968 zacząłem klonować komórki łodygi trawy, wykonując mój pierwszy eksperyment z klonowaniem pod kierownictwem doktora Irva Konigsberga, wspaniałego naukowca, który stworzył pierwsze kultury komórek łodygi trawy. Komórki, z którymi pracowałem, zostały nazwane mioblastami. „Mio” oznacza mięsień, „blast” oznacza przodka. Gdy ułożyłem moje komórki w kulturowych naczyniach z odpowiednimi warunkami do tego by mięśnie mogły rosnąć, komórki mięśniowe rozwinęły się i zakończyłbym eksperyment z olbrzymimi mięśniami kurczliwymi. Gdybym jednak zmienił środowisko komórek, to ich losy potoczyłyby się inaczej. Zacząłbym z takimi samymi komórkami, ale w innym środowisku, w którym zaczęłyby powstawać komórki kości. Gdybym znowu zmienił środowisko, to komórki przerodziłyby się w komórki tłuszczowe. Skutki tych eksperymentów bardzo mnie ekscytowały, ponieważ w chwili gdy wszystkie komórki były identyczne, los komórek był kontrolowany przez środowisko, w jakim je umieściłem.

Wykonując te eksperymenty, zacząłem również uczyć studentów Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Wisconsin (USA) konwencjonalnego rozumienia, że geny kontrolują losy komórek. Tymczasem już w moich eksperymentach wyraźnie zostało ukazane, że los komórek był jako tako kontrolowany przez środowisko. Oczywiście moi koledzy byli zaniepokojeni moją pracą. Każdy z nich pracował wtedy nad projektem poświęconym ludzkiemu genomowi i wszyscy popierali tezę, że „geny kontrolują życie”. Gdy moja praca ujawniła wpływ środowiska na komórki, stwierdzili wówczas, że to tylko wyjątek od reguły.

Jesteś społeczeństwem 50 trylionów żywych komórek

Teraz mam zupełnie nowe rozumienie życia i doprowadziło ono do nowego sposobu nauczania ludzi o komórkach. Gdy patrzysz na siebie, widzisz pojedynczą osobę. Jeśli jednak pojmiesz naturę tego, kim jesteś, to zrozumiesz, że jesteś tak naprawdę społecznością około 50 trylionów żywych komórek. Każda komórka jest żywą osobą, czującym bytem, który ma swoje własne życie i działa, ale oddziałuje wzajemnie z innymi komórkami w naturze społeczności. Gdybym mógł cię zredukować do wielkości komórki i wpuściłbym cię do twojego własnego ciała, to zobaczyłbyś bardzo zajętą metropolię trylionów osób żyjących w jednej skórze. Staje się to istotne w momencie, gdy zrozumiemy, że zdrowie jest wtedy, gdy w tej społeczności panuje harmonia, a choroba pojawia się wtedy, gdy pojawia się dysharmonia, która dąży do zakłócenia relacji w społeczności. Tak, po pierwsze, jesteśmy społecznością.

Drugi fakt: W ludzkim ciele istnieje niejedna funkcja, która nie jest już obecna w każdej pojedynczej komórce. Na przykład posiadasz różne układy: trawienny, oddechowy, wydalniczy, mięśniowo-szkieletowy, wewnątrzwydzielniczy, reprodukcyjny, system nerwowy i system immunologiczny, ale każda z tych funkcji istnieje w każdej z twoich komórek. Faktycznie jesteśmy stworzeni na obraz komórki. To jest bardzo pomocne dla biologów, ponieważ możemy zbadać komórki i wtedy otrzymamy informacje pomocne w zrozumieniu natury ludzkiego ciała.

Uczyłem czegoś, co jest nazywane modelem medycznym, spostrzeżeniem że ludzka biologia przedstawia biologiczną maszynę składającą się z biochemii i kontrolowaną przez geny. Dlatego, gdy pacjent przychodzi do doktora, to system wiary podpowiada, że pacjent ma coś nie tak ze swoją biochemią lub genami, które mogą zostać poprawione, co może prowadzić do poprawy stanu zdrowia pacjenta. W pewnym momencie zrozumiałem, że muszę porzucić uniwersytet, ponieważ odkryłem, że nauczanie studentów o tym co kontroluje komórkę koliduje z moim zupełnie odmiennym zrozumieniem komórek w moich kulturach.

Nowe zrozumienie nauki

Gdy byłem poza uniwersytetem, miałem okazję poczytać co nieco o fizyce. I znów znalazłem informację, która nie pasowała do tego, czego nauczałem. W świecie nowej fizyki, fizyki kwantowej, opisane mechanizmy całkowicie kolidują z mechanizmami, o których uczyliśmy, a które oparte były na fizyce newtonowskiej. Aktualnie w szkołach medycznych wprowadzana jest nowa fizyka. Przed nauką konwencjonalną nauka stanowiła prowincję Kościoła. Nazywano to naturalną teologią i było połączone w parze z duchową domeną uczącą, że ręka Boga była bezpośrednio włączona w rozwój i utrzymanie świata, że obraz Boga został wyrażony przez naturę, w której żyjemy. Naturalna teologia miała polecenie misji: zrozumieć naturę środowiska, moglibyśmy więc nauczyć się żyć w harmonii ze środowiskiem. Zasadniczo znaczyło to uczenie się życia w harmonii z Bogiem przy jednoczesnym rozważaniu tego, że Bóg i natura są ze sobą dobrze połączone.

Jednakże w wyniku nadużyć Kościoła, uporczywego trzymania się absolutnej wiedzy i wysiłków dążących do stłumienia nowej wiedzy, doszło do czegoś, co nazywamy reformacją. Reformacja, rozpoczęta przez Marcina Lutra, kwestionowała władzę Kościoła. Po reformacji, gdy nadarzyła się okazja zweryfikowania wiary o wszechświecie, nauka przerodziła się w coś, co nazywamy nowoczesną nauką. Isaac Newton, fizyk, który jako pierwszy zaczął badać naturę grawitacji i ruchu planet, stworzył założenia dla nowoczesnej nauki. Wynalazł nową matematykę zwaną rachunkiem różniczkowym, aby stworzyć równanie pozwalające przewidzieć ruchy w układzie słonecznym. Nauka zidentyfikowała prawidłowości jako rzeczy, które były przewidywalne. Fizyka newtonowska spostrzega, że wszechświat jako maszyna został stworzony z materii; mówi to więc, że jeśli zrozumiesz naturę materii, która znajduje się wewnątrz maszyny, to wtedy zrozumiesz też samą naturę. Dlatego misją nauki jest kontrolowanie i zdominowanie natury, która była zupełnie inna od misji nauki zwanej naturalną teologią, która miała żyć w harmonii z naturą.

Zagadnienie kontroli staje się pod względem biologii bardzo ważnym punktem. Co kontroluje cechy, które powodują, że jesteśmy ekspresywni? Według fizyki newtonowskiej formy życia reprezentują maszyny wykonane z materii, i jeśli chcesz te maszyny zrozumieć, to rozbierasz je na części, jest to proces zwany redukcjonizmem. Badasz osobno wszystkie fragmenty, widzisz jak działają i gdy wszystkie kawałki złożysz w całość, rozumiesz tą całość. Karol Darwin powiedział, że cechy indywidualnej ekspresywności dziedziczymy od rodziców. Plemniki i komórki jajowe łączą się i powodują powstanie nowej osoby, która musi posiadać coś, co kontroluje cechy potomka. Badania nad podziałem komórek rozpoczęły się na początku XX wieku i ujawniły obecne w komórkach strunowate struktury, które zaczynały się dzielić. Te strunowate struktury zostały nazwane chromosomami.

Co ciekawe, choć chromosomy odkryto około roku 1900, to dopiero w 1944 roku było wiadomo, który z ich fragmentów niósł ze sobą cechy genetyczne. Świat był tym bardzo podekscytowany. Mówiono wtedy, „Ach, mój Boże, po tegorocznym odkryciu zabierzemy się w końcu do identyfikowania materiału kontrolującego geny”, wtedy okazało się, że tym materiałem jest DNA. W 1953 roku w swojej pracy naukowej James Watson i Francis Crick ujawnili, że każde pasmo DNA zawiera kolejno ułożone geny. Geny są fotokopiami każdego ze stu tysięcy rodzajów białek, które stanowią materiał budulcowy ludzkiego ciała. W nowojorskiej prasie ukazał się opisujący odkrycie Watsona i Cricka artykuł zatytułowany „Odkryto tajemnicę życia” i od tego momentu zaczęto się interesować genami. Naukowcy zauważyli, że poprzez zrozumienie kodu genetycznego moglibyśmy zmieniać charaktery organizmów i z tego to powodu był on tak ogromny, szybko więc rozpoczęli projekt badań nad ludzkim genomem, by spróbować zrozumieć naturę genów. W pierwszym momencie naukowcy myśleli, że geny kontrolują tylko formę fizyczną, jednak manipulując genami zauważyli, że mają one wpływ także na zachowanie i emocje. Nagle pojęli głębsze znaczenie genów, gdy zauważyli, że geny kontrolują wszystkie właściwości i cechy człowieka.

Czy jesteśmy Ofiarami Dziedziczności?

Jest jeszcze jedno pytanie: czym jest to coś, co kontroluje DNA? Mogłoby to być coś, co ostatnio zostało nazwane „drabiną” prowadzącą do czegoś, co ostatecznie sprawuje kontrolę. Naukowcy zrobili eksperyment i ujawnili, że DNA było odpowiedzialne za kopiowanie samego siebie! DNA kontroluje białko, a białko stanowi budulec naszego ciała. Zasadniczo mówi to, że życie jest kontrolowane przez DNA. Jest to Kluczowy Dogmat. Popiera on pojęcie „prymatu DNA”, które mówi, że to, kim i czym jesteśmy oraz jaki będzie los prowadzonego przez nas życia, jest już wstępnie zaprogramowane w DNA. Jaka jest tego konsekwencja? Ano taka, że charakter i los twojego życia odzwierciedla dziedziczność, z którą się urodziłeś; jesteś właściwie ofiarą dziedziczności.

Na przykład, naukowcy spoglądali na grupę ludzi, których wzięli na chybił-trafił, i próbowali się dowiedzieć, czy istniał gen odpowiedzialny za nastrój szczęśliwszych ludzi, który jednocześnie był nieaktywny u ludzi nieszczęśliwych. Rzeczywiście, naukowcy znaleźli szczególny gen, który wydaje się być bardziej aktywny u ludzi szczęśliwych. Wówczas natychmiast narobili szumu medialnego, dumnie ogłaszając „odkrycie genu szczęśliwości”. Mógłbyś powiedzieć „Ej, chwila moment. Jeśli otrzymałem w spadku gen szczęścia, to wtedy całe moje życie jest już z góry ustalone. Jestem ofiarą dziedziczności”. To jest dokładnie to, czego uczymy w szkole i czego sam nauczałem – ludzie są bezsilni wobec własnego życia, ponieważ nie mogą zmienić swoich genów. Gdy jednak ludzie poznają naturę bycia bezsilnym, wówczas stają się nieodpowiedzialni. „No dobra, ale popatrz, szefie, mówisz, że jestem leniwy, ale weź pod uwagę to, że mój ojciec też był leniwy. Więc czego się możesz po mnie spodziewać? To znaczy, mój gen spowodował to, że jestem leniwy. Nie dam rady nic z tym zrobić”. Ostatnio w anglojęzycznym wydaniu Newsweeka napisali o komórkach tłuszczu toczących wojnę o nasze zdrowie. To interesujące, ponieważ w epidemii otyłości nauka powstrzymuje się od działań i mówi: to są twoje komórki tłuszczowe, które toczą wojnę w twoim życiu.

Projekt Ludzkiego Genomu

Aby przyjść i nas uratować, powstał projekt zwany Projektem Ludzkiego Genomu. Projektowi przyświeca pomysł, aby zidentyfikować wszystkie geny kształtujące człowieka. To dałoby inżynierii genetycznej szansę na naprawienie problemów i zlikwidowanie chorób, które dręczą dziś ludzi na całym świecie. Myślałem, że projekt ten był humanitarnym wysiłkiem, później jednak od jednego z głównych architektów projektu, Paula Silvermana, dowiedziałem się, czego ten projekt dotyczył. A dotyczył tego: Oszacowano, że w genach ludzkich istnieje ponad 100 000 genów, ponieważ w naszych ciałach znajduje się ponad 100 000 białek; był też jeden gen który nie wytwarzał białek, ale kontrolował inne geny. Właściwie projekt został zaprojektowany przez kapitalistów przedsięwzięcia; zgodnie stwierdzili, że istnieje ponad 100 000 genów, zaś przez identyfikację tych genów i opatentowanie ich kolejności mogliby zacząć sprzedawać patenty na geny firmom farmaceutycznym, a przemysł farmaceutyczny używałby genów przy tworzeniu nowych leków. W rzeczy samej projekt był nastawiony bardziej na robienie pieniędzy, niż na poprawę stanu zdrowia ludzi.

I tu zaczyna się fajna część. Naukowcy nazwali to podążaniem w górę ewolucyjnej skali, proste organizmy mają mniej DNA i gdy dojdziesz na tej skali do poziomu człowieka, ze złożonością naszej fizjologii i naszego zachowania, mamy tego DNA o wiele więcej. Naukowcy sądzili, że organizmy pierwotne będą miały najwyżej kilka tysięcy genów, zaś ludzie będą mieli w przybliżeniu jakieś 150 000 genów, co oznacza opracowanie 150 000 nowych leków. Projekt rozpoczął się w 1987 roku i pokazał tylko to, jak ci ludzie głowili się nad wymyślaniem nowych cudów. W zaledwie czternaście lat otrzymaliśmy wyniki [badań] ludzkiego genomu. To było również coś, co nazwałem kosmicznym żartem.

Aby rozpocząć projekt poznawania ludzkiego genomu, naukowcy zbadali wcześniej pewien pierwotny organizm, miniaturowego robaczka, ledwo dostrzegalnego gołym okiem. Owe robaczki były dla genetyków zwierzęciem doświadczalnym, ponieważ rozmnażały się w bardzo szybkim tempie i w dużych ilościach, co dało wiele wyrazistych cech, które można było zbadać. Naukowcy odkryli, że to małe zwierzątko miało około 24 000 genów. Wówczas zdecydowali, że przed stworzeniem genetycznego modelu człowieka wykonają jeszcze jeden model genetyczny innego owada, wybrali więc muchę owocówkę, z uwagi na dość dużą ilość dostępnych informacji o genach i zachowaniach tego owada. Mucha owocówka okazała się mieć zaledwie 18 000 genów. Pierwotny robaczek miał 24 000 genów, a mucha owocówka ledwie 18 000! Naukowcy nie rozumieli, co to oznacza, odłożyli jednak wyniki badań na bok i rozpoczęli prace nad projektem badawczym ludzkiego genomu.

Rezultaty nadeszły w 2001 roku i wywołały szok: w ludzkim genomie znajduje się tylko 25 000 genów; naukowcy oczekiwali 150 000 genów, a jest ich tylko 25 000! Wywołało to taki szok, że właściwie o tym nie rozmawiano. Kiedy był duży boom na projekty naukowe uzupełniające model ludzkiego genomu, mówiono o około 100 000 brakujących genach. Na ten temat nie było w ogóle żadnych dyskusji na łamach dzienników naukowych. Gdy naukowcy rozumieli, że była niewystarczająca ilość genów potrzebnych do wyjaśnienia ludzkiej złożoności, to doniesienie wstrząsnęło założeniami biologii.

Dlaczego to jest takie ważne? Jeśli nauka jest oparta na sposobie, w jaki działa życie, wówczas taka nauka znajduje praktyczne zastosowanie w medycynie. Jeśli jednak opierasz swoją naukę na niewłaściwej informacji, wtedy ta nauka może się okazać dla praktyki medycznej szkodliwa. Faktem jest, że konwencjonalna medycyna allopatyczna, najważniejsza medycyna jakiej używamy w zachodnim świecie, jest główną przyczyną śmierci w Stanach Zjednoczonych. Jest też odpowiedzialna za jedno na pięć zejść śmiertelnych w Australii. W biuletynie Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego doktor Barbara Starfield napisała artykuł ujawniający, że według ostrożnych ocen praktyka medyczna jest na trzecim miejscu wśród najczęstszych powodów śmierci w USA. Jednakże ostatnio podobne badanie przeprowadził Gary Null. Okazuje się, że praktyka medyczna jest prawdopodobnie najczęstszym powodem śmierci wśród 750 000 ludzi w Ameryce, którym udzielano każdego roku pomocy medycznej. Jeśliby medycyna wiedziała, co robić, to nie byłoby tylu zejść śmiertelnych.

Rzuciłem uniwersytet w 1980 roku, na siedem lat przed rozpoczęciem projektu poznawania genomu ludzkiego, ponieważ już wtedy byłem świadom tego, iż geny nie kontrolują życia. Wiedziałem, że to środowisko ma wpływ na życie, ale moi koledzy patrzyli na mnie nie jak na radykalnego [naukowca], ale jak na heretyka, ponieważ moje poglądy kolidowały z ogólnie przyjętym dogmatem; dlatego stało się to argumentem religijnym. W pewnym punkcie moja religijność skłoniła mnie ku temu, by zrzec się zajmowanego przeze mnie wówczas stanowiska. Wtedy właśnie zacząłem coraz bardziej rozumieć funkcje mózgu i neurologię. Spróbowałem wtedy dociec tego, że skoro to nie DNA kontroluje komórki, to gdzie w takim razie znajduje się „mózg” komórki?

Komputer wewnątrz

Nowa biologia ujawniła, że mózg komórki jest jej skórą, membraną, interfejsem wnętrza komórki i zmieniającego się świata, w którym żyjemy. Jest to element funkcjonalny kontrolujący życie. To ważne, ponieważ dzięki temu rozumiemy, że jego funkcja pokazuje, że nie jesteśmy ofiarami naszych genów. Poprzez działanie błony komórkowej możemy właściwie kontrolować nasze geny, naszą biologię i nasze życie i robimy to, choć wierzymy, że jesteśmy ofiarami genów.

Zacząłem rozumieć, że komórka była czymś w rodzaju chipa, a jądro było swego rodzaju dyskiem twardym zawierającym programy. Programami były geny. Gdy pisałem ten tekst na moim komputerze, pewnego dnia zrozumiałem, że mój komputer był jak komórka. Posiadał stworzone dla niego programy, ale to co zostało wyrażone przy pomocy komputera, nie zostało określone przez programy. Zostało to określone przez informację, że ja, jako środowisko, piszę na klawiaturze. Nagle wszystkie kawałki złożyły się w całość: błona komórkowa jest właściwie chipem przetwarzającym informacje. Geny komórki stanowią napęd dysku twardego ze wszystkimi możliwymi potencjałami. Właśnie dlatego każda komórka w twoim ciele może stworzyć każdego rodzaju inną komórkę, ponieważ każde jądro zawiera wszystkie geny, które tworzą człowieka. Dlaczego jednak jedna komórka musi być skórą, a inna może być kością lub okiem?

Odpowiedź nie opiera się o programy zawarte w genach, lecz o sposób reakcji na informację pochodzącą ze środowiska. Nagle uderzyła mnie większa rzecz: to, co czyni nas różnymi od innych ludzi, to obecność kompletu unikalnych identyfikujących nas kluczy białek (receptorów) obejmujących klawiaturę znajdującą się na powierzchni naszych komórek. Znajdujące się na błonie komórkowej klucze tożsamości odpowiadają na docierającą ze środowiska informację. Największe „Aha!” brzmiało dla mnie następująco: nasza tożsamość jest właściwie sygnałem środowiskowym poruszającym się po klawiaturze znajdującej się na powierzchni naszych komórek i pobudzającym nasze programy genetyczne; nie siedzisz wewnątrz komórki, tylko poruszasz się po komórce, używając klawiatury jako interfejsu. Jesteś tożsamością wywodzącą się ze środowiska.

W czasach młodości nie wiedziałem, że ta religia oferowała mi prawdę. Odszedłem od ducha i skończyłem się w nauce. Zrozumienie, że moja tożsamość była czymś pochodzącym ze środowiska poruszającego się po moich komórkach, było największym szokiem dla mojego świata, ponieważ zostałem przerzucony z nieduchowej rzeczywistości do czegoś, co wymagało duchowego istnienia. Moje komórki były jak małe telewizorki z antenami, a ja nadawałem coś, co kontrolowało odzyskiwanie informacji z genów. W rzeczywistości programowałem moje komórki.

Zrozumiałem, że jeśli komórka obumarła, to nie oznaczało to od razu problemów z transmisją – transmisja nadal trwa, obojętnie czy komórka istnieje lub nie. Wszystko to uderzyło mnie mocno, wywołując głęboki strach. Zrozumiałem, że przetrwanie nie było tak ważne z powodu mojego niezmiennego charakteru wywodzącego się z jakiejś transmisji w polu. Lęk przed śmiercią zniknął. To było jakieś dwadzieścia pięć lat temu i było to jedno z najcudowniejszych uwalniających doświadczeń, jakie dane mi było kiedykolwiek przeżyć.

Percepcja – siła Nowej Biologii

Postrzegamy środowisko i dostosowujemy naszą biologię, ale nie wszystkie nasze spostrzeżenia są dokładne. Jeśli pracujemy, doświadczając braków w percepcji, wówczas te braki przedłużają okres niedostosowania naszej biologii. Gdy nasze postrzegania są niedokładne, to możemy wtedy właściwie zniszczyć naszą biologię. Kiedy zrozumiemy, że geny są tylko respondentami spostrzeżeń odebranych ze środowiska przez błonę komórkową, to możemy wówczas zrozumieć, gdy nasze życie nie toczy się najlepiej, że musimy zmieniać nie geny, ale naszą percepcję. Łatwiej zmienić percepcję niż ciało fizyczne. W rzeczy samej jest to siła nowej biologii: możemy kontrolować nasze życie, kontrolując naszą percepcję.

Prawdy” utrzymywane w nauce są w rzeczywistości bzdurami, tak naprawdę są to tylko „założenia” i owe założenia są błędne. Dopóki ich nie poprawimy, będziemy niewłaściwie rozumieć nasz związek z planetą, przyrodą i środowiskiem. Wskutek tego niszczymy środowisko, które dało nam przecież życie.

Błędem numer jeden w tym założeniu jest stwierdzenie, że wszechświat składa się z materii i że możemy go zrozumieć, badając materię. Nasze postrzeganie jedynie materialnej biologii i środowiska z punktu widzenia nauki jest już nieprecyzyjne. Inne założenie mówi, że geny kontrolują życie. Tak naprawdę nasze życie kontrolują nasze spostrzeżenia i to poprzez zmienianie własnych spostrzeżeń możemy kontrolować nasze życie. Przedyskutuję to później. Błędem numer trzy jest bardzo niebezpieczne założenie: ze w naszym rozwoju używamy mechanizmów teorii Darwina, którą to teorię można podsumować jako „przetrwanie najodpowiedniejszego osobnika w walce o istnienie”. Ta teoria staje się nieaktualna w nowej biologii, w której ewolucja jest oparta na współpracy. Dopóki tego nie pojmiemy, będziemy ze sobą rywalizować, walczyć i niszczyć planetę, nie wiedząc, że przetrwamy tylko poprzez współpracę i że nasza nieustanna konkurencja jest ostatnią godziną ludzkiej cywilizacji.

Przyszłość medycyny

Wszystko we wszechświecie jest obecnie pojmowane jako stworzone z energii; dla naszej percepcji wszystko wygląda na fizyczne i stałe, jednak w rzeczywistości są to tylko oddziałujące ze sobą energie i siły. Oddziałując wzajemnie ze swoim środowiskiem, jednocześnie wchłaniasz i wysyłasz energię. Prawdopodobnie bliższe są ci określenia „dobre atmosfery” i „złe atmosfery”. Są to fale, w których wszyscy wibrujemy. Wszyscy jesteśmy energią. Energia w twoim ciele odzwierciedla energię znajdującą się wokół ciebie, ponieważ atomy w twoim ciele nie tylko wydzielają energię, ale również ją pochłaniają. Każdy żywy organizm porozumiewa się przy pomocy tych wibracji. Zwierzęta porozumiewają się z roślinami, one porozumiewają się z innymi zwierzętami. Szamani rozmawiają z roślinami, używając wibracji. Jeśli jesteś wyczulony na różnice między „dobrymi” i „złymi” wibracjami, zawsze udajesz się do miejsc, które zwiększą twoje szanse przetrwania, zwiększą twój wzrost, miłość, etc i trzymasz się z daleka od sytuacji i miejsc, które mogłyby cię wykorzystać lub osłabić ciebie takim, jakim jesteś.

Kiedy nie zwracamy uwagi na nasze energie wibracyjne, to wtedy tracimy najważniejsze informacje z naszego środowiska. Rozumienie nowej fizyki mówi nam, że wszystkie siły są ze sobą powiązane i wzajemnie ze sobą oddziałują. Dlatego musisz uważać na te niewidoczne siły, które związane są z tym, co się dzieje w twoim życiu. W momencie gdy medycyna nie szkoli lekarzy, że ta energia jest częścią systemu, oni bardzo łatwo przyzwyczajają się do używania nowych systemów badania wzrokiem, aby określić, co się dzieje wewnątrz organizmu. Zabawne jest to, że oni odczytali swoje badania jako „mapę”, nie mając przy tym podstawowego pojęcia o tym, że te ich mapy są bezpośrednimi odczytami obecnej w ciele energii.

Na przykład w mammografie wykrywającym raka piersi [monitor] wizualizuje emisję charakterystycznej energii wyróżniającej nowotwór. Co by się stało, gdybyś zamiast wycinać nowotwór, zastosowałbyś energię, która przy zastosowaniu pewnych wzorców zmieniłaby energię tych komórek ciała i przywróciła je z powrotem do normalnej energii? Przypuszczalnie uzyskałbyś leczniczy skutek. To miałoby sens i byłoby czymś, co od tysięcy lat nazywane jest „uzdrawiającymi rękami”. Odbiorca otrzymuje energię, która oddziałuje wzajemnie z jego ciałem, ingerując w nie i przez tą ingerencję zmienia charakter energii w materii fizycznej, ponieważ materia jest złożona z energii. Jest to przyszłość medycyny, choć obecnie nie jest ona jeszcze aż tak rozwinięta.

Fizycy kwantowi ujawniają, że pod oczywistą fizyczną strukturą nie ma niczego oprócz energii, i że jesteśmy istotami zbudowanymi z energii. To znaczy, że oddziałujemy wzajemnie ze wszystkim dookoła. To ma bardzo poważny wpływ na opiekę zdrowotną. Fizycy kwantowi pokazują, że energie zawsze są ze sobą powiązane. We wszechświecie złożonym z energii fale zawsze płyną i oddziałują wzajemnie z innymi falami. Może się okazać, że nie możemy w pełni oddzielić kogoś od środowiska, w którym ta osoba żyje. Fizycy kwantowi mówią, że niewidoczna energia jest czasem sto razy skuteczniejsza w przenoszeniu informacji, niż sygnały materialne (na przykład lekarstwa). To, w czym zaczynamy się orientować, to to, że istnieje niewidoczny świat, z którym jeszcze się nie uporaliśmy pod względem zrozumienia natury naszego zdrowia.

Innymi słowy, bardziej niż na materii w świecie kwantowym skupiamy się na energii. W świecie mechanicznym powiedzieliśmy, że możemy wszystko zrozumieć przez redukcjonizm. Jednak w nowszym rozumieniu kwantowego wszechświata musimy zrozumieć holizm: nie możesz oddzielić jednej wibracji energii od innej. Musimy zrozumieć, że w świecie, w którym żyjemy, jesteśmy zaplątani w nieskończonej ilości wibracji energii i że jesteśmy z nimi wszystkimi połączeni!

Oto moja definicja środowiska: jest to wszystko, począwszy od jądra twojego jestestwa aż po krawędź wszechświata. Zawiera się w tym wszystko, co znajduje się wokół ciebie, jak również planety i słońce oraz cały układ słoneczny. Jesteśmy częścią tego całego pola. Aby zreasumować znaczenie tego wszystkiego, pozwolę sobie zacytować Alberta Einsteina: „Pole jest jedynym urzędem rządzącym cząsteczką”. Oznacza to, że: pole, niewidoczna energia, jest jedynym urzędem rządzącym fizyczną rzeczywistością.

2) Nowa Biologia: Umysł ponad genami

Na początku mojej kariery badacza naukowego i profesora w szkole medycznej aktywnie popierałem pogląd mówiący, że ludzkie ciało jest „biochemiczną maszyną ‚zaprogramowaną’ przez geny”. My, naukowcy, sądziliśmy, że nasze moce, takie jak zdolności artystyczne lub intelektualne, i nasze słabości, takie jak choroba sercowo-naczyniowa, rak albo depresja, reprezentują cechy, które były wcześniej zaprogramowane w naszych genach. Odtąd postrzegałem cechy życia i niedobory, jak również stan naszego zdrowia o nasze słabości jako zaledwie odbicie naszej dziedziczności.

Do niedawna sądzono, że geny same się aktualizowały… że mogły się „same włączać i wyłączać”. Takie zachowanie jest wymagane, żeby geny mogły kontrolować biologię. Choć w aktualnych kursach biologicznych i podręcznikach nadal podkreślana jest władza genów, w wiodącej gałęzi nauki o komórkach pojawiło się radykalnie nowe rozumowanie. Teraz powszechnie się uznaje, że to środowisko, a w szczególności nasza percepcja (interpretacja) środowiska, bezpośrednio kontroluje działalność naszych genów. Działalność genów jest kontrolowana przez środowisko za pomocą procesu zwanego kontrolą epigenetyczną.

Ta nowa perspektywa ludzkiej biologii nie postrzega ciała jako wyłącznie urządzenia mechanicznego, ale raczej włącza również rolę umysłu i ducha. Ten przełom w biologii jest fundamentalny w kwestii leczenia, ponieważ uznaje, że kiedy zmieniamy naszą percepcję lub wiarę, to wysyłamy do naszych komórek całkowicie odmienne wiadomości i przeprogramowujemy ich wyrażenie. Nowa biologia ujawnia, dlaczego ludzie mogą mieć spontaniczne remisje lub odzyskiwać zdrowie po urazach, po których uznano ich za niepełnosprawnych do końca życia.

Funkcjonalne części ciała są indywidualnymi komórkami, z których składa się nasze ciało. Chociaż każda komórka jest naturalnie inteligentna i potrafi sama przeżyć, gdy zostanie oddzielona od ciała, w ciele każda komórka zrzeka się swojej indywidualności i staje się członkiem wielokomórkowej społeczności. Ciało tak naprawdę reprezentuje kooperatywny wysiłek społeczności składającej się z około pięćdziesięciu trylionów pojedynczych komórek. Zgodnie z definicją, społeczność jest organizacją osób oddanych popieraniu współdzielonej wizji. W konsekwencji, kiedy każda komórka jest wolnym i żywym bytem, wówczas społeczność cielesna wykonuje życzenia i zamiary swojego „głosu centralnego”, czyli postaci, którą my postrzegamy jako umysł i ducha.

Gdy umysł spostrzega, że środowisko jest bezpieczne i wspierające, komórki zajęte są wzrostem i utrzymaniem ciała. W stresujących sytuacjach komórki zrzekają się swoich normalnych funkcji i przyjmują defensywną „ochronną” postawę. Zasoby energii ciała, zwykle podtrzymujące wzrost, są kierowane do systemów odpowiedzialnych za zapewnienie ochrony w czasie stresu. Po prostu procesy wzrostu są ograniczane lub wstrzymywane [przy włączonym] systemie stresu. Gdy nasze systemy mogą się przystosować w okresie krótkotrwałego stresu, przedłużający się lub chroniczny stres osłabia je, ponieważ zapotrzebowanie na energię koliduje z wymaganiem utrzymania ciała, co w konsekwencji prowadzi do zaburzeń i choroby.

Zasadniczym źródłem stresu jest systemowy „głos centralny”, czyli umysł. Umysł jest jak kierowca pojazdu. Przy dobrych umiejętnościach kierowcy, pojazd może być [dobrze] utrzymany i mieć przez całe życie dobre osiągi. Mając kiepskiego kierowcę, pojazd staje się wrakiem zaśmiecającym pobocze drogi lub ląduje na złomowisku. Jeśli posiądziemy dobre „umiejętności kierowcy” w kwestii zarządzania naszymi zachowaniami i postępowaniu z naszymi emocjami, wtedy powinniśmy wieść długie, szczęśliwe i produktywne życie. W kontraście, posiadając niewłaściwe zachowania i patologicznie postępując z emocjami, niczym zły kierowca wpędzamy w stres nasz komórkowy „pojazd”, zakłócając jego osiągi i powodując awarię.

Czy jesteś dobrym, czy złym kierowcą? Zanim odpowiesz na to pytanie, uświadom sobie, że istnieją dwa oddzielne umysły, tworzące kontrolujący ciało „głos centralny”. Świadomy umysł (czyli jaźń) oznacza myślenie w kategorii „ty”, jest to twórczy umysł, wyrażający wolną wolę. Jego partnerem pomocniczym jest podświadomy umysł, wspaniały komputer posiadający bazę zaprogramowanych zachowań. Niektóre programy wywodzą się z genetyki, są to nasze instynkty i reprezentują one naszą naturę. Jednakże ogromna większość podświadomych programów jest nabywana poprzez nasze uczące doświadczenia rozwojowe, te programy reprezentują pożywienie.

Podświadomy umysł nie jest miejscem [działania] rozumowania lub twórczej świadomości, jest to tylko urządzenie ściśle reagujące na bodźce. Kiedy zostanie spostrzeżony sygnał środowiskowy, to wtedy podświadomy umysł refleksyjnie uaktywnia zgromadzoną wcześniej behawioralną odpowiedź… nie jest tu wymagane żadne myślenie. Podświadomy umysł jest programowalnym automatycznym pilotem, który może prowadzić pojazd bez obserwacji lub świadomości pilota – świadomego umysłu. Kiedy podświadomy automatyczny pilot kontroluje zachowanie, wówczas świadomość jest wolna i może śnić o przyszłości lub przeglądać przeszłość.

Skuteczność dwu-umysłowego systemu jest zdefiniowana przez jakość programów zgromadzonych w podświadomym umyśle. Zasadniczo jest to osoba, która nauczyła cię modelować twoje umiejętności kierowcy. Na przykład, jeśli jesteś nauczony, by jechać z jedną stopą na gazie, a drugą na hamulcu, to obojętnie ile posiadałbyś pojazdów, w każdym po jakimś czasie spowodujesz zużycie hamulca i awarię silnika. Podobnie jeśli nasz podświadomy umysł ma zaprogramowaną niewłaściwą odpowiedź behawioralną na doświadczenia życiowe, wtedy nasze suboptymalne „umiejętności kierowcy” przyczynią się do życiowej klęski i oparzenia się w zetknięciu z doświadczeniem. Na przykład chorobę sercowo-naczyniową, główną przyczynę śmierci, można bezpośrednio przypisać do behawioralnych programów, które źle kierują odpowiedzią ciała na stres.

Nowa Biologia

Czy jesteś dobrym, czy złym kierowcą? Odpowiedź jest trudna, bo w naszym świadomym twórczym umyśle możemy siebie uważać za dobrych kierowców, jednakże samosabotażujące lub ograniczające programy behawioralne w naszym podświadomym umyśle niepostrzeżenie podkopują nasze wysiłki. Jesteśmy świadomie nieświadomi naszych podstawowych percepcji lub przekonań o życiu. Powód jest taki, że mózg prenatalny i noworodkowy operuje predominująco w zakresie dal delta i theta przez pierwsze sześć lat naszego życia. Ten niski poziom aktywności mózgu jest nazywany stanem hipnagogicznym. Znajdując się w tym hipnagogicznym transie, dziecko nie musi być aktywnie trenowane przez swoich rodziców, ponieważ otrzymuje swoje programy behawioralne po prostu obserwując rodziców, rodzeństwa, rówieśników, i nauczycieli. Czy twoje wczesne doświadczenia rozwojowe dostarczyły ci dobrych modeli zachowań do używania ich w procesie rozwoju twojego własnego życia?

Przez pierwsze sześć lat życia dziecko nieświadomie nabywa behawioralny repertuar, którego potrzebuje, by stać się funkcjonalnym członkiem społeczeństwa. Jakby tego było mało, podświadomy umysł dziecka również pobiera przekonania wiążące się z jaźnią. Kiedy rodzic mówi małemu dziecku, że jest głupie, nie zasługuje na coś lub karci je w inny sposób, to również jest to zapisywane w podświadomym umyśle dziecka jako „fakt”. Te nabyte przekonania formują „głos centralny” kontrolujący los komórkowej społeczności ciała. Kiedy świadomy umysł może utrzymywać czyjąś jaźń w wysokiej kondycji, to potężniejszy umysł może w tym samym czasie wykazywać zachowania samodestrukcyjne.

Podstępna część mechanizmu automatycznego pilota wygląda tak, że podświadome zachowania są zaprogramowane w taki sposób, że uaktywniają się bez kontroli lub obserwacji ze strony świadomej jaźni. Odkąd większość naszych zachowań znajduje się pod kontrolą świadomego umysłu, wówczas rzadko je obserwujemy lub nie wiemy, że są aktywne. Gdy twój świadomy umysł dostrzeże, że jesteś dobrym kierowcą, umysł podświadomy, który przez większość czasu kontroluje dłonie kierowcy, może sprowadzić cię na drogę prowadzącą do ruiny.

Zostaliśmy doprowadzeni do tego, że sądzimy, że używając siły woli możemy ominąć negatywne programy naszego podświadomego umysłu. niestety, robiąc to, musisz naprawdę podkreślić słowo „siła”, ponieważ musisz stale czuwać nad swoim własnym zachowaniem. Wystarczy moment nieuwagi, by podświadomy umysł automatycznie się włączył i uaktywnił swoje zapisane wcześniej, oparte na doświadczeniach, programy.

Podświadomy umysł naprawdę jest taśmowym graczem. W podświadomym umyśle, przeglądającym behawioralne taśmy, nie ma żadnego bytu obserwującego. Podświadomość jest maszyną zapodającą nagrania z playbacku, w której dostrzeżone bodźce powodują uaktywnienie się wstępnie zaprogramowanych zachowań. Faktycznie, ludzie, widząc jak aktywują się ich własne podświadome programy, mówią czasami coś w stylu „Ten koleś tylko wcisnął moje przyciski!”.

W przeciwieństwie do mocy świadomego umysłu, umysł podświadomy jest miliony razy potężniejszym procesorem informacji. Także dlatego neurolodzy podkreślają, że świadomy umysł wytwarza 5% lub nawet mniej kognitywnej aktywności w ciągu dnia. 95 do 99% naszych zachowań wywodzi się bezpośrednio z podświadomości. Odtąd użycie określenia „moc” w znaczeniu siła woli oznacza dla świadomego umysłu duży wysiłek przy prowadzeniu rachunków podświadomych zachowań. Pozytywne myślenie przynosi efekty, jeśli podświadomość wspiera świadome zamiary.

Problem z próbą przeprogramowania podświadomości jest taki, że nie zdołamy zrozumieć, że odtwarza ona behawioralne „taśmy”. By zrozumieć, dlaczego świadoma świadomość niechętnie zmienia podświadome programy, rozważmy tę pouczającą analogię: przynoszę ci kasety, ty je wkładasz do odtwarzacza i włączasz odtwarzanie. Gdy kaseta odtwarza program, ty orientujesz się, że go nie lubisz. Krzyczysz więc na odtwarzacz, by zmienił program, prosisz, by zagrał coś innego. Po chwili, nie słysząc odpowiedzi, wrzeszczysz głośniej i jeszcze bardziej denerwujesz się na twój odtwarzacz, ponieważ on nie odpowiada na twoją prośbę. Gdy sytuacja wydaje się beznadziejna, zaczynasz prosić Boga o pomoc w zmianie programu. Konkluzja jest prosta, obojętnie jak głośno być nie wrzeszczał, magnetofon i tak nie zmieni programu. Aby zmienić nagrany na kasecie program, musisz wcisnąć przycisk nagrywania i dopiero wtedy możesz wprowadzić do programu pożądane zmiany.

Z tego problemu są dwa wyjścia. Po pierwsze, możemy stać się bardziej świadomi i mniej polegać na zautomatyzowanych podświadomych programach. Będąc w pełni świadomi, stajemy się bardziej mistrzami naszych losów, niż „ofiarami” naszych programów. Ta ścieżka podobna jest do buddyjskiej uważności oddychania (po angielsku „mindfulness”). Po drugie, możemy użyć rozmaitych nowych modalności psychologii energii, które umożliwiają szybkie i głębokie przeprogramowanie ograniczeń podświadomych przekonań. Te nowe modalności energii dostarczają zdolności do ponownego zapisania ograniczeń percepcji (przekonań) i sabotażu zachowań przy użyciu procesów, które są mechanicznie podobne do wciśnięcia przycisku nagrywania w odtwarzaczu podświadomego umysłu. Posiadając świadomą świadomość, możemy aktywnie przekształcić charakter naszego życia na taki, dzięki któremu będzie ono wypełnione miłością, zdrowiem i pomyślnością. Użycie tych nowych modalności dostarcza klucz do osobistego wzrostu i przemiany. Rozmaitość modalności psychologii energii, takich jak Psych-K, Holograficzne Remodelowanie (Holographic Repatterning) czy Rozmowa Z Ciałem (BodyTalk), to tylko jedne z bardzo wielu programów, jakie można znaleźć w Sieci.

3) Nowa Biologia: Odkrywając biologię wiary

Każda komórka jest inteligentnym organizmem. Możesz ją wyjąć z ciała, umieścić na szalce Petriego, a ona będzie prowadziła własne życie: poradzi sobie ze środowiskiem, urośnie, rozmnoży się i stworzy społeczność wraz z innymi komórkami. W ludzkim ciele zajmujemy się ogromną społecznością komórek pracujących razem w harmonii. W kulturalnym zagłębiu komórki zachowują się jak indywidualne byty. Jednakże komórki w ciele służą jako społeczność; żadna z nich nie może robić sobie co jej się żywnie podoba, bo wtedy spójność grupy ulegnie rozpadowi. Dlatego komórki znajdujące się w jednej społeczności nabywają centralną inteligencję, która związana jest z koordynowaniem działalności indywidualnych komórek w grupie. Komórki wydają się podporządkowywać temu centralnemu głosowi. Ludzki organizm jest społecznością składającą się z ponad pięćdziesięciu trylionów komórek działających zgodnie i w harmonii, dążących do dostosowania się do próśb i poleceń centralnego głosu. A jest to centralny głos, który nabywa i uczy się percepcji, z którą musimy się borykać przez całe nasze życie.

Istnieją trzy źródła percepcji kontrolujących życie. Źródłem numer jeden jest genetyka, która utrzymuje instynkty wspólne dla wszystkich ludzi, podstawowe sprawy takie jak automatyczne wyciągnięcie ręki z ognia. Drugi zestaw percepcji wywodzi się z podświadomego umysłu, czyli części kontrolującej wszystkie funkcje, o których nie musimy myśleć. Gdy raz nauczysz się chodzić, program kontrolujący chodzenie stanie się częścią podświadomego umysłu. Wystarczy, że chcesz gdzieś iść i mózg sam skoordynuje zachowanie. Trzecim źródłem percepcji jest świadomy umysł. Świadomy umysł może przepisać któryś z podstawowych programów, które nabyłeś, a ty możesz nawet wrócić i zmienić działalność genetyczną. Świadomy umysł jest unikalny dlatego, że może zmienić całą historię percepcji, by w ten sposób mieć wpływ na różne zachowania i style życia.

Jak dzieci się uczą

W ludzkim rozwoju, gdy plemnik i komórka jajowa łączą się ze sobą, ich los jest przypuszczalnie kontrolowany przez odziedziczone geny. Rola kobiety w embrionalnej fazie rozwoju została ograniczona do żywienia płodu komponentami krwi dostarczanymi przez pępowinę do płodu. Krew kobiety zawiera jednak o wiele więcej, niż tylko odżywkę. Krew zawiera także mnóstwo cząsteczek informacyjnych, takich jak hormony i emocjonalne substancje chemiczne. Matka zawsze dostosowuje swoją fizjologię i emocje, by dzielić je z wariantami życia. Gdy jej krew jest dostarczana przez łożysko bezpośrednio do płodu, wówczas płód doświadcza i odczuwa to samo, co matka. To wspaniały i inteligentny pomysł Matki Natury. Płód, gdy się urodzi, będzie żył w tym samym środowisku, które postrzega jego matka, więc matka pomaga płodowi „dostosowywać” się do aktualnych warunków panujących na świecie. Jeśli matka postrzega świat jako zagrożenie, wysyła do płodu zupełnie inne sygnały, niż gdyby postrzegała świat jako ciepłe, wspierające miejsce.

Gdy hormony stresu przemierzają łożysko, wówczas mają w płodzie dokładnie takie samo miejsce docelowe, jak w ciele matki. Powodują one, że embrionalne naczynia krwionośne kurczą się w trzewiach, wysyłając więcej krwi do peryferii i przygotowując płód do walki jako odpowiedzi. U rozwijającego się płodu będzie się poprawiał rozwój systemu mięśniowo-kostnego i ciało będzie większe, zaś mózg będzie tak przygotowany, by skoordynować taką [waleczną] odpowiedź. W naprawdę niestałym świecie matka wytworzy dziecko, które będzie miało wiele korzyści, ponieważ jego zdolność do bycia wojownikiem i przetrwania będzie znacznie większa. Tak, geny kontrolują rozwój ciała, ale gdy poprawisz jakieś organy i usuniesz inne, jest to oparte na strumieniu informacyjnych substancji chemicznych, które są transportowane z krwi matki do łożyska.

Obecnie wiadomo już, że gdy dziecko się rodzi, jest w pełni podatne na doświadczanie prawie wszystkich emocji dorosłych. Noworodki mogą wyrażać wściekłość, zazdrość, gniew, miłość i smutek. Okazuje się, że zarówno matka jak i ojciec właściwie dostosowują i kształtują fizjologię dziecka i jego zachowanie, by dostosować je do [otaczającego] świata. Jeśli rodzice zorientują się, że świat stwarza jakieś problemy, wówczas ich dziecko będzie tym dotknięte. Na przykład, gdy rodzice nie chcą dziecka, wówczas taka informacja, w formie emocjonalnej chemii, przedostaje się do dziecka poprzez łożysko! Płód już wie, że nie ma zagwarantowanego wsparcia. Bardzo ważne jest dla nas uświadomienie sobie faktu, że tworzenie dziecka jest bardzo ważnym i dynamicznym procesem interakcyjnym, zachodzącym pomiędzy rodzicami a płodem. W istocie najnowsze rozumienie ludzkiej patologii wyraźnie pokazuje, że zagadnienia oddziałujące na nas jako dorosłych, takie jak choroby sercowo-naczyniowe, nowotwór i otyłość mają tak naprawdę swoje korzenie w około-pojęciowych, embrionalnych i noworodkowych fazach życia. Warunki, w jakich rozwija się dziecko znajdujące się w macicy, kształtują dziecko na całe życie pod względem zachowania i fizjologii.

Gdy dziecko rodzi się, godzinami wpatruje się w twarze swoich rodziców, usiłując odczytać z nich emocje. Powód takiego zachowania jest bardzo ważny – wyraz twarzy rodzica uczy niemowlę tego, jaki jest jego nowy świat. Gdy dziecko bada swój świat i napotka coś „nowego”, odczytując jednocześnie z twarzy rodzica zainteresowanie lub lęk, natychmiast uczy się, że tego czegoś musi unikać. Dziecko będzie się cofało przed wszystkim, co rozpozna jako zagrożenie, i jest to odpowiedź jak najbardziej prawidłowa dla jego życia. Przez takie stykanie się [z nowymi rzeczami] i interakcje z nimi rodzice zaprogramowują odpowiedzi dziecka. Brak rodziców i takich interakcji prowadzi do problemów w rozwoju dziecka, zwanych zaburzeniami przywiązania. Takie dzieci mają problem ze skupieniem się i wykazują wyraźne cechy podobne do zaburzenia zwanego deficytem uwagi (w psychologii i psychiatrii określa się tak wyraźne trudności w utrzymaniu uwagi w pożądanym miejscu – przyp. Ivellios). Nauka udokumentowała to, że odpowiedź na świat, którą nabyliśmy od naszych rodziców, jest bardzo ważna w procesie kształtowania naszej fizjologii, zdrowia i chorób, jakich możemy doświadczyć w późniejszym życiu.

Przystosowanie do społeczeństwa

Oto jak dziecko uczy się szybko dopasowywać do społeczeństwa: Mózg dziecka może z bardzo dużą szybkością pobierać doświadczenia. Od momentu narodzin przez pierwsze sześć lat życia szybkość uczenia się jest bardzo duża. dzieci uczą się i przyswajają to, jak je traktujemy i jak im odpowiadamy. Poprzez hipnozę rozumiemy możliwość pobrania informacji z czyjegoś podświadomego umysłu, omijając przy tym umysł świadomy. Dlaczego to jest takie istotne? W okresie od narodzin do szóstego roku życia mózg dziecka działa w stanie hipnotycznego transu, więc wszystko, czego dziecko się nauczy, pobierane jest [i zapisywane] do podświadomego umysłu. Podświadomy umysł „zapisuje” i notorycznie odtwarza te programy. Pomyśl teraz o wszystkich regułach społeczeństwa, o tym w jaki sposób żyjemy, o niuansach naszego języka. Trzyletnie dziecko może nauczyć się trzech różnych języków jednocześnie i nie pomieszać przy tym ich gramatyki, słownictwa lub składni. W wieku ośmiu lub dziewięciu lat nauka nowego języka jest już trudniejsza. Na czym polega różnica? U sześcioletniego dziecka świadomy umysł nie jest jeszcze rozwinięty, nie przeszkadza więc w programowaniu. Doświadczenia życiowe są pobierane [i zapisywane] bezpośrednio do podświadomego umysłu. W tym czasie dziecko rozwija także pojęcie własnej tożsamości i te programy funkcjonują potem przez całe życie.

Władza umysłu

Jesteśmy potężni i zdolni do robienia rzeczy, które nazywamy cudami. Cuda to tak naprawdę zdarzenia, których nauka jeszcze nie rozumie. Bardzo głębokie cuda zdarzają się każdego dnia. Na przykład ktoś ma raka i nagle u tej osoby zmienia się postrzeganie i może ona doświadczyć spontanicznej remisji (złagodzenia objawów/przebiegu choroby – przyp. Ivellios). Zmieniając swoje postrzeganie życia, przeprogramowują swoje komórki. Stanowi to wyrażenie epigenetycznych mechanizmów, procesów molekularnych, które oddają władzę osobie. Nowa nauka, zamiast postrzegać nas jako „ofiary komórek”, zauważa władzę, pozwalającą nam kontrolować komórki.

W ciągu historii było wiele relacji o ujawnianiu władzy [bądź siły] naszych myśli. Efekt placebo jest tak naprawdę „efektem postrzegania”. Jeśli sądzisz, że coś ci pomoże, to sama wiara może doprowadzić do powstania procesu uzdrawiającego. Wśród najlepiej sprzedających się leków na rynku znajdują się leki typu SSRI (grupa psychoanaleptycznych leków antydepresyjnych – przyp. Ivellios) – takie jak Prozac czy Zoloft – które, jak ujawniły przedsiębiorstwa farmaceutyczne za pośrednictwem organizacji Freedom of Information Act, działają nie lepiej niż efekt placebo. Efekt placebo polega na tym, że tak naprawdę nie bierzemy żadnych korzyści z zażywania czegoś, jest to pogląd mówiący, że wiara może kontrolować naszą biologię i fizjologię. I faktycznie, obecnie zakłada się, że około jednej trzeciej wszystkich medycznych metod uzdrawiania, w tym chirurgia, opera swoje działanie właśnie na efekcie placebo.

Tym, co jest najważniejsze i co zostawiliśmy poza naszym wyobrażeniem, jest równy i przeciwny efekt, zwany „efektem nocebo”. Zachodzi on wówczas, gdy negatywna myśl lub wiara używana jest do kształtowania naszej biologii. Na przykład gdy jakiś profesor, doktor medycyny czy inny specjalista powie ci, że umrzesz w ciągu trzech miesięcy i ty w to uwierzysz, możesz wtedy ustawić datę w swoim postrzeżeniowym zegarze, potem zaczynasz uwalniać się od życia i umierasz w ciągu trzech miesięcy. Zasadniczo placebo i nocebo są dwiema stronami tego samego medalu i po prostu reprezentują skutek działania percepcji.

Tutaj jednak pojawia się pewien problem: świadomy umysł może przetworzyć około czterdziestu bitów danych na sekundę, ale podświadomy umysł może w tej samej sekundzie przetworzyć czterdzieści milionów bitów danych. Odniesienie jest proste. Podświadomy umysł jako procesor informacji jest milion razy potężniejszy od umysłu świadomego. Wszyscy wierzymy, że prowadzimy nasze życie używając świadomego umysłu. Oto, czego chcę od życia. Chcę czynić te wszystkie cudowne rzeczy. Jeśli nasze życie nie wygląda tak jak byśmy chcieli, to skutkiem tego jest tendencja do wmawiania sobie „Nie mogę dostać tego, czego chcę, świat mi tego nie daje”. Przyjmujemy wówczas rolę ofiary. Nowe wglądy zupełnie zrewolucjonizowały ten pogląd. Teraz poznajemy, że 95% do 99% naszej kognitywnej działalności pochodzi z podświadomego umysłu, a mniej niż 5% pochodzi lub jest kontrolowane przez świadomy umysł.

Kiedy potwierdzamy coś lub myślimy pozytywnie, używamy wówczas małego procesora, który ma mniej niż 5% wpływu [na nasze życie], co oznacza, że musimy byc zależni od siły naszej woli, by móc opanować podświadomy umysł. To jest prawie niemożliwe do wykonania, ponieważ momentalnie angażujemy nasze gałki oczne, automatycznie powracamy do wstępnie wyznaczonych programów, które są zapisane w naszym podświadomym umyśle. Pozytywne myślenie samo w sobie jest dobre, lepsze niż negatywne myślenie, gdy jednak jesteś zaangażowany w pozytywne myślenie używając świadomego umysłu, podświadomy umysł wraz ze swoimi ograniczeniami i samosabotującymi programami wciąż pracuje! W konsekwencji tego pozytywne myślenie nie polepsza sytuacji u większości ludzi.

Nie jest prawdą, że świadomy umysł nie jest potężny, ponieważ może on w ludzkim ciele przeprowadzić każde działanie. Myśleliśmy [do niedawna], że może on tylko sterować dobrowolnym systemem – szkieletowymi mięśniami, rękami i nogami. Jogini pokazali jednak, że świadomy umysł może zmieniać temperaturę ciała, ciśnienie krwi i szybkość bicia serca. Świadomy umysł, jeśli skupi się na jakiejś części ciała lub funkcji, to może ją kontrolować. Jednakże świadomy umysł, będąc małym procesorkiem (40 bitów na sekundę), nie może kontrolować jednocześnie tak wielu rzeczy, jak podświadomy umysł, przetwarzający 40 milionów bitów na sekundę.

Większość ludzi prawie nie używa świadomego umysłu. Prowadzą swoją egzystencję z dnia na dzień, używając programów zgromadzonych w ich podświadomym umyśle. Jakie programy uruchamia ów podświadomy umysł? Odpowiedziami są wymagane programy, które zostały w nim zapisane. Żadnych wariacji w temacie. To, czego się nauczyliśmy, będzie nami sterowało przez całe życie, chyba że wejdziemy do podświadomego umysłu i przepiszemy program. Świadomy umysł często zapomina programy pochodzące z podświadomego umysłu, ponieważ umysły świadomy i podświadomy działają równocześnie: jeden nie obserwuje drugiego. Czy więc to, że nie dostaję w życiu tego czego chcę, jest spowodowane tym, że wszechświat mi tego nie daje, czy raczej tym, że niweczę sam siebie? Prawie nieuchronnie sabotujemy sami siebie przez ograniczenia programów zgromadzonych w naszym podświadomym umyśle.

Czy musimy wrócić i zidentyfikować, w jaki sposób nastąpiło podświadome programowanie? Absolutnie nie. Podświadomy umysł nie zna przyszłości ani przeszłości. On przez cały czas obsługuje obecną chwilę. Przychodzi sygnał ze środowiska, który naciska receptor, który angażuje wykonawcę, który wtedy koordynuje odpowiedź. To jest podświadomy umysł. Nie ma tam nikogo. Nie ma nikogo, który rozmawiałby lub negocjował z podświadomym umysłem. Musimy znaleźć inny sposób działania i wpływania na programy zgromadzone w podświadomym umyśle. Jedną z propozycji jest coś, co buddyści nazywają siłą umysłu – bycie w pełni świadomym przez cały czas i podejmowanie decyzji z użyciem twórczego umysłu, nie zaś z pomocą nałogowego podświadomego umysłu. wszystkie Ścieżki Jogi dostarczają różnych takich praktyk. Inna propozycja zawiera kliniczną hipnoterapię i nowe pole rozmaitych modalności, które są nazywane „psychologią energii”, sposobami identyfikowania i przepisywania programów wiary w naszych podświadomych umysłach.

Przyjmowanie osobistej odpowiedzialności

Nowa biologia jest bardzo ważna, ponieważ pokazuje nam, dlaczego brakuje nam osobistej odpowiedzialności, dlaczego nie poznajemy jak silni jesteśmy w kontrolowaniu naszego życia i tego co się dzieje w naszym świecie, dlaczego jesteśmy na ścieżce prowadzącej do wymarcia i dlaczego nasz świat się rozpada. Niszczymy środowisko. Jesteśmy w kryzysie wszystkiego, w tym w kryzysie zdrowia. Lęki, których doświadczamy, pogłębiają kryzys ochrony zdrowia, ponieważ nasze lęki wywołują ochronne odpowiedzi, które hamują mechanizmy wzrostu i funkcje systemu immunologicznego. Znajdujemy się w eskalującym cyklu lęku i chorego zdrowia. To nas musi obudzić. To nas stawia na nogi jako osoby, po to żebyśmy przyznali się wreszcie do tego, kim jesteśmy.

Nowe nauki o epigenetyce i mechanizmach kwantowych rozpoznają ważną rolę niewidocznych pól w kontrolowaniu życia, wliczając w to myśli i energie, które przyczyniają się do naszej rzeczywistości. Te nowe świadomości zmieniają nasz stary światopogląd. Teraz wiemy, że kontrolujemy nasze geny. Kontrolujemy nasze życie. Nasze myśli są prawdziwe i namacalne. One wpływają na naszą fizjologię. Fizycy zaczynają teraz rozpoznawać, że wszechświat jest budowlą umysłową. Wiedząc te rzeczy, stajemy się silniejsi. Programy w naszych podświadomych umysłach są zgromadzone jako życie, którego doświadczamy. To, co musimy zrobić, to przejrzeć nasze życie i zidentyfikować to, co chcemy w nim zmienić. Rzeczy, dla których się staramy a które nie działają, są odbiciem podświadomego programu, który niweczy nasze wysiłki, by się do niego dostać. Nie musimy do niego wracać i dowiadywać się, jak nabyliśmy ten program; byłoby to równoznaczne z zabiciem „posłańca” przez „wiadomość” (wynikanie nabycia podświadomego programu). Mimo iż możemy przepisać podświadome programy, używając rozmaitych metod żeby to zrobić, tak naprawdę jesteśmy ofiarami naszych podświadomych umysłów. Nie jesteśmy ofiarami świata czy naszych własnych systemów wiary. Gdy oczyszczamy te ścieżki, stajemy się silniejsi. Wtedy i tylko wtedy będziemy mogli prawdopodobnie doświadczyć tego, co Jezus ujął tymi słowy: „Będziesz mógł uczynić te wszystkie cuda nawet lepiej niż ja, jeśli tylko uwierzysz, że możesz”.

Musisz uświadomić sobie coś, co również i ja sobie uświadomiłem. To nie jest tylko nabywanie świadomości w moim świadomym umyśle, to tak naprawdę stosowanie tej świadomości w moim życiu, co powoduje zmianę. Kiedy umysł może nas tam poprowadzić, to musimy coś zrobić, by zamanifestować magię w naszym życiu. Byliśmy w desperackim wyścigu do zmiany tego, kim jesteśmy i czym jesteśmy, by móc wprowadzić nasze środowisko i naszą planetę z powrotem w stan harmonii, i przyciągnąć z powrotem nasze szanse przetrwania. Wszyscy jesteśmy komórkami większego organizmu, zwanego ludzkością. Gdy posiądziemy tą wiarę, zaczniemy się wspierać, zamiast nawzajem się zabijać. Nasza przyszłość leży w poznaniu, że jesteśmy dużo więksi jako całość (jako społeczność), niż jako pojedyncze osoby.

Pomyśl o tym w ten sposób: pod twoją skórą w harmonii w bardzo zamkniętym środowisku żyje pięćdziesiąt trylionów komórek. Te komórki są bardzo inteligentne. Zawsze spoglądaliśmy na wszystko bardziej jako istoty mniej inteligentne niż jako ludzie. To jest nasza arogancka duma i będzie nas ona sporo kosztować. Jeśli potrafisz zajrzeć do wnętrza ciała i zobaczyć te tryliony komórek żyjących w harmonii, musisz wiedzieć jedno: każda z tych komórek jest czującą istotą, tak samo jak każdy z nas. Życie i praca każdej komórki muszą wspierać tą społeczność. Są reguły i regulacje. Komórki dostają zaopatrzenie. Opiekują się zdrowiem poprzez system immunologiczny. Śmieci usuwają poprzez system wydalniczy. System trawienny dostarcza im pokarmu. Wewnątrz naszych ciał żyją społeczeństwa składające się z trylionów osób, które mogą prosperować będąc w dobrym zdrowiu, obecnie jednak kilka miliardów ludzi na naszej planecie żyje tak bardzo poza balansem, że powoduje to niszczenie naszego środowiska.

To zrozumienie cofa nas do epoki mistycznej wiary, która głosiła, że „Odpowiedź znajduje się wewnątrz”. Jeśli chcemy zrozumieć, jak zbudować populację liczącą kilka miliardów ludzi na naszej planecie, wówczas odpowiedź znajdziemy pod naszą skórą. Ludzie rozwijają się. Ludzkość uzupełnia się jako wieloosobowa społeczność i w pewnej chwili zorientujemy się, że walcząc z innymi walczymy sami z sobą. Ludzkość to jedno ciało zawierające komórki i każdy z nas w tej strukturze jest komórką. Gdy to zrozumiemy, powinniśmy przestać się krzywdzić i zacząć organizować się w strukturę społeczną, która odzwierciedla to, co się dzieje wewnątrz ludzkiego ciała. Gdy dojdziemy do tego punktu, Ziemia uzupełni swój rozwój jako pojedyncza żywa komórka. Jaka jest nasza rola w tej żywej komórce Ziemi? Jesteśmy ekwiwalentami białek w błonie komórkowej Ziemi. Jesteśmy białkowymi „receptorami” na powierzchni Ziemi, które otrzymują sygnały ze środowiska, oraz „wykonawcami” białek, które zajmują się kontrolą ekspresji planety!

Zagubiliśmy nasze oryginalne określenie misji. Pierwotni mieszkańcy, którzy tu są, przypominają nam, że jesteśmy ogrodnikami i tym, czego dokonaliśmy do tej pory, jest niszczenie Ogrodu. Ponieważ jednak wciąż się rozwijamy, zaczynamy poznawać siłę naszej świadomości. Musimy zorganizować nasze życie już teraz, by móc je zaplanować następnym razem. Możemy stworzyć na tej planecie zupełnie odmienne doświadczenie. Gdy planeta uzupełni swój rozwój, stanie się indywidualną żywą komórką. Historia ewolucji pokazuje, że poziom rozwoju zawsze się uzupełnia, dołącza się do innych podobnych bytów i razem z nimi tworzy potężniejszą strukturę społeczną. Dlatego, uprzedzam, zaczniemy w tym czasie wzajemnie oddziaływać z innymi ziemiami, innymi komórkami znajdującymi się w przestrzeni i zaczniemy tworzyć dużą macierz życia komórek jako planety, które tworzą wszechświat. Przed nami wielka nadzieja i możliwość. Żyjemy w bardzo przyjaznym ogrodzie, ogrodzie, który powinien wspierać wszystkich nas, ogrodzie, w którym możemy cieszyć się życiem i pokojem, pomyślnością i szczęściem.

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 07/01/2016 w Uncategorized

 

Siła umysłu a Germańska Nowa Medycyna

Podjąłem wyzwanie tłumaczenia i komentowania tej koncepcji (GNM) nie zdając sobie sprawy z trudności. Głównie chodzi o terminy medyczne, szczególnie te nowe, których brak w słownikach. W końcu udało się skończyć, a ta praca o mało nie spowodowała, że mógłbym wpaść w hipochondrię. Trochę lepiej rozumiem teraz lekarzy, którzy karmieni przez lata taką wiedzą medyczną stają się w końcu ubezwłasnowolnieni i uzależnieni od niej.

Do tego zwykle, gdy zajmowałem się nowym zagadnieniem, zostawiałem sobie 5% na zdrowy sceptycyzm, a tu mam więcej wątpliwości. Urzekło mnie co prawda odniesienie do praw naturalnych, ale według mojej dotychczasowej wiedzy nie ma tak łatwo; chyba jednak nie ma prostych rozwiązań dla naszego jestestwa. Lata temu eksperymentowałem z Optymalnym Żywieniem dr Jana Kwaśniewskiego. Przemawiał do mnie wtedy argument spożywania tłuszczy nasyconych ze względu na zawartość najczystszego z paliw czyli wodoru. To działało na mnie, stechniczałego typa, ale nie sposób było wytrwać, bo było zbyt jednostronne. Nie zmienia to faktu, że wiedza dr Hamera powinna się przedrzeć do ogólnej świadomości, gdyż zawiera tezy, które powinny być dyskutowane a nie zakazywane.

Przechodząc do samej koncepcji dr Hamera muszę jeszcze raz stwierdzić, że nie ma przypadków, gdyż trudno sobie wyobrazić, gdy mówi się o samodoskonaleniu, by nie poruszyć tematyki zdrowia. Kilka miesięcy temu natrafiłem na niego w Internecie i początkowo odrzuciłem jako następne szamaństwo. Wróciłem jednak, przyjrzałem się dokładniej i nagle zobaczyłem odniesienia do siebie samego, moich przypadków chorobowych, jak i trafionych przez choroby moich bliskich i pasowało jak ulał. Doszedłem do wniosku, – Jasny gwint, ten facet może mieć rację!

Wygląda na to, że przyznają mu tę rację niektórzy lekarze i terapeuci np. w Austrii, Hiszpanii, Niemczech, Kanadzie i Włoszech. Dr Hamer twierdzi, że całe lecznictwo w Izraelu używa jego podejścia, ale pamiętając, że jest prawdopodobnie antysemitą nie należy chyba w to do końca wierzyć. Pewnym jest natomiast, że ludzie zajmujący się tym tematem muszą odznaczać się otwartym umysłem i solidną wiedzą z konwencjonalnej medycyny.

Oczywiście są i wątpliwości. Tak jak jego pierwsze Dwa Prawa są wyjątkowo logiczne, to już w pozostałych Trzech chyba pojechał trochę po bandzie rozciągając swoją koncepcję na wszystkie, ale to wszystkie choroby. Co prawda zastrzega się, że wyłącza wypadki czy wrodzoną niepełnosprawność, ale co z np. meteopatią, bólami kości i mięśni na dzień przed zmianą pogody, chronicznym katarem, chorobami psychicznymi, wędrującymi po ciele bólami itp.

Wątpliwe dla mnie również jest mocne odwoływanie się do ewolucji człowieka co w świetle wielu dowodów nie wytrzymuje krytyki (szczególnie zasady ewolucji Darwina są już wręcz obalone). Nie zmienia to słuszności tez Hamera, które wcale nie muszą się odnosić do ewolucji a i tak być słusznymi.

Jako typowy chłop zawsze miałem awersję do lekarzy a jednak czasami odwiedzałem ich bo wszyscy tak robili. Moje nieświadome, choć zdecydowane, przystąpienie do opozycji antylekarskiej miało miejsce w Australii gdzieś koło roku 1996. A był to dla mnie bardzo stresujący okres zakończony powrotem do Europy. „Bez przyczyny” nawaliło mi prawe kolano. Wkrótce, próbując oszczędzać to prawe, poczułem lewe i tylko laska mogła mi pomóc. Chirurg zaproponował mi, że zrobi dziurkę i zobaczy co tam jest. Intuicyjnie nie zgodziłem się na to i dalej wspierałem się laską. W tym samym czasie, jak teraz wiem w wyniku stresu, miałem wysokie ciśnienie. Co poradził mi lekarz? Oczywiście pastylki do końca życia, a więc i na to się nie zgodziłem.

Uruchomił się jednak proces myślowy i zacząłem sobie przypominać jak to ze mną było. Byłem anemicznym dzieckiem Powstania Warszawskiego. Po wojnie nastąpiły coroczne pobyty w szpitalu na wszystkie możliwe choroby. Ostatni raz był to dyfteryt w Szpitalu Wolskim. Miałem gorączkę przekraczającą 41 stopni. Miałem wtedy coś około 13 lat i pamiętam jak lewitowałem pod sufitem a kołdra miała monstrualne rozmiary. Dostałem widocznie dawkę jakiegoś straszliwego zajzajera i stało się coś niezrozumiałego, gdyż od tego czasu nigdy już nie miałem gorączki. Rok później uprawiałem już sport i mężniałem do tego stopnia, że będąc za ciężki musiałem zrezygnować z wyczynowego biegania i przejść na skoki.

Świadomie już wkroczyłem na zaminowane pole medycyny alternatywnej chcąc pomóc bardzo bliskiej osobie, którą nawiedził „rak” piersi. Natrafiłem na literaturę o samoleczeniu i zacząłem otwierać oczy. Później już było tylko gorzej. Przećwiczyłem leczenie przez nakładanie rąk, refleksologię, a w następnym przypadku bardzo bliskiej mi osoby chorującej na reumatyzm i zespół Sjögrena wszedłem, by jej towarzyszyć, w Żywienie Optymalne dr Jana Kwaśniewskiego oraz leczenie prądami selektywnymi. Trwało to 4,5 roku i czułem się wspaniale. Wróciłem samoistnie do młodzieńczej wagi i byłem pełen energii. Mojej towarzyszce nie pomogło to wcale (poza zlikwidowaniem prądami selektywnymi chronicznie zimnych dłoni), a to żywienie było tak nudne bądź pracochłonne, że trzeba było z tego zrezygnować.

A co z tymi kolanami? Po powrocie do Polski rozchodziłem te kwalifikujące się do operacji kolana i nie minęło ½ roku jak mogłem zacząć biegać. Na wysokie ciśnienie nigdy nie zażyłem ani jednej pastylki a podejrzenie arytmii serca (raczej podniecenie w wyniku sytuacji życiowych) załatwiam trzema głębokimi oddechami nosem do przepony, przesunięciem powietrza do płuc poprzez splot słoneczny, wydech ustami i spokój. Dwa lata temu, jako typowy objaw kryzysu epileptoicznego, doświadczyłem zawału (DHS®-em była śmierć mojej matki). Próbowano mnie zmusić do brania całej baterii pastylek. No cóż uległem, ale bez tabletki na zbijanie cholesterolu. Po roku odrzuciłem już wszystkie.

Obecnie moje pudełko na leki służy do przechowywania przypraw, a ja nie biorę nawet tabletek od bólu głowy, choć muszę się przyznać, że przez długi okres brałem Ascorutical Forte wierząc wtedy jeszcze w istnienie systemu immunologicznego, który miał być wzmacniany w ten sposób. Przez długi okres piłem również Muszyniankę wierząc z kolei w dostawę przez nią magnezu. Od miesięcy jestem na kranówce.

Co więcej z Siłą Umysłu? Wiedzę nabytą w trakcie ćwiczeń z „Superlearning” wykorzystuję do relaksowania się, jak i ocieplania stóp, gdy mam zimne. Tak jak z mięśniami w relaksie próbuję komunikować się z pozostałymi organami. Np. „pytam wątroby” jak się czuje i czy nie przesadzam za bardzo z używkami, to samo z oskrzelami odnośnie papierosów. Zdaję sobie sprawę, że są to dyletanckie próby, ale nie można wiedzieć i umieć wszystko. Gwoli sprawiedliwości dodam, że nie zaniedbuję ruchu; dużo chodzenia i jazdy na rowerze, gdy tylko pokonam najoczywistszy czynnik postępu czyli lenistwo.

Jak wiadomo najbardziej groźne dla zdrowia jest uleganie stresowi. Życie, jak zresztą wszystko, przebiega falowo. Jedna fala to aktywność w ciągu dnia a odpoczynek i regeneracja w nocy. Inna fala to okresy powodzenia, sukcesów czy szczęścia przetykane okresami przestojów, niepowodzeń czy dołków psychicznych. Na tym polega przecież harmonia natury – lato i zima, góra i dolina, jasność i ciemność, dobro i zło, biały i czarny, plus i minus itd.

Myślę, że stres jest głównym powodem naszych problemów zdrowotnych. Mówi się, że należy stres pokonać, zwalczyć. Słowa są owocami myśli, a więc myślimy o walce, wojnie. Towarzyszami tych słów są zwykle: strach, panika, histeria, nienawiść, agresja, wrogość. A te wszystkie są negatywne. Wypada w tym miejscu dodać coś o własnościach mózgu – neuroplastyczności i siatkowym układzie aktywującym (RAS – Reticular Activating System). Neuroplastyczność jest zdolnością tkanki nerwowej do tworzenia nowych połączeń neuronów w celu zreorganizowania się, adaptacji, uczenia się i pamięci. A więc fizyczne oprzewodowanie mózgu zmienia się w zależności od przepływających myśli. Utrzymywanie przez długi czas negatywnych myśli będzie więc rzutować na negatywne postrzeganie i tworzenie takiej rzeczywistości. Myśli pozytywne będą tworzyć pozytywną rzeczywistość. RAS z kolei działa jak filtr. Przepuszcza tylko te informacje, które pasują do informacji już utrwalonych w naszym mózgu. A więc jeśli mamy już strachy, obawy, uprzedzenia czy stereotypy to są one utrwalane i wzmacniane.

Jak więc należy postępować ze stresem? Po pierwsze dokonać wszystko co potrafimy by negatywnego stresu uniknąć, a gdy w danym okresie czasu już więcej zrobić nie możemy to akceptować tę sytuację do czasu, gdy możliwa będzie zmiana (bo falowość życia), gdyż słowo akceptacja kojarzy się ze zgodą, harmonią, uznaniem i pochwałą.

Mądrość Wschodu może nam coś wyjaśnić. Wiedza kultur wschodnich od dawna rozumie prawa natury i Jednoistność wszechświata. Tao jest prawem natury i podstawowej zasady wszechświata. Yin i yang są symbolami Tao. Z połączenia w różnym stopniu yin i yang powstaje pięć elementów – woda, ogień, drewno, metal i ziemia – pięć faz transformacji, albo pięć energii, które określają kurs naturalnych zjawisk. Yin i Yang reprezentuje dwie podstawowe siły, które tworzą i harmonizują Wszechświat przez ich współdziałanie. Te dwie przeciwne, kolidujące siły znajdują się w każdym działaniu. One symbolizują dwie przeciwstawne energie, które przez ich fluktuacje i współdziałanie, są odpowiedzialne za dynamiczny wszechświat. To znaczy, że rzeczywistość składa się z relacji między przeciwnościami i przeciwnymi zasadami.

To, co jest i czego nie ma
Podąża wspólnie,
Mocne równoważy słabe,
Krótkie równoważy długie,
Przedtem i potem łączą całość,
Dźwięk i fala tworzą harmonię.

Lao Tsu – Ojciec Taoizmu

A teraz owoc mojej „katorżniczej” pracy. Do pobrania w formacie pdf – GNM oraz wykład dr Hamera – Madrid 2005-pl.

 

 

 
1 Komentarz

Opublikował/a w dniu 24/12/2015 w Uncategorized